Posłanka Koalicji Obywatelskiej Kinga Gajewska zawiadamia prokuraturę w związku wtorkowymi działaniami policji wobec niej. Twierdzi, że funkcjonariusze, którzy zatrzymali ją z megafonem nieopodal wiecu wyborczego Prawa i Sprawiedliwości w Otwocku, popełnili trzy przestępstwa.

Adwokat posłanki Kingi Gajewskiej - mec. Jacek Dubois twierdzi, że policjanci dopuścili się przekroczenia uprawnień przez zatrzymanie osoby chronionej immunitetem. Uważa, że miało też miejsce użycie przemocy wobec funkcjonariusza publicznego, a także bezprawne pozbawienie wolności - przetrzymywanie w radiowozie. 

Od razu zostali poinformowani, że mają do czynienia z posłanką. Wiedząc o tym, użyli wobec niej przemocy, trzymając ją za ręce, wlokąc, uniemożliwiając sięgnięcie po legitymację poselską - mówił w RMF FM mec. Dubois. 

Policja od początku twierdzi, że nie doszło do złamania prawa, a nie każdy funkcjonariusz musi wiedzieć, jak wyglądają posłowie. Przekonuje też, że nie doszło do zatrzymania posłanki, a jedynie do wylegitymowania jej. Jednocześnie informuje, że interwencja jest przedmiotem wyjaśnień wydziału kontroli.

Policja opublikowała nagrania z kamer noszonych przez funkcjonariuszy, które z ich perspektywy pokazują przebieg incydentu z posłanką KO. 

Zobacz również:

Gajewska: Nie zagłuszałam wiecu Morawieckiego

Posłanka KO Kinga Gajewska opowiedziała w internetowym Radiu RMF24, jak z jej perspektywy wyglądał wczorajszy incydent. Policjanci powiedzieli, że zapraszają mnie do radiowozu i wlekli w jego stronę, po czym podnieśli i na siłę wsadzili do środka. Nie zagłuszałam wiecu pana premiera Morawieckiego. Byłam 250 metrów od miejsca, gdzie się znajdował - daleko za barierkami. Na jedną kobietę wysłano kordon policji - mówiła rozmówczyni Tomasza Weryńskiego. 

Gajewska podkreślała, że obecny na miejscu ludzie mówili policjantom, że jest posłanką, robił to też towarzyszący jej parlamentarzysta, a także ona sama. Publikację nagrań z incydentu przez Komendę Stołeczną Policji oceniła jako kompromitującą. 

Posłanka przekonywała, że policjanci nie dali jej się wylegitymować. Szarpali mnie za obie ręce - to widać na wszystkich nagraniach - podkreślała. 

KO oczekuje reakcji marszałek Sejmu na wtorkowy incydent

Na konferencji prasowej w Słupsku przewodniczący klubu parlamentarnego Koalicji Obywatelskiej Borys Budka oświadczył, że klub oczekuje od marszałek Sejmu Elżbiety Witek "jasnej, czytelnej reakcji i wystąpienia do Komendanta Głównego Policji z żądaniem pilnych wyjaśnień" ws. wtorkowej interwencji wobec posłanki Gajewskiej.

To znamienne, że marszałek Sejmu, która powinna stać na straży praw i obowiązków każdego parlamentarzysty, która powinna zawsze upomnieć się o egzekwowanie tych praw i stanąć w obronie każdego, kto w sposób nielegalny jest nękany przez organy państwowe, (...) milczy. Nie zabrała głosu, gdy działania polskiej policji były w oczywisty sposób nielegalne i godziły w elementarne prawa nie tylko obywatelskie, ale również prawa poselskie - mówił Budka.

W ocenie Budki interwencja wobec posłanki Gajewskiej to była "sytuacja bulwersująca". Nie może być tak, że w demokratycznym kraju Unii Europejskiej, w sercu Europy, policja zachowuje się w ten sposób, że narusza elementarne prawa do wykonywania mandatu, nie szanuje immunitetu parlamentarnego i udaje, że nie wie z kim ma do czynienia - podkreślił Budka.