Europejska Agencja Leków w najbliższym tygodniu ma wydać wstępną ocenę skuteczności preparatu Molnupiravir. Kraje UE będą mogły wtedy same decydować o awaryjnym stosowaniu nowego leku na Covid-19. Do Polski ma trafić w połowie grudnia – informuje RMF FM. W przeciwieństwie do innych farmaceutyków – Molnupiravir można podawać pacjentom w warunkach domowych.

zdj. ilustracyjne /Shutterstock

W połowie grudnia chorzy na Covid-19 w Polsce powinni mieć do dyspozycji pierwszy lek na tę chorobę wywołaną zakażeniem wirusem SARS-CoV-2. Wtedy spodziewane są pierwsze dostawy. Mamy już zakontraktowane dostawy - potwierdza w rozmowie z RMF FM rzecznik Ministerstwa Zdrowia Wojciech Andrusiewicz.

Pierwszym krajem, który zatwierdził lek była Wielka Brytania. W październiku rząd w Londynie ogłosił, że zawarł umowę na tabletki wystarczające na 480 tys. cykli leczenia i spodziewa się, że Molnupiravir zacznie być podawany jeszcze tej zimy.

Rozmowy z amerykańską firmą farmaceutyczną Merck w sprawie zakupów leku na Covid-19 prowadzą Japonia, Tajlandia, Korea Południowa i Australia.

Lek łatwy do podania i dobrze tolerowany przez organizm

Molnupiravir można podawać pacjentom w domu, w przeciwieństwie do przeciwwirusowych terapii remdesiwirem i przeciwciałami monoklonalnymi firmy Gilead Sciences Inc., które są podawane we wlewie dożylnym, zwykle w szpitalu lub klinice.

Leczenie pacjentów w domu pozwala uniknąć ryzyka przeniesienia wirusa na personel medyczny i innych pacjentów.

Stosowanie tabletek ma być bezpieczne, dobrze tolerowane i łatwe do podania. Leki bezpośrednio przeciwdziałają wirusowi, ograniczając uszkodzenie organizmu i czas trwania choroby.

Sterydy i leki rozrzedzające krew, które, jak wcześniej wykazano, zwiększają szanse na przeżycie hospitalizowanych pacjentów, nie walczą bezpośrednio z wirusem, a jedynie zapobiegają pogorszeniu objawów Covid-19 - podał dziennik New York Times.

Prawy 3 tys. zł za jedną terapię

Nowy lek nie będzie tani. Ma kosztować prawie trzy tysiące złotych za pojedynczą terapię. Oznacza to, że gdyby mieli dostawać go w Polsce wszyscy z pozytywnymi wynikami testów, to teraz - codziennie - trzeba by było dostarczyć im leków za 50 mln złotych - zauważa dziennikarz RMF FM Michał Zieliński.

Nie ma co liczyć na to, że środek produkowany przez koncern Pfizer będzie tańszy, szczególnie biorąc pod uwagę wstępnie ocenianą wyższą skuteczność tego preparatu.

Producenci tych leków mogą zatem liczyć na bajeczne zyski. Według szacunków eksperta z Harvardu, koszt produkcji pojedynczego opakowania nie będzie większy niż 20 dolarów. Nawet dodając do tego koszty badań, bo promocja nie jest potrzebna, widać, że koncerny farmaceutyczne nie mają oporów, by uzyskać na tych lekach wielokrotną "przebitkę".

Pacjenci za to nie zapłacą, bo leki powinny być refundowane. Słono będzie to jednak kosztować podatników.