Ubrani we fluorescencyjne stroje ratownicy medyczni protestują przed Ministerstwem Zdrowia. Ich główny postulat to dodatek w wysokości 1600 złotych miesięcznie. Równocześnie w siedzibie resortu odbędzie się kolejna tura negocjacji wiceministra zdrowia z przedstawicielami ratowników.
Komitet Protestacyjny Ratowników Medyczny na początku sierpnia odwiesił protest. W połowie sierpnia skierował do ministra zdrowia list otwarty, w którym domaga się realizacji postulatów i ostrzega, że bez ich akceptacji, protest będzie zaostrzał się.
"W nowelizowanej ustawie o działalności leczniczej MZ gwarantuje wypłatę dodatku tylko dla ratowników medycznych zatrudnionych w ZRM, dyspozytorniach medycznych i SOR w wysokości 800 zł od 1 stycznia 2019 r." - piszą ratownicy w liście.
"Niestety, nie takie były ustalenia porozumienia z dnia 18 lipca 2017 r., kiedy podjęto decyzję o zawieszeniu protestu. W związku z niewywiązywaniem się z postanowień zawartych we wspomnianym porozumieniu podjęliśmy decyzję o wznowieniu protestu. W związku z tym iż Ministerstwo Zdrowia nie jest w stanie wypracować w formie dialogu propozycji, która może być zaakceptowana przez środowisko ratowników medycznych przedstawiamy postulaty, bez akceptacji których protest będzie przyjmował ostrzejsze formy" - podkreślają.
Poza podwyżkami, ratownicy domagają się wprowadzenia płatnego urlopu szkoleniowego. Miałby on trwać sześć dni roboczych. I wejść w życie od nowego roku. Chcemy doskonalić się na kursach, warsztatach i konferencjach - przekonują ratownicy. Ich główny postulat to jednak podwyżki podobne do tych, jakie dostały pielęgniarki.