Podczas poszukiwań w rejonie, gdzie według lokalnych przekazów mogła przebiegać dawna droga, członkowie Polskiego Stowarzyszenia Poszukiwaczy "Husaria" natrafili na kolejne spektakularne znalezisko. Tym razem odkryli 442 szelągi Jana II Kazimierza Wazy, tzw. boratynki. Jak podkreślają znalazcy, tak dużej liczby tych monet w jednym miejscu nie znaleziono dotąd na terenie Mazowsza.

  • W okolicach Jadowa odkryto 442 szelągi Jana II Kazimierza Wazy.
  • Monety znaleziono w lesie, na obszarze ok. 100 m kw.
  • Skarb może pochodzić z XVII wieku i należeć do żołnierza.

Poszukiwania w lesie przy Jadowie przynoszą wyjątkowe odkrycie

Członkowie stowarzyszenia wraz z rodzinami spędzili ostatni weekend w lesie, prowadząc poszukiwania z wykorzystaniem wykrywaczy metalu. Tak się złożyło, że kolega jechał w okolice Jadowa, gdzie posiadał zgodę konserwatora zabytków na prowadzenie poszukiwań. Jako stowarzyszenie nigdy wcześniej tam nie działaliśmy, więc uznaliśmy, że warto do niego dołączyć - powiedział Mateusz Sygacz ze stowarzyszenia.

Dodał, że kierujący poszukiwaniami Maciek opowiedział im ciekawą historię o dawnej drodze, która miała przebiegać w pobliżu tego miejsca. A że mamy słabość do szukania starych traktów, postanowiliśmy spróbować - zaznaczył.

W listopadzie 2024 roku członkowie "Husarii", poszukując rzymskiej drogi w rejonie Pomiechówka, natknęli się na 17 srebrnych monet z XVI i XVII wieku, pochodzących z Saksonii, Brandenburgii i Niderlandów. Wartość tego skarbu oszacowano na około pół miliona złotych.

Podczas ostatnich poszukiwań jako pierwszy boratynki odnalazł Maciek - odkopał 13 sztuk leżących płytko, na głębokości zaledwie 5-10 cm. Boratynki zdarzają się dość często, ale zazwyczaj trafia się jedna lub dwie, w dużych odległościach od siebie. Tym razem w niemal każdym wykopie było po jednej, dwie monetki. Maciek, gdy zebrał 13 sztuk, uznał, że to coś wyjątkowego i wezwał całą ekipę - relacjonował Sygacz.

Skarb pełen tajemnic - zagadka właściciela i pochodzenia

Poszukiwacze rozpoczęli systematyczne przeszukiwanie okolicy. W efekcie udało się odnaleźć łącznie 442 boratynki na obszarze ok. 100 m kw. Najciekawsze jest to, że tyle monet leżało tak blisko siebie. Oczywiście w Polsce bywały znaleziska liczące nawet 1,5 tys. boratynek, ale na Mazowszu nie natrafiono dotąd na taką koncentrację - podkreślił Sygacz.

Zaznaczył również, że odnalezione monety pochodzą ze wszystkich okresów emisji, m.in. z pierwszego rocznika - 1659 r. To był pierwszy rocznik bicia w mennicy ujazdowskiej pod Warszawą. Znaleźliśmy też egzemplarze z końcowego okresu emisji, czyli z 1668 r. Monety pochodzą zarówno z mennic działających w Królestwie Polskim, jak i w Wielkim Księstwie Litewskim. Niestety, stan zachowania większości monet nie pozwalał na dokładne określenie ich roku emisji czy mennicy. Na tę ocenę musimy poczekać do czasu konserwacji i opracowania znaleziska przez archeologów - dodał.

To, do kogo należał odnaleziony depozyt, pozostaje zagadką. Być może była to część żołdu jakiegoś piechura - w tamtym okresie około 1100 boratynek stanowiło żołd, więc mówimy o około 40 proc. wypłaty - przypuszcza Sygacz.

Nie wyklucza też, że skarb mógł należeć do osoby cywilnej, która chciała go ukryć przed kradzieżą lub z innego powodu. To właśnie jest fascynujące w takich odkryciach - mamy do czynienia z realnym skarbem, ale nie jesteśmy w stanie jednoznacznie powiedzieć, jak się tam znalazł i w jakich okolicznościach - zauważył.

Historia boratynek i ich produkcja w XVII wieku

Obecnie wszystkie 442 monety zostały zabezpieczone, a o ich odnalezieniu poinformowano Mazowieckiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków - Delegaturę w Siedlcach. Szelągi Jana II Kazimierza, znane jako boratynki, były bite w trakcie wielkiego kryzysu gospodarczego, który dotknął Polskę w XVII wieku w wyniku potopu szwedzkiego.

Pomysłodawcą emisji niewielkich miedzianych szelągów, którym oficjalnie przypisano wartość srebrnego szeląga (1/3 grosza polskiego, 1/90 złotego polskiego), był włoski zarządca mennicy krakowskiej - Tytus Liwiusz Boratini. W tym celu zawarł umowę z Janem Kazimierzem Krasińskim, ówczesnym wielkim podskarbim koronnym.

Reformy sejmowe ustaliły limity emisji: 16,4 mln sztuk boratynek w mennicy krakowskiej (Królestwo Polskie), 73,5 mln w mennicy koronnej oraz 90 mln w mennicy ujazdowskiej (Wielkie Księstwo Litewskie), co łącznie dawało prawie 180 mln sztuk tych monet.

Kryzys, fałszerstwa i koniec ery boratynek

Produkcję rozpoczęto w 1659 roku, jednak Boratini przekroczył przyznane limity już w 1662 roku, co doprowadziło do wstrzymania emisji. Mimo to, z powodu dalszych trudności gospodarczych i konieczności wypłat żołdu, wznowiono bicie boratynek już w 1663 roku.

Niska jakość monet i ich niewielka wartość (jako monet miedzianych) sprawiły, że stały się one częstym obiektem fałszerstw. W 1666 roku zamknięto mennicę w Ujazdowie, a dwa lata później zakończono emisję we wszystkich pozostałych mennicach: w Krakowie, Oliwie, Wilnie, Brześciu Litewskim, Kownie i Malborku.

Szacuje się, że łączna liczba wybitych boratynek - zarówno tych legalnych, jak i nielegalnych oraz podrobionych - mogła sięgnąć nawet 1,8 miliarda sztuk. Dla porównania: pod koniec XVII wieku roczny koszt utrzymania husarza wynosił 750 złotych polskich, co odpowiadało aż 40,5 tys. boratynek, czyli niemal 50 kilogramom tych drobnych monet.