Drastycznie zmniejszyła się liczba zabiegów kardiologii interwencyjnej w czasie epidemii koronawirusa. Uwagę na ten fakt zwraca w swoim apelu Polskie Towarzystwo Kardiologiczne. Chodzi głównie o zabiegi wykonywane u pacjentów z zawałem serca i udarami mózgu.
Pierwszy powód to przekształcenie części szpitali i oddziałów  kardiologicznych w placówki zakaźne, jednoimienne, zajmujące się tylko  pacjentami z koronawirusem, odwołano część planowanych zabiegów albo  przeprowadzono je z ograniczeniami. 
Drugi powód spadku liczby  wykonywanych zabiegów to strach pacjentów przed koronawirusem, przez który - jak podkreśla profesor Piotr Jankowski z Polskiego Towarzystwa  Kardiologicznego - wiele osób nie wzywało pomocy lekarza albo wzywało  później niż jest to wskazane. 
Infekcja COVID-19 jest poważnym zagrożeniem zdrowotnym, ale zawał serca związany jest z o wiele większym, kilkukrotnie większym ryzykiem zgonu, szczególnie jeśli leczony jest za późno. Wielu pacjentów zwlekało i czasami niestety wciąż zwleka z wezwaniem pomocy medycznej. Sytuacja na szczęście poprawia się. Podobne zjawiska obserwujemy nie tylko w Polsce, ale też w innych krajach. Przez cały czas epidemii jako kardiolodzy wszyscy byliśmy w gotowości, gdy trzeba było pomagać w sytuacjach nagłych - dodaje profesor Jankowski.
Kardiolodzy cały czas apelują do pacjentów, by w sytuacji gdy wystąpią u nich objawy choroby, od razy wzywali pomoc. Zapewniają przy tym, że polskie ośrodki są przygotowane do bezpiecznej terapii. Liczba wykonywanych świadczeń jest wciąż mniejsza niż przed epidemią. Na szczęście jest większa niż w kwietniu. Podkreślam, że dzieje się tak na szczęście, bo choroby układu krążenia, w których nie powinno się opóźniać leczenia, bo będzie miało to konsekwencje w postaci większego ryzyka zawału serca. Wierzymy, że sytuacja w kolejnych tygodniach będzie wracać do normy - dodaje profesor Jankowski.
Polskie  i Europejskie Towarzystwo Kardiologiczne na początku maja wydały  stanowisko związane z terapią pacjentów z chorobami serca w czasie  epidemii. "O 20 lat cofnął kardiologię drastyczny spadek liczby  wykonywanych procedur" - podkreślali. Według nich - w czasie epidemii  koronawirusa liczba zabiegów kardiologii interwencyjnej spadła w Europie  średnio o około 20 procent, a w Polsce - o 13 procent. Eksperci  przewidywali, że to może spowodować wzrost liczby chorych z cięższymi  postaciami zawału serca.
TU PRZECZYTASZ WIĘCEJ O STANOWISKU KARDIOLOGÓW 
Kardiolodzy podkreślają, że celem ich apelu jest przekonanie pacjentów, by w razie wystąpienia objawów zawału serca niezwłocznie wzywali pomoc. "Aktualnie ośrodki polskie i europejskie są w pełni przygotowane do bezpiecznej terapii pacjentów" - czytamy w ich stanowisku.



 
                                   
                                   
                                   
                                   
                                  

