Bezterminowy strajk rozpoczął się rano w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym nr 3 w Rybniku. Placówka działa w systemie ostrego dyżuru. Realizowane są tylko zabiegi ratujące życie, planowe przyjęcia pacjentów są wstrzymane.

Przyjmowani są tylko pacjenci z zagrożeniem życia. Zabiegi, które mogą czekać, są wstrzymane. Wyjątkiem są tu dzieci, które są już przyjęte do naszego szpitala. W ich przypadku opieka medyczna jest realizowana w pełnym zakresie - mówi Piotr Rajman, przewodniczący Solidarności w rybnickim szpitalu. Dodaje, że ze względów formalnych strajk rozpoczął się o godz. 8:30, czyli o godzinę później niż pierwotnie planowano.

W strajku biorą udział przedstawiciele wszystkich grup zawodowych. Pracownicy po przyjściu do pracy podpisują listy, a następnie gromadzą się w sali konferencyjnej mówi Rajman.

Według dyrekcji szpitala pacjenci są bezpieczni. Nie ma w szpitalu takiej sytuacji, w której zagrożone byłoby życie i zdrowie pacjentów. Strona  społeczna odpowiedzialnie podeszła do problemu - powiedział Michał Sieroń, rzecznik szpitala. 

Protest odczuli na pewno pacjenci oddziału rehabilitacji. Mam odwołaną rehabilitację. Wolałabym, żeby była ta rehabilitacja. To są zabiegi, których w domu nie zrobię sobie sama, bo nie jestem w stanie - mówi pani Krystyna, która przebywa w szpitalu od niespełna dwóch tygodni.

Pracownicy szpitala w Rybniku  domagają się wzrostu płac o 1200 zł brutto. Dotychczasowe negocjacje między związkowcami i dyrekcją szpitala zakończyły się fiaskiem. Dyrekcja proponuje związkom od 100 do 200 zł. podwyżki. Spełnienie postulatu związkowców w skali roku pogłębiłoby stratę szpitala o ok. 27 mln zł - tłumaczy Michał Sieroń.

Wicemarszałek województwa śląskiego Michał Gramatyka zapowiedział natomiast spełnienie pozapłacowego postulatu protestujących, który dotyczy zwiększenia obsady pielęgniarskiej na oddziale intensywnej terapii i bloku operacyjnym.

(az)