"Czujemy się jak w czasie układania kolejnych puzzli lub planowania ruchu w szachach" - w ten sposób lekarze opisują terapię sekwencyjną w onkologii. Polega ona na wykorzystywaniu kolejnych linii leczenia o innym schemacie działania. Dzięki temu coraz częściej uzyskuje się wieloletnie, a czasami nawet całkowite wyleczenie choroby.
Planujemy trochę jak w szachach kolejne ruchy, co wydarzy się, jeśli choroba przestanie być wrażliwa na leczenie, które stosujemy, co zastosujemy w kolejnej linii leczenia. Musimy tak to poustawiać, żeby wykorzystać je wszystkie - podkreśla onkolog doktor Leszek Kraj z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego.
Kolejne linie leczenia dedykowane są pacjentom, którzy są w dobrym stanie ogólnym. Do drugiej linii dociera 40-50 proc. chorych, czasami 70 proc., do trzeciej linii leczenia czasami kilkanaście procent pacjentów. Regułą jest to, że odsetek chorych w kolejnych liniach jest coraz mniejszy - dodaje onkolog doktor Barbara Radecka z Opolskiego Centrum Onkologii.
Lekarze podkreślają, że terapię sekwencyjną stosuje się zazwyczaj w sytuacji, gdy nowotwór jest zaawansowany i oporny na chemioterapię. Gdy mamy przerzutową chorobę nowotworową, zazwyczaj stosuje się leczenie systemowe, nazywane leczeniem pierwszej linii. Po pewnym czasie leczenie wyczerpuje swoją aktywność, choroba zaczyna postępować, pomimo tego, że przez pewien czas była tym leczeniem blokowana. Wtedy, w niektórych sytuacjach, możemy sięgnąć po kolejną linię leczenia. To nazywamy sekwencyjnością - dodaje doktor Radecka.
Wykorzystanie terapii sekwencyjnych jest uzależnione od rodzaju nowotworu. Są nowotwory, takie jak rak trzustki czy nowotwór dróg żółciowych, gdzie możliwości leczenia sekwencyjnego, tych puzzli do układania, mamy bardzo mało. W przypadku raka jelita grubego czy raka piersi takich terapii sekwencyjnych, różnych opcji terapeutycznych jest dużo - ocenia doktor Leszek Kraj. O sekwencji możemy mówić w sytuacji, gdy mamy dużo puzzli, wiele klocków do budowania terapii. W przypadku raka jelita grubego z terapii sekwencyjnej korzysta nawet prawie połowa pacjentów. Dużą część chorych rozpoznajemy w sytuacji, gdy choroba jest już rozsiana. U większości chcielibyśmy stosować terapie radykalne. A gdy mówimy o terapiach sekwencyjnych w leczeniu paliatywnym, będzie to kilkadziesiąt procent pacjentów - dodaje.
Lekarze podkreślają, że cel stosowania terapii sekwencyjnej to sprawienie, że choroba onkologiczna będzie chorobą przewlekłą. Tak jak w cukrzycy czy nadciśnieniu tętniczym. Nie wyleczymy ich, ale możemy zadbać o jak najlepsze życie pacjenta z chorobą przewlekłą. W przypadku chorób nowotworowych daleko nam do sytuacji, jaką mają pacjenci z cukrzycą czy nadciśnieniem, ale chcemy, żeby to tak właśnie wyglądało - podkreśla doktor Leszek Kraj.