Będziemy głodować do skutku - zapowiada grupa siedmiu fizjoterapeutów i diagnostów medycznych, która od kilkunastu godzin prowadzi protest głodowy w Szpitalu Pediatrycznym Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego.
My nie chcemy robić wielkiego wydarzenia. My chcemy godnie żyć - mówi jeden z fizjoterapeutów w rozmowie z dziennikarzem RMF FM.
Protest się skończy wtedy, kiedy uzyskamy podwyżkę - dodaje uczestniczka protestu. Obecnie chcemy 1200 złotych netto.
Jak przyznają sami protestujący, jest to rozwiązanie, którego nigdy wcześniej fizjoterapeuci nie podejmowali.
Związki zawodowe zrzeszające fizjoterapeutów i pracowników laboratoriów diagnostycznych poinformowały we wtorek o rozpoczęciu protestu głodowego.
W ramach akcji "maj bez fizjoterapeutów", fizjoterapeuci najpierw oddawali krew, a potem przystąpili to strajku włoskiego, polegającego na skrupulatnym, drobiazgowym wykonywaniu obowiązków i edukowaniu pacjentów o znaczeniu fizjoterapii.
W połowie maja, na wspólnej konferencji z diagnostami, poinformowali o akcji wysyłania pism do dyrektorów zatrudniających ich placówek prosząc o podwyżkę wynagrodzeń oraz występowania m.in. do NFZ z pytaniem, ile jest na to środków. Działania te podjęto, jak wyjaśniano, w związku z wypowiedzią szefa MZ Łukasza Szumowskiego, który wskazał, że dyrektorzy szpitali dostali dodatkowe 680 mln zł w związku ze wzrostem wyceny świadczeń i mogą te środki przeznaczyć na podwyżki dla grup, które ich nie dostały, m.in. diagnostów i fizjoterapeutów.
Ich postulaty, to podwyżki i bezpłatne szkolenia specjalizacyjne.