"W leczeniu niektórych nowotworów uzyskaliśmy w ostatnich latach postęp, jednak w porównaniu do wielu innych krajów europejskich jest on wciąż niewystarczający" – mówi dr Joanna Didkowska z Centrum Onkologii w Warszawie.

Zdjęcie ilustracyjne /Karolina Michalik /RMF FM

W ubiegłym tygodniu na łamach pisma "Lancet" opublikowano najnowszy raport CONCORDE-3 pokazujący, jakie są pięcioletnie przeżycia chorych na nowotwory w poszczególnych krajach na świecie. Obejmuje on piętnastoletni okres od 2000 do 2014 r.

Z badania tego wynika, że w Polsce jedynie w kilku schorzeniach udało się uzyskać wyraźny postęp. Największy jest on w przypadku raka prostaty, w którym odsetek pięcioletnich przeżyć wzrósł w tym okresie o 10 punktów procentowych z 68,8 proc. do 78,1 proc. - twierdzi kierownik Zakładu Epidemiologii i Prewencji Nowotworów Centrum Onkologii w Warszawie dr Joanna Didkowska.

Zdaniem specjalistki, znaczący postęp w latach 2000-2014 również sięgający 10 punktów procentowych uzyskano w naszym kraju w leczeniu nowotworów hematoonkologicznych: białaczki, chłoniaków i szpiczaka plazmocytowego.

W przypadku chłoniaków u dzieci odsetek pięcioletnich przeżyć zwiększył się w Polsce z około 81,7 proc. w latach 2000-20004 do 92,6 proc. w okresie 2010-2014. W ostrej białaczce limfoblastycznej ten sam odsetek u najmłodszych pacjentów poprawił się z 79,6 proc. do 86,9 proc.

Wśród dorosłych poprawiła się skuteczność leczenia szpiczaka plazmocytowego. W latach 2000-2014 odsetek pięcioletnich przeżyć zwiększył się u nas z 18,9 proc. do 27,3 proc.

W innych chorobach nowotworowych uzyskaliśmy mniejszy postęp. W przypadku raka okrężnicy i odbytnicy oraz piersi w tym samym okresie odsetek pięcioletnich przeżyć wzrósł średnio o 6-7 punktów procentowych - podkreśla dr Didkowska. Odsetek pięcioletnich przeżyć w raku piersi w latach 2000-2014 zwiększył się z 71,3 proc. do 76,5 proc. W przypadku raka okrężnicy wzrósł on z 45,3 proc. do 52,9 proc, a raka odbytu - z 42,5 proc. do 48,4 proc.

W wielu innych krajach europejskich skuteczność leczenia tych nowotworów jest jeszcze większa. W przypadku raka piersi pięcioletnie przeżycia uzyskuje się w Norwegii już u 87,7 proc. pacjentek, a w Szwecji u 88,8 proc.

Polska na szarym końcu Europy

W leczeniu raka okrężnicy w Niemczech pięcioletnie przeżycia osiąga się u 64,8 proc. chorych, a w Islandii - u 68,2 proc. Podobnie jest z rakiem odbytu: w Niemczech oraz Islandii 5 lat żyje z tym nowotworem 62-63 proc. chorych.

Mamy zatem postęp w leczeniu wielu nowotworów, ale w przypadku niektórych z nich w porównaniu do innych krajów wciąż wypadamy gorzej; nadal mamy o 10-15 punktów procentowych niższe przeżycia niż w krajach europejskich. Za nami często są jedynie takie kraje jak Bułgaria i Rumunia, na przykład w raku jelita grubego - zwraca uwagę dr Didkowska.

Specjalistka dodaje, że we wszystkich krajach, nie tylko w Polsce, nadal niska jest przeżywalność w takich nowotworach jak rak wątroby, płuc i trzustki. Przykładowo w Niemczech w 2014 r. skuteczność leczenia raka wątroby w zasadzie się nie zmieniła. W 2000 r. pięcioletnie przeżycia uzyskiwano u zaledwie 12,5 proc. pacjentów, a w 2014 r. - u 13 proc. W Polsce w tym samym okresie odsetek ten wzrósł z 9,5 proc. do 10,8 proc.

Zdaniem dr Didkowskiej, wciąż zbyt mało kobiet poddaje się badaniom profilaktycznym, szczególnie cytologii i mammografii. Takie badania pozwalają wcześnie wykryć raka szyjki macicy i raka piersi, kiedy szanse na ich wyleczenie są największe.

Trzeba nadal kontynuować kampanie antynikotynowe, ponieważ zmniejsza się w naszym kraju liczba palaczy papierosów, ale nadal jest ich u nas zbyt dużo - podkreśla dr Didkowska. Z danych Ministerstwa Zdrowia wynika, że w 2015 r. papierosy nadal paliło 24 proc. Polaków (31 proc. mężczyzn i 18 proc. kobiet).

Rak płuca związany głównie z paleniem papierosów jest najczęstszym nowotworem u mężczyzn i główną przyczyną zgonów. Niepokojący jest również wzrost zachorowań na raka jelita grubego, który dogania pod tym względem raka płuca - przekonuje dr Didkowska.

Specjalistka podkreśla, że Polska jest jednym z 40 krajów, w których prowadzi się narodowy rejestr nowotworów obejmujący całą populację. Włączyliśmy się do tego badania, bo mamy bardzo dobrej jakości dane, spełniliśmy wszystkie wymogi. To ogromny sukces rejestracji i epidemiologii nowotworów w Polsce - dodaje dr Didkowska.

(ag)