​Co czwarta lekarka w Polsce przekroczyła wiek emerytalny. W sumie ten problem dotyczy 17 proc. lekarzy. W każdym momencie mogą odejść z pracy i czeka nas totalny krach w służbie zdrowia. To ostrzeżenie prezesa Naczelnej Rady Lekarskiej dra Macieja Hamankiewicza, który apeluje: potrzebujemy więcej młodych lekarzy.

Zdjęcie ilustracyjne /Marcin Czarnobilski /RMF FM

Aby kształcić więcej młodych lekarzy, należy otwierać kolejne wydziały lekarskie i przyjmować na nie więcej studentów. Dziś to, ile osób zaczyna studia na konkretnym wydziale lekarskim, nawet na uczelniach niepublicznych, określa minister zdrowia. I choć Konstanty Radziwiłł chwali się, że w tym roku kolejny raz podniesiono limit, to równocześnie mówi, że więcej nie można.

To nie tylko kwestia liczby, ale także jakości. Można powiedzieć, że jesteśmy na granicy możliwości uczelni medycznych - mówi szef resortu zdrowia.

Dlatego zasadne jest pytanie, dlaczego nie otwierać kolejnych kierunków lekarskich, choćby na uczelniach niepublicznych, skoro są chętni, by zapłacić za taką edukację.

Płacą we Lwowie na Ukrainie, płacą w Koszycach, płacą w Danii, a nie mogą tego samego zapłacić w Polsce - mówi prezes Naczelnej Rady Lekarskiej dr Maciej Hamankiewicz.

Jego zdaniem, poziom kształcenia zweryfikuje i tak niezwykle trudny egzamin lekarski, dlatego niezrozumiałe jest limitowanie miejsc na uczelniach niepublicznych.

Wnioski wciąż czekają na rozpatrzenie

W tym roku dwie pierwsze takie uczelnie, w Krakowie i Warszawie, zaczęły kształcić lekarzy. Siedem wniosków niepublicznych szkół wyższych, które chcą otworzyć kierunki lekarskie i kształcić przyszłych lekarzy, wciąć czeka na rozpatrzenie. Chodzi m.in. o uczelnie w Katowicach, Elblągu, Warszawie i Bydgoszczy.

Wnioski czekają na ocenę Komisji Akredytacyjnej i na rozpatrzenie przez Ministerstwo Zdrowia oraz Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego.

Uczelnie są przekonane, że mogłyby wykształcić nawet pół tysiąca osób. Sama Wyższa Szkoła Gospodarki w Bydgoszczy liczy, że na nowym kierunku studia mogłoby rozpocząć 70 osób, jednak limit ten określa minister zdrowia. Rektor prof. Wiesław Olszewski zapewnia, że choć wszystko jest gotowe, to upłynie jeszcze sporo czasu, zanim uczelnia dostanie zgodę i zacznie przyjmować studentów. Do trzech lat, to jest bardzo długo - mówi.

Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego odpowiada, że średni czas rozpatrywania wniosków to 15 miesięcy, ale - jak dodaje minister Jarosław Gowin - w przypadku kierunków medycznych konieczna jest wyjątkowa skrupulatność i ostrożność, ponieważ chodzi tu o leczenie ludzi.

(ł, e)