To nie była zwykła gra w szachy! W Tarnowie Podgórnym koło Poznania odbyła się próba ustanowienia rekordu Guinnessa w szachach podwodnych. Podwójny mistrz świata w tej dyscyplinie, Michał Mazurkiewicz, zmierzył się naraz z szesnastoma przeciwnikami.

Szesnaście metalowych szachownic ustawiono w okręgu na dnie płytkiego metrowego basenu. Na każdej z nich znalazł się komplet figur, które utrzymywały się pod wodą dzięki przyczepionym magnesom. Śmiałek - Michał Mazurkiewicz - rozegrał jednocześnie szesnaście partii szachowych. 

Tu oprócz myślenia o tym jaki wykonać ruch dochodzą jeszcze kwestie fizyczne. Jeden ruch to jeden wdech. Nie ma zegara jak w normalnych szachach - mówi Mazurkiewicz.

Podwodne szachy

Szachy podwodne to dyscyplina, która cieszy się popularnością zarówno wśród szachistów jak i miłośników pływania. Rozgrywka odbywa się na dnie basenu - często na głębokości od 1 do 1,5 metra. Magnetyczne bierki ustawione są na metalowych szachownicach, które z kolei układane są na dnie.

Mamy jeden wdech na jeden ruch. Nie ma zegara. Wszystko odbywa się pod wodą - mówi Michał Mazurkiewicz, podwójny Mistrz Świata w podwodnych szachach.

W przypadku złożonych symultan zawodnik, który gra jednocześnie z kilkoma przeciwnikami może wypłynąć na powierzchnię tylko po to, by zaczerpnąć powietrza. Jego rywale większość rozgrywki czekają na powierzchni i schodzą na dno tylko, by wykonać ruch.

Rekord Guinnessa

21 kwietnia na terenie Tarnowskich Term koło Poznania odbyła się próba ustanowienia rekordu Guinnessa w podwodnej symultanie szachowej. Michał Mazurkiewicz zagrał jednocześnie szesnaście partii. Cała rozgrywka zajęła blisko 1,5 godziny.

Niesamowite przeżycie! Były momenty, kiedy robiło mi się gorąco. Kilka partii było trudniejszych od innych. Rywale stanowili całkowity przekrój - byli zawodnicy rangi międzynarodowej oraz amatorzy. To ochotnicy, gra była wyrównana - mówi nam Mazurkiewicz.

By ustanowić rekord potrzebne było zdobycie 13 z 16 możliwych punktów. Jedna wygrana to jeden punkt, remis jest oceniany na pół punktu. Mazurkiewicz zdobył w sumie 13,5 punktów, dzięki czemu został nieoficjalnym rekordzistą.

Teraz trzeba czekać na weryfikację zgłoszenia przez komisję Guinnessa - mówi Paulina Garczyk z poznańskiego Biura Rekordów. Guinness jest bardzo rygorystyczny. Same rozmowy z nimi trwają około trzech miesięcy. Po próbie trzeba wysłać całą dokumentację, a jej weryfikacja może trwać kolejne miesiące - tłumaczy.

Samo udokumentowanie próby jest bardzo wymagające. Całość musi zostać nagrana od początku do końca. Dodatkowo przesyłane są materiały uzupełniające w postaci krótszych filmów oraz zdjęć. Ponadto specjalni świadkowie muszą obserwować próbę. W przypadkach, gdy w próbie pobicia rekordu biorą udział duże grupy osób, delegowani są również specjalni stewardzi, którzy pilnują mniejszych grupek.

Rekord Michała Mazurkiewicza musi zostać rozpatrzony i oficjalnie będzie mógł być ogłoszony za kilka miesięcy.

Opracowanie: