Ogień pochłonął 450 hektarów chronionego terenu Biebrzańskiego Parku Narodowego. Funkcjonariusze proszą o kontakt każdego, kto mógł widzieć coś podejrzanego w świąteczne popołudnie. Tropów na razie brak, ale liczy się każda informacja.
- Wielkanocny pożar w Biebrzańskim Parku Narodowym objął ok. 450 hektarów cennych przyrodniczo terenów. Ogień pojawił się w rejonie wsi Kopytkowo na styku powiatów augustowskiego i monieckiego.
- Policja i prokuratura apelują o zgłaszanie wszelkich informacji mogących pomóc w śledztwie. Funkcjonariusze zbierają dowody w sprawie przestępstwa sprowadzenia zagrożenia życia i zdrowia ludzi oraz mienia w wielkich rozmiarach.
- Czy ktoś z odwiedzających park w Wielkanoc widział coś podejrzanego? Śledczy liczą na spacerowiczów, którzy mogli zauważyć nietypowe zachowania lub osoby poruszające się po trzcinowiskach.
W niedzielę wielkanocną wybuchł pożar w Biebrzańskim Parku Narodowym, obejmując ok. 450 hektarów cennych przyrodniczo terenów bagiennych i leśnych na styku powiatów augustowskiego i monieckiego. Ogień pojawił się w rejonie wsi Kopytkowo w gminie Sztabin. Podkom. Kinga Kalinowska, oficer prasowa Komendy Powiatowej Policji w Augustowie przekazała, że funkcjonariusze apelują do wszystkich osób, które mogą posiadać jakiekolwiek informacje o okolicznościach pożaru.
Zbierane są dowody w sprawie przestępstwa określonego w Kodeksie karnym jako "bezpośrednie niebezpieczeństwo, który zagraża życiu i zdrowiu wielu osób albo mieniu w wielkich rozmiarach". Przyczyna powstania ognia nie jest jeszcze znana.
Śledztwo formalnie wszczyna Prokuratura Rejonowa w Augustowie. Jej szef, prok. Sebastian Piekarski, nie wyklucza, że kluczowe informacje mogą pochodzić od spacerowiczów lub turystów, którzy korzystając z dobrej pogody, odwiedzili Biebrzański Park Narodowy w Wielkanoc.
Może ktoś widział coś nietypowego, osoby zachowujące się podejrzanie, poruszające się po trzcinowisku - apeluje prokurator Piekarski. Liczymy na każdą, nawet najmniejszą wskazówkę - dodaje podkom. Kalinowska. Informacje można przekazywać także anonimowo.
Obecna sytuacja budzi skojarzenia z dramatycznym pożarem z 2020 roku. Wówczas ogień strawił aż 5,3 tys. hektarów łąk i lasów Biebrzańskiego Parku Narodowego. Prowadzone wtedy śledztwo przez Prokuraturę Okręgową w Białymstoku wykazało, że ogień został zaprószony celowo - biegły stwierdził umyślne działanie w kilku punktach terenu.
Pomimo licznych działań, w tym nagród pieniężnych oferowanych przez władze lokalne i dyrekcję parku, śledztwo zostało po dziewięciu miesiącach umorzone. Sprawców nie udało się ustalić.
Obecna kwalifikacja prawna obejmuje również możliwość zniszczeń w świecie roślinnym i zwierzęcym oraz istotne zmniejszenie wartości przyrodniczej chronionego obszaru.
Jak poinformowała straż pożarna podczas środowego briefingu prasowego w Polkowie (woj. podlaskie), sytuacja w parku jest opanowana - pożar nie rozprzestrzenia się, ale dogaszanie potrwa długo.
Straż pożarna panuje nad sytuacją, ogień jest zlokalizowany, nie rozprzestrzenia się - poinformował wojewoda podlaski Jacek Brzozowski. Teraz przed nami długi i żmudny proces dogaszania - dodał st. bryg. Grzegorz Szyszko, zastępca komendanta głównego Państwowej Straży Pożarnej.