"Z moich informacji wynika, że w całości w tej sytuacji uczestniczyli wyłącznie posłowie Prawa i Sprawiedliwości i wyłącznie zaproszeni przez nich goście" - powiedział Szymon Hołownia. Marszałek Sejmu w ten sposób odniósł się do zdarzenia, w którym zaatakowany miał zostać Dariusz Matecki. "Uderzył mnie, a następnie drugiego posła PiS" - napisał polityk.
O sprawie Dariusz Matecki poinformował na platformie X. "Wracam z oświadczeń poselskich około 22 i przed dalszą pracą - w barze, w Hotelu Poselskim chciałem zjeść kolację. Jem sobie spokojnie zupę, rozmawiając z posłami PiS i Konfederacji i nagle podchodzi do mnie z pełną agresją jakiś człowiek, krzycząc, że 'Ziobro to c***!' I pyta, czy mam coś przeciwko. Zgodnie z prawdą odpowiedziałem, że jak najbardziej mam coś przeciwko" - napisał.
"Uderzył mnie, a następnie drugiego posła PiS" - dodał.
Agresora - jak poinformował poseł PiS - zabrała Straż Marszałkowska, a następnie policja.
Jego zdaniem chodzi o aktora znanego z serialu "M jak miłość". "Jak widać po jego profilu, ideologicznie sprofilowany, wielokrotnie atakował PiS" - stwierdził polityk.
Poseł PiS podkreślił, że poprosił policję o zbadanie siebie alkomatem. "Oczywiście wyszło 0,0" - napisał.
Do sprawy odniósł się marszałek Sejmu Szymon Hołownia. Jak przekazał, z jego informacji wynika, iż w całości w tej sytuacji uczestniczyli wyłącznie posłowie PiS i wyłącznie zaproszeni przez nich goście.
Marszałek Sejmu powiedział, że z tego co widzi, ze wstępnego raportu Straży Marszałkowskiej, "była to kłótnia połączona z bójką między dwoma posłami PiS, w którą włączył się jeden z gości posła PiS".
Zastrzegł, że będzie jeszcze rozmawiał z komendantem Straży Marszałkowskiej, który musi mu pokazać nagrania z kamer, a także z policją, która interweniowała.
Ponieważ nie jest to pierwszy incydent z udziałem posłów PiS, który miał miejsce ostatnio na terenie hotelu poselskiego, dzisiaj zaproszę na rozmowę pana przewodniczącego Błaszczaka i zwrócę mu uwagę na to, że zachowania tego rodzaju, nie tylko tutaj w budynku Sejmu, ale również w budynkach, które pozostają w zarządzie Kancelarii Sejmu, są absolutnie nieakceptowalne - powiedział Szymon Hołownia.
Dodał, że jest marszałkiem Sejmu, a "nie kierownikiem internatu z krnąbrną młodzieżą".
Dariusz Matecki w późniejszej rozmowie w Polsat News powiedział, że Szymon Hołownia kłamie i że w związku z tym złoży na niego wniosek do komisji etyki poselskiej. Mam nadzieję, że komisja etyki poselskiej zajmie się sprawą marszałka Sejmu tak, jak ochoczo zajmuje się sprawami posłów PiS - mówił.
Nie doszło do żadnej bójki pomiędzy posłami Prawa i Sprawiedliwości. Ten człowiek, aktor z serialu "M jak miłość", jak widać ideologicznie związany z lewą stroną, podszedł do nas, kiedy jedliśmy kolację w restauracji sejmowej i zaczął przeklinać, po czym uderzył mnie i jeszcze jednego posła PiS Krzysztofa Cieciurę. Następnie został zatrzymany przez Straż Marszałkowską, a później wezwaliśmy policję - relacjonował.
Dodał, że aktor został zatrzymany przez policję, a on sam ma w środę po godz. 16:00 złożyć zeznania w tej sprawie w komendzie policji przy ul. Wilczej. Matecki dodał, że podczas interwencji poprosił policjantów, by zbadali go alkomatem, "żeby wykazać, że tam żaden alkohol nie był przez nas spożywany".
Ten człowiek, który przyszedł do Sejmu, ten aktor, był pod wpływem alkoholu - dodał. Matecki powiedział też, że aktor przyszedł do Sejmu z byłym posłem Zbigniewem Giżyńskim.
Informację o incydencie potwierdził w rozmowie z RMF FM mł. asp. Jakub Pacyniak, oficer prasowy komendanta rejonowego policji Warszawa I. Jak przekazał, zgłoszenie wpłynęło we wtorek przed godz. 23:00.
Dostaliśmy zgłoszenie, że mogło dojść do naruszenia nietykalności cielesnej dwóch posłów - przekazał Jakub Pacyniak.
Jak dodał, w tej sprawie został zatrzymany 54-latek. Miał ok. promila alkoholu w organizmie. Przebywa w pomieszczeniu dla osób zatrzymanych.
Funkcjonariusz przekazał, że policjanci czekają, aż 54-latek wytrzeźwieje, żeby móc go przesłuchać.
Zdaniem Mateckiego agresorem miał być Jacek Kopczyński. "Fakt" skontaktował się z prawniczką aktora, aby potwierdzić, czy incydent opisany przez posła faktycznie miał miejsce.
"Na razie doszło do zatrzymania, jeszcze nie rozpoczęły się czynności procesowe w sprawie pana Jacka Kopczyńskiego, którego reprezentujemy. Czekamy na czynności, jeśli w ogóle się odbędą. Obecnie nie możemy komentować wydarzeń z udziałem Jacka Kopczyńskiego" - poinformowała mec. Ada Biniewicz-Paprocka, obrończyni aktora.