Za siedem lat nowotwory staną się główną przyczyna zgonów w Polsce, a zachorowalność wzrośnie o jedną czwartą - alarmuje Najwyższa Izba Kontroli w specjalnym raporcie przygotowanym z okazji Światowego Dnia Walki z Rakiem.
Najgroźniejsze dla mężczyzn są rak płuca i jelita grubego oraz rak prostaty i pęcherza moczowego, a dla kobiet rak piersi i jajnika - informuje dziennikarz RMF FM Grzegorz Kwolek, który zapoznał się z tym raportem. W Polsce co roku z powodu nowotworów umiera ponad 100 tysięcy osób - to tak, jakby z mapy znikało miasto wielkości Legnicy.
Główną przyczyną wzrostu zachorowań będzie gwałtowne starzenie się społeczeństwa. Obecnie większość nowotworów jest diagnozowana u osób po 60. roku życiu (70 proc. u mężczyzn, 60 proc. u kobiet).
Jak wynika z danych NIK, skuteczność leczenia onkologicznego w Polsce jest niższa niż w większości krajów Unii. Polska, razem z Węgrami i Chorwacją, otwiera niechlubną trójkę krajów Wspólnoty o najwyższej umieralności.
Jednej trzeciej zachorowań można by zapobiec dzięki zmianie niezdrowych nawyków i zachowań, takich jak palenie tytoniu, spożywanie alkoholu, brak ruchu, zła dieta i związana z nią nadwaga.
Tymczasem większość programów profilaktycznych w Polsce nie działa. Mimo wydania ponad 1,1 mld złotych w latach 2012-2016 na Narodowy Programu Zwalczania Chorób Nowotworowych (a od początku jego realizacji w 2006 r. - ponad 2,6 mld zł), nie osiągnięto żadnego z głównych celów programu. Nie udało się ani zwiększyć liczby korzystających z badań profilaktycznych, w tym przesiewowych, ani przyspieszyć wykrywalności nowotworów.
Dzięki programowi nie poprawiła się też dostępność do świadczeń i profilaktycznych badań diagnostycznych, ani nie zwiększyła się liczba ośrodków specjalizujących się w leczeniu określonych typów nowotworów.
Minister zdrowia oraz prezes NFZ nie zapewnili na terenie całego kraju równego dostępu do świadczeń profilaktycznych. Dostęp do tych świadczeń, realizowanych w ramach programów przesiewowych raka jelita grubego, piersi, szyjki macicy oraz płuca, był ograniczony i zróżnicowany terytorialnie, a badaniami tymi objęto ograniczoną liczbę pacjentów, nieprzekraczającą połowy osób uprawnionych.
Nieskuteczny okazał się także Program Ograniczania Zdrowotnych Następstw Palenia Tytoniu. Był on skrajnie niedofinansowany, bowiem przeznaczono na niego środki jedynie na poziomie około 1 proc. kwoty wynikającej z ustawy o ochronie zdrowia przed następstwami używania tytoniu i wyrobów tytoniowych, choć palenie jest pierwszym ze wszystkich czynników ryzyka nowotworów.
Nie działa także leczenie onkologiczne. Placówki są rozproszone, brakuje ośrodków specjalistycznych (np. w 2012 r. leczeniem onkologicznym zajmowało się aż 806 szpitali, spośród których tylko 98 udzielało świadczeń dla 80 proc. pacjentów), brakuje lekarzy specjalistów.
Polski pacjent nie może liczyć na porównywalną do innych krajów Unii paletę opcji terapeutycznych. Ma ograniczony dostęp do nowoczesnych urządzeń, technologii i leków.
(ł)