"To jest trener o bardzo dobrym warsztacie i z wielu miejsc miał okazję się nauczyć" - powiedział na antenie Radia RMF24 Rafał Kot, członek zarządu Polskiego Związku Narciarskiego. Gość Tomasza Terlikowskiego w ten sposób skomentował decyzję o zmianie trenera polskich skoczków narciarskich. Funkcję tę obejmie Maciej Maciusiak, dotychczasowy asystent Thomasa Thurnbichlera.
Rafał Kot przyjrzał się zmianie na stanowisku trenera polskich skoczków narciarskich. Adam Małysz, prezes Polskiego Związku Narciarskiego, ogłosił decyzję, w której Austriak Thomas Thurnbichler zostanie zastąpiony przez jego dotychczasowego asystenta Macieja Maciusiaka. Zazwyczaj takie decyzje zapadały po konkursie skoków w Planicy.
Z tego co wiem, to Adam Małysz początkowo planował to ogłosić nawet po zawodach w Planicy albo po niedzielnych zawodach. Niemniej jednak doszli do porozumienia z Thomasem Thurnbichlerem, że nie ma na co czekać, bo sprawy są już poukładane, wiadomo jak będzie i nie czekano dłużej z ogłoszeniem tej nowej wiadomości - wyjaśnił ekspert.
Według gościa rozmowy zmiana trenera jest w tym momencie o tyle istotna, że obecny sezon się kończy, podczas gdy następny będzie sezonem olimpijskim. Poszukiwanie nowego trenera z zagranicy byłoby teraz zbyt ryzykowne.
Maciej Maciusiak zbierał doświadczenie trenerskie już jako asystent, zaczął z Hannu Lepistö, (...) a więc tuza, jeżeli chodzi o trenerkę skoków na świecie. Potem cały czas współpracował z Polskim Związkiem Narciarskim, prowadził kadrę B. Wyciągał tych naszych znanych skoczków z takiej "zapaści niemocy", przykładowo Dawida Kubackiego czy Macieja Kota. To jest trener o bardzo dobrym warsztacie i z wielu miejsc miał okazję się nauczyć - mówił ekspert.
Myślę, że to jest wybór bardzo bezpieczny dla naszych skoków, a jednocześnie taki perspektywiczny. Bezpieczny dlatego, że nie będzie tu jakiejś rewolucji, nie będziemy podejmować jakiegoś zbędnego ryzyka w przygotowaniach do igrzysk olimpijskich. Z drugiej strony jest to nasz trener, znany i akceptowany zarówno przez tych młodszych, jak i starszych zawodników w kadrze. Powinno tutaj to szkolenie i wspólna praca przynieść korzyści. Taką przynajmniej mamy nadzieję i będziemy na pewno trenera Maciusiaka jako Polski Związek Narciarski bardzo wspierać - powiedział członek zarządu PZN.
Decyzja o zmianie trenera budzi wiele wątpliwości, jednak ekspert zapewniał, że nie wynikała ona z niczyjej winy. Chciałem z całą stanowczością podkreślić, że zaufanie do Thomasa Thurnbichlera dalej jest, bo on jest dobrym trenerem. Nie sprawdził się z tymi naszymi starszymi zawodnikami, nie poszło tak, jak trzeba - zaznaczył Kot.
Naszym największym mankamentem i bolączką, jakie trapią polskie skoki, jest brak następców tych zawodników, którzy są teraz w tej kadrze. (...) Jeżeli by się udało podpisać umowę z Thomasem Thurnbichlerem, że zostaje i bierze na siebie tych juniorów, to naprawdę jestem przekonany, że w ciągu dwóch lat mamy wspaniałe wyniki i mamy w końcu godnych następców - powiedział członek zarządu PZN.
Gość rozmowy zapewniał również, że dotychczasowy trener wpłynął na rozwój polskich skoków. Wniósł trochę z tej szkoły austriackiej, także sprzętowo rozwinęliśmy się do przodu. (...) Jest też inna jakość treningów - mówił ekspert.
Członek zarządu PZN podzielił też swoimi przewidywaniami co do ostatnich konkursów sezonu, które odbędą się w Planicy.
(Piotr Żyła - przyp. red.) nawet bez formy, jak pojedzie do Planicy, to on tam się znajduje wtedy w innym świecie. Po prostu to jest, jak on to nazywa "Planica to jest stan umysłu" i on wtedy się naprawdę przestraja na całkiem inne skoki i myślę, że będzie skakał bardzo dobrze - komentował ekspert.
Cieszy mnie, że obudził się Kamil Stoch, który udowodnił, że nie zapomniał skakać bardzo daleko. Też będzie na pewno tam wysoko, bo Planica wiąże się też z jego takimi osobistymi odczuciami. Tam poznał swoją żonę, ma sentyment do tej miejscowości - mówił gość rozmowy.
Jeżeli będzie chociaż troszkę wiatru pod narty, to upatruję tutaj, że (Aleksander - przyp. red.) Zniszczoł. On nie za bardzo sobie radzi z tymi wiatrami w plecy. Natomiast jakby coś było lekko pod narty Olek to 100 proc. wykorzysta - zapewniał specjalista.
Paweł Wąsek przyzwyczaił nas, że zawsze w tą dziesiątkę się wbija i liczymy na to, że też tutaj pobije swój jakiś może rekord personalny w długości lotu. No myślę, że to zakończenie, ta wisienka na torcie jaką jest Planica powinna być dla nas szczęśliwa - powiedział Rafał Kot, członek zarządu PZN.
Opracowanie: Natasza Pankratjew