W 2015 roku włoski neurolog Sergio Canavero zaszokował świat, gdy ogłosił, że jest gotowy dokonać pierwszego na świecie przeszczepu ludzkiej głowy. Teraz badacz kompletuje zespół lekarzy, a sama operacja ma zostać przeprowadzona jeszcze w grudniu tego roku.
Operacja ma być przeprowadzona w chińskim mieście Harbin. Początkowo Canavero miał operować we Włoszech, ale dopiero w azjatyckim kraju znalazł sponsorów do tego przedsięwzięcia.
Jak w przypadku każdego przeszczepu, operacja jest obarczona dużym ryzykiem i generuje wiele niepewności. Czy lekarze będą w stanie podłączyć rdzeń kręgowy? Czy głowa nie odrzuci nowego ciała? Choć postęp medycyny sprawił, że operacje transplantacji serca są na porządku dziennym, nikt nie próbował tego samego z głową. Przecięcie rdzenia kręgowego i jego ponowne scalenie - to najwyższe wyzwanie nawet dla najlepszych neurochirurgów.
Obok Canavero, który będzie szefem zespołu chirurgów, w projekcie weźmie udział Xiaoping Ren, neurochirurg z Uniwersytetu Medycznego w Harbin. Temat przeszczepu głowy nie jest obcy Renowi, który do tej pory przeprowadził takie operacje na ponad 1000 myszach. Po trwającym 10 godzin zabiegu, myszy były w stanie oddychać, pić, a nawet widzieć. Niestety, żaden z gryzoni nie przeżył dłużej niż kilka minut.
Duet Canavero-Ren wszelkie przygotowania do zabiegu przeprowadzi wspólnie. Naukowcy szacują, że operacja przeszczepu ludzkiej głowy potrwa co najmniej 36 godzin, a w operacji weźmie udział ok. 100 osób.
Canavero jest neurochirurgiem, który nie boi się podejmować radykalnych decyzji. W 2008 r. dokonał on elektrostymulacji kory mózgowej 20-letniego pacjenta przebywającego w stanie wegetatywnym. Chłopak wybudził się z 2-letniej śpiączki, mimo iż mało kto w to wierzył. Podobnie może być z transplantacją głowy, która jest zgodnie uważana za "ostateczną barierę medycyny".
Mimo że eksperymenty przeszczepiania głowy prowadzone są na zwierzętach od lat 50. XX wieku, to do tej pory nie było skutecznej metody łączenia rdzeni kręgowych dawcy i biorcy. Badania naukowców z Case Western University i Cleveland Clinic na szczurach wykazały, że możliwe jest przywrócenie ogólnej kontroli nad ciałem gryzoni po osadzeniu nowej głowy. Canavero idzie krok dalej i przekonuje, że neurochirurgia rozwinęła się już wystarczająco, by planować przeprowadzanie operacji przeszczepu głowy na ludziach. W tym celu Włoch stworzył projekt Heaven/Gemini, który składa się z dwóch niemal jednocześnie przeprowadzanych faz.
Największym problemem dla zespołu chirurgów będzie połączenie komórek nerwowych dwóch organizmów - a konkretnie mózgu dawcy i rdzenia kręgowego biorcy. Wyniki naszych najnowszych badań pozwalają zachować ostrożny optymizm w tej kwestii - powiedział Canavero.
Włoski neurochirurg przekonuje, że zespolenie dwóch zupełnie różnych włókien nerwowych jest możliwe, o ile wykona się tzw. czyste cięcie, czyli przerwanie ciągłości tkanki w wyniku błyskawicznego ruchu bardzo ostrego skalpela. Zapobiegnie to niepotrzebnym uszkodzeniom komórek i sprawi, że oba elementy będą do siebie pasowały jak puzzle.
Po przecięciu rdzenia kręgowego, naukowcy wypompują krew z głowy dawcy. Odcięty organ następnie zostanie wprowadzony w stan głębokiej hipotermii - naukowcy schłodzą ją do temperatury 12-15 stopni Celsjusza. Pozwoli to maksymalnie wydłużyć czas, jaki będzie mógł wytrzymać mózg pozbawiony tlenu.
Drugim, równie ważnym etapem niezbędnym do powodzenia zabiegu, będzie połączenie przeciętych rdzeni kręgowych. Zostaną one scalone nieorganicznym, polimerowym klejem - glikolem polipropylenowym (PEG), wykorzystywanym w innych operacjach neurochirurgicznych. PEG stosowano podczas eksperymentów dotyczących rekonstrukcji rdzenia kręgowego prowadzonych na szczurach i psach. Specyficzne właściwości tej substancji pozwalają na zespolenie się błon komórek nerwowych.
Kluczowym momentem operacji będzie przecięcie i połączenie tętnic dawcy i biorcy. Zanim to nie nastąpi, cały układ będzie utrzymywany w niskiej temperaturze, a pracę serca przejmie maszyna. Dopiero na samym końcu zabiegu, krążenie zostanie przywrócone.
Canavero jest pewny sukcesu. Włoch przekonuje, że to nieumiejętność połączenia rdzeni kręgowych stawała do tej pory na drodze do powodzenia operacji. Podobno współczesna medycyna potrafi poradzić sobie z takim problemem.
Transplantacja głowy będzie w przyszłości rozwiązaniem dla osób, którym medycyna nie jest w stanie pomóc. Dobrym przykładem są pacjenci dotknięci tetraplegią, czyli paraliżem wszystkich kończyn spowodowanym uszkodzeniem rdzenia kręgowego w odcinku szyjnym. Z tego typu operacji będą mogli korzystać ludzie w końcowym stadium choroby nowotworowej (bez przerzutów do mózgu - przyp. autora), w zaawansowanej cukrzycy czy ofiary wypadków z licznymi uszkodzeniami organów - wytłumaczył włoski neurochirurg.
Nie całe środowisko naukowe podchodzi jednak do projektu Heaven/Gemini z takim entuzjazmem, co Canavero. Anthony Warrens z Brytyjskiego Towarzystwa Transplantologii uważa takie operacje za "dziwaczny pomysł, który nie znajdzie zastosowania w praktyce". Jeszcze mocniej oburzają się etycy. Głowa to bowiem nie tylko centrum dowodzenia organizmu, ale i sejf ludzkiej świadomości. Jej transplantacja mogłaby nieść ze sobą poważne konsekwencje moralne, a nawet zmieniać osobowość pacjentów.
(ag)