​"Nowa lista leków refundowanych to nasze kolejne rozczarowanie. Znów nie mamy dostępu do leku ratującego życie naszym dzieciom" - alarmują rodzice noworodków z wrodzonymi wadami serca. Mimo ich apeli - na obowiązującej od dziś liście leków refundowanych znów zabrakło preparatu przeciwko śmiertelnie niebezpiecznemu dla chorych niemowląt wirusowi RS. Problem w całej Polsce dotyczy około dwustu dzieci - mówi w rozmowie z RMF FM pani Małgorzata, mama chorego noworodka.

Zdj. ilustracyjne /Piotr Bułakowski /Archiwum RMF FM

Nie pojmuję, dlaczego tak nieczuli są urzędnicy na problem takiej garstki dzieci, które i tak są pokrzywdzone przez los, bo rodzą się chore - mówi pani Małgorzata. Jedna dawka tego leku kosztuje kilka tysięcy złotych. Zwykle terapia wymaga podania ich co najmniej kilku. A to tylko niewielka część wydatków związanych z chorobą, które są nieuniknione dla rodzica chorego noworodka - dodaje mama małego pacjenta.

Wiceminister zdrowia do spraw polityki lekowej Piotr Czech odpowiada w rozmowie z dziennikarzem RMF FM, że brak refundacji dla tego konkretnego preparatu to efekt ograniczonej puli pieniędzy i mechanizmu-procesu refundacyjnego. Producent zgłasza się do nas z prośbą o refundację, potem dokumenty wysyłane są do Agencji Oceny Technologii Medycznej i Taryfikacji, gdzie analitycy wystawiają swoją opinię, potem lek po leku takie zgłoszenie refundacyjne dyskutuje Rada Przejrzystości składająca się z wybitnych profesorów medycyny, którzy decydują o skuteczności i bezpieczeństwie. Na podstawie werdyktu Rady i przez pryzmat efektywności kosztowej, czyli oceny opłacalności każdego z leków, tego jak jest skuteczny w przedłużeniu życia, podejmowane są dalsze decyzje - mówi Czech.


Podobne systemy i podobne instytucje działają też w innych krajach, na przykład Francji. To dopiero początek drogi refundacyjnej, na kolejnych etapach pojawia się między innymi Komisja Ekonomiczna, czyli strażnik budżetu. Polski system nie jest tu niczym wyjątkowym - tłumaczy wiceminister zdrowia. Jesteśmy wstrzemięźliwi w podejmowaniu pozytywnej decyzji w przypadku, gdy nie ma rekomendacji pozytywnej choćby ze strony wspomnianej Komisji, w geście solidarności z tymi, którzy te procesy przeszli z pozytywnym wynikiem - dodaje wiceminister.

Pozytywny wynik, czyli refundacja od dziś dotyczy leków między innymi dla chorych na przewlekłą białaczkę limfocytową i cierpiących na stwardnienie rozsiane. Pacjenci mniej dopłacą do 366 produktów, a więcej - do 286. 

Od dziś zmienia się opis programu w leczeniu choroby Leśniowskiego-Crohna, dzięki czemu możliwe będzie ponowne włączenie do leczenia adalimumabem lub infliksymabem dziecka, u którego wystąpiło zaostrzenie choroby już po zakończeniu leczenia. Do tej pory, gdy stan pacjenta pogarszał się po odstawieniu leku, musiał on jeszcze raz kwalifikować się do programu na podstawie restrykcyjnych kryteriów. W ramach już obowiązującego programu zapobiegania krwawieniom u dzieci z hemofilią A i B, refundowany będzie lek Rixubis.

Z kolei pacjenci od 12. roku życia w programie leczenia stwardnienia rozsianego będą mogli być leczeni fumaranem dimetylu, peginterferonem beta 1a oraz teryflunomidem. Od września możliwe będzie także leczenie pacjentek po zakończeniu ciąży, bez procedury ponownej kwalifikacji, w ramach programu leczenia stwardnienia rozsianego po niepowodzeniu terapii lekami pierwszego rzutu lub szybko rozwijającej się ciężkiej postaci stwardnienia rozsianego. Nowa lista będzie obowiązywała przez dwa miesiące.