Służby zakończyły analizę danych zebranych przez ORP "Heweliusz". Nie wykryto żadnych zagrożeń dla podwodnej infrastruktury w rejonie kabla energetycznego między Polską a Szwecją - dowiedział się dziennikarz RMF FM Stanisław Pawłowski. Operację "Heweliusz" prowadził w związku z pojawieniem się w tym rejonie Bałtyku rosyjskiego statku, należącego do floty cieni.
ORP "Heweliusz" sprawdził blisko 30 kilometrów kwadratowych dna morskiego przy pomocy nowoczesnej echosondy oraz sonaru holowanego. Polski specjalistyczny okręt hydrograficzny dysponuje urządzeniami, które pozwalają na bardzo dokładne zbadanie morskich głębin.
"Heweliusza" zadysponowano, gdy rosyjski statek, należący do tzw. floty cieni wykonywał podejrzane manewry w rejonie, gdzie na dnie Bałtyku położony jest kabel energetyczny łączący Polskę ze Szwecją. Po interwencji polskiego wojska statek odpłynął. Po przeprowadzeniu lotu patrolowego i - jak podkreślał minister obrony narodowej - skutecznym odstraszeniu, jednostka z floty cieni zmieniła kurs z Tallina na jeden z rosyjskich portów i odpłynęła. Istniało jednak podejrzenie, że mógł pozostawić za sobą urządzenia, zagrażające bezpieczeństwu krajów NATO.
Wszystko jednak wskazuje, że rosyjski statek nie zostawił po sobie żadnych podejrzanych ładunków. Jak dowiedział się dziennikarz RMF FM, nie wykryto zagrożenia dla podwodnej infrastruktury w rejonie kabla energetycznego.
Nie stwierdzono obecności żadnych obiektów czy przedmiotów mogących stanowić zagrożenie dla podwodnej infrastruktury - mówi RMF FM Czesław Cichy z Sekcji Komunikacji Społecznej, Centrum Operacji Morskich - Dowództwo Komponentu Morskiego.
Bałtyk jest obecnie najbardziej niebezpiecznym morzem na świecie - mówił w Brukseli szef polskiej dyplomacji Radosław Sikorski. Zgodnie z ocenami analityków, a także w opinii przedstawicieli polskiego rządu Morze Bałtyckie, uznawane za "wewnętrzny akwen NATO", może stać się rejonem konfrontacji.
Akwen Morza Bałtyckiego jest jednym z najgorętszych miejsc, jeżeli chodzi o prowadzenie działań podprogowych, czyli poniżej progu wojny - mówił w Radiu RMF24 Piotr Mickiewicz, komandor rezerwy Marynarki Wojennej.
W ostatnich latach nie brakuje przykładów, gdy rosyjskie lub chińskie okręty wykonywały niebezpieczne manewry na morzu w rejonie krytycznej infrastruktury krajów NATO. Według komandora, jednostka rosyjska mogła próbować wyszukać kabel na dnie morza za pomocą urządzeń sonarowych. Można tylko spekulować, że gdyby nie szybka reakcja polskich sił zbrojnych, podejrzany statek spuściłby kotwicę, którą spróbowałby przerwać połączenie kablowe - dokładnie tak, jak działo się to w przeszłości.
Te działania, określane często niefortunnie mianem "hybrydowych", stanowią "akty prezentacji siły, zdolności do podjęcia określonych działań, których konsekwencje mogą być negatywne dla funkcjonowania poszczególnych państw" - tłumaczy Mickiewicz.
Statki floty cieni, oprócz tego, że intencjonalnie mogą spróbować zaszkodzić państwom nadbałtyckim, zwracają także uwagę czymś jeszcze. To w większości stare, zaniedbane jednostki, które przewożąc ładunki obłożonej sankcjami rosyjskie ropy, narażają nas na katastrofę ekologiczną, wywołaną wyciekiem substancji do morza.