Biegaczka, instruktorka fitness, narciarka, pasjonatka sportu i życia. Barbara Prymakowska: "Najszybsza Babcia Świata". W wieku 81 lat nie tylko nie zwalnia tempa, ale zaraża energią, pasją i optymizmem, jakiego można pozazdrościć. Jej historia pokazuje, że wiek to tylko liczba, a najważniejsze to mieć cel: "wstać rano i wiedzieć, w co się dziś bawimy".

"W zasadzie bardzo aktywne życie zaczęłam przed sześćdziesiątką, ale sport towarzyszył mi od dziecka. Mam sportowe ADHD... zawsze coś musiałam robić" - zaznacza Barbara Prymakowska, dziś jedna z najbardziej rozpoznawalnych seniorek w świecie biegowym i sportowym.

Mimo że przez lata uczyła wychowania fizycznego, prawdziwą przygodę z bieganiem zaczęła po pięćdziesiątce. Pierwsze mistrzostwa Polski, miałam 55 lat. Ale to nie bieganie jest moim ukochanym sportem. Kocham narty, rolki, pływanie. Bieganie po prostu było najprostsze, dostępne, naturalne. No i wciągnęło - wyjaśnia.

Wszystko zaczęło się od... braku kortu

To mąż, również absolwent AWF i zapalony sportowiec, sprowokował ją do pierwszego biegu. Nie mogłam wejść na kort, bo mąż uczył tenisa. Powiedział: mamy piękne tereny, park Sanguszków, Górę Marcina... zakładaj adidasy i biegnij - wspomina w rozmowie z RMF FM.

Na początku było ciężko. Półtora kilometra i koniec. Zero kondycji - przyznaje. Ale wyszła upartość, systematyczne treningi, i w końcu pierwszy start, pierwsze mistrzostwa Polski i... zwycięstwo w kategorii wiekowej.

Maratony, rolki i... Mazurek Dąbrowskiego

Barbara Prymakowska przebiegła 60 maratonów (również górskich), w tym wiele zagranicznych. Ma na koncie starty m.in. w Berlinie, Nowym Jorku, Chicago, Tokio, Bostonie i Londynie, czyli w tzw. "World Marathon Majors".

Na moim pierwszym zagranicznym maratonie w Berlinie byłam w pierwszej dziesiątce kobiet po sześćdziesiątce. To dało mi siłę. Czułam, że jestem coś warta. Przebiegłam 42 km w cztery godziny i dwie minuty. Pamiętam każdy kilometr - mówi.

Ale maratony to nie wszystko. Barbara Prymakowska regularnie bierze udział w biegach górskich, przejechała na rolkach wszystkie edycje Cracovia Maraton. Kocham łyżworolki. W tym roku w Cracovii byłam druga w klasyfikacji kobiet 60+. A przecież to jest dwanaście okrążeń wokół Błoń, nie każdy daje radę - chwali się. 

Na Mont Blanc weszła jako najstarsza Polka w wieku 68 lat.

"Nie ma złej pogody. Są tylko złe wymówki"

Jej dzień zawsze zaczyna się od gimnastyki. 10-15 minut to mój obowiązek. Gimnastyka jest bazą każdej dyscypliny. A potem... zależy, co dziś trenuję: rolki, bieg, siłownia, nartorolki. Dzień bez ruchu to dzień stracony - mówi.

A co z regeneracją? Po każdym treningu rozciąganie, sól do kąpieli, czasem kriokomora. Masaż? Wszystko robi mąż - specjalista od fizjoterapii - zdradza nam.

W życiu pani Barbary nie ma miejsca na wymówki. Deszcz? Najlepsza pogoda do biegania! A jak komuś się nie chce, to znaczy, że nie ma celu. Mnie napędza cel. I ta satysfakcja. Mazurek Dąbrowskiego za granicą... to coś, czego się nie zapomina. Wzruszenie, duma i łzy szczęścia - mówi.

Plany? Madera i... co tylko się da

Choć nie może już startować w światowych mistrzostwach górskich (limit wieku: 79 lat), Barbara Prymakowska nie rezygnuje z aktywności. Najbliższy cel - start na Maderze. W międzyczasie może jakiś cross, może półmaraton. Wszystko zależy od tego, czy da się dojechać pociągiem. Mąż już nie prowadzi auta - wyjaśnia.

Sport leczy duszę

Moje życie nie było łatwe. Choroba nowotworowa córki, to był czas, gdy tylko sport trzymał mnie w pionie. Wybiegane łzy w lesie, wypłakane emocje - to moja terapia. Żadne tabletki nie pomogą tak jak aktywność fizyczna - wspomina.

Sport to dla niej nie tylko sposób na zdrowie, ale i szczęście. Szczęście to nie mieć dużo, ale dużo przeżywać - tak brzmi dewiza życiowa Barbary Prymakowskiej.

Opracowanie: