W naszym wakacyjnym cyklu "Porady na lato" dzisiaj radzimy, na co uważać wypoczywając nad wodą. W czasie żeglowania czy rejsów motorówką często dochodzi do urazów głowy, stłuczeń, skaleczeń, ale też udarów cieplnych. Ratownicy podkreślają, że często niestety zapominamy o odpowiednim przygotowaniu kamizelek ratunkowych.

Zanim odbijemy od brzegu

Nie tylko to, jak żeglujemy czy pływamy motorówką jest ważne. Już przed rejsem powinniśmy się odpowiednio przygotować. Na szlak Wielkich Jezior Mazurskich powinniśmy zabrać ze sobą ubrania zarówno na ciepłe, jak i chłodne dni. Obowiązkowo też coś przeciwdeszczowego. Musimy wiedzieć jaką jednostką chcemy pływać, a będąc już w porcie dokładnie ją sprawdzić. Chodzi zarówno o stan techniczny - czy nic nie jest uszkodzone, czy wszystko działa jak należy - jak i o środki ratunkowe.

Jak podkreślają ratownicy MOPR, nie wystarczy wiedzieć, że na pokładzie są kamizelki ratunkowe.

Zanim popłyniesz załóż kamizelkę

Jeszcze przed rozpoczęciem rejsu powinniśmy rozdzielić kamizelki ratunkowe. Każdy załogant, czy to na jachcie, czy na motorówce, powinien wiedzieć, która kamizelka ratunkowa, czy asekuracyjna jest jego i przede wszystkim, gdzie jest.

To bardzo ważne, żeby uniknąć sytuacji, że w razie zagrożenia duży chłop będzie starał się wcisnąć w za małą kamizelkę albo odwrotnie - nastolatek będzie chciał ubrać za dużą i z niej wypadnie - mówi Dariusz Luma z bazy MOPR w Giżycku.

Ratownicy przypominają też, że nie można dopuścić do sytuacji, gdy kamizelki są schowane i zamknięte w bakiście na klucz.

Niestety zdarzają się też sytuacje, że żeglarze zapominają o kole ratunkowym, które zawsze powinno być pod ręką. Mieliśmy sytuację, że koło było przyczepione na trytytki. Łatwo sobie wyobrazić, że w czasie zagrożenia takie koło jest nie do użycia - mówi ratownik MOPR Mariusz Raubo.

Gdy zaskoczy nas załamanie pogody

Trzeba od razu zaznaczyć, że pogoda nie zmienia się z minuty, na minutę. Każdy sternik powinien obserwować niebo i korzystać z serwisów pogodowych, aby przewidzieć załamanie pogody. Na szlaku Wielkich Jezior Mazurskich jest też siedemnaście masztów ostrzegawczych, które informują o zagrożeniu. Ich spokojne pulsowanie oznacza, że sternicy powinni mieć się na baczności. Pulsowanie intensywne natomiast to już alert.

W takiej sytuacji trzeba liczyć się z burzą albo silnym wiatrem. Co wtedy robić? Gdy nagła zmiana pogody zaskoczy nas na jeziorze, to w przypadku żaglówki trzeba zrzucić żagle i płynąć do brzegu albo portu. Ważne, aby wszyscy byli wtedy na pokładzie, najlepiej w kamizelkach ratunkowych.

Łódkę trzeba wtedy zamknąć, żeby w przypadku ewentualnej wywrotki zadziałała jak bańka i nie poszła na dno.

Zdradliwe słońce

W czasie upalnych dni żeglowanie daje ulgę, bo czujemy chłód wiatru i możemy też się chłodzić w wodzie. To jednak zdradliwe uczucie. Trzeba pamiętać o częstym nawadnianiu się, nakryciu głowy oraz kremach z wysokimi filtrami

Ratownicy wodni często spotykają się z udarami cieplnymi. Żeglarze po całym dniu na jeziorach wracają z dreszczami, gorączką, odwodnieniem. Szczególnie trzeba uważać na dzieci.

Urazy na łodzi i w portach

Od czerwca na szlaku Wielkich Jezior Mazurskich wodne karetki interweniowały już ponad sto razy. Jakich urazów jest najwięcej? Wciąż są to m.in. urazy głowy spowodowane niekontrolowanym zwrotem i uderzeniem przez bom. Są też urazy kończyn.

Będąc na łodziach musimy uważnie poruszać się po pokładzie. Zdarzają się też urazy w portach np. przy zeskakiwaniu z łodzi na keję. Trzeba też pamiętać, że rano deski pomostu mogą być mokre i śliskie - mówi Dariusz Luma.

Ratownicy przypominają też, że jeżeli leczymy się na jakąś chorobę albo musimy przyjmować leki, powinniśmy pamiętać, aby zabrać lekarstwa ze sobą.

Kotwica i aplikacja ratunek

Zdarza się, że wzywająca ratunek załoga jachtu czy motorówki zapomina o rzuceniu kotwicy. To ważna czynność.

Jeżeli nie mamy tutaj bezpośredniego zagrożenia życia, to kotwica sprawi, że nie będziemy mieli innych problemów, jak wpadnięcie na mieliznę. Czasem bez kotwicy załoga wpada w dryf i po jakimś czasie jest już w zupełnie innym miejscu. Poza tym, jeżeli mamy człowieka za burtą, to ustawienie się w dokładnym miejscu, gdy zniknął pod wodą, jest tutaj kluczowe - mówi Raubo.

Przed wypłynięciem w rejs warto zainstalować aplikację ratunek. Dzięki niej ratownicy będą mieli naszą dokładną lokalizację. Niestety bywa tak, że osoby wzywające pomoc nie są w stanie podać nazwy jeziora, na którym się znajdują.