W Boże Narodzenie możemy pofolgować sobie za stołem. Trzeba jednak przestrzegać kilku prostych zasad.
Wigilia i święta Bożego Narodzenia, to jedzenie, jedzenie i jeszcze raz jedzenie. Dwa i pół dnia obcowania z pierogami, barszczem lub grzybową, bigosem, sernikiem czy też makowcem. Już rankiem drugiego dnia świąt siedzimy za stołem, pustym wzrokiem wpatrując się w karpia w galarecie, stertę wędlin (obowiązkowo z tłuszczykiem) i jabłecznik. Nic dziwnego, że dla wielu Polaków te święta to prawdziwy "survival".
Jak jeść żeby je przeżyć? Czy mamy odmawiać sobie tych wszystkich pyszności? Czy może jednak poddać się bożonarodzeniowej torturze?
Specjaliści dają nam świąteczną dyspensę. W święta możemy sobie bardziej pofolgować niż zazwyczaj. Wiadomo, że jedzenie jest inne w święta, ale jeśli nie będziemy jeść kosmicznych ilości, powinno być w porządku. Gdybyśmy się objadali tylko w Boże Narodzenie, a nie jedli za dużo między Bożym Narodzeniem a Wielkanocą, nikt nie byłby gruby - mówi dr hab. Agnieszka Szadkowska z Kliniki Pediatrii, Onkologii, Hematologii i Diabetologii, I Katedry Pediatrii Uniwersytetu Medycznego w Łodzi.
Problemem polskich świąt nie jest liczba potraw znajdujących się na stole, lecz ich ogromne zasoby. - My, Polacy zawsze mamy ten problem, że tyle tego jedzenia naprodukujemy, że jemy je jeszcze dwa tygodnie po świętach. A przecież można przecież upiec dwa małe, a nie dwa wielkie ciasta. I na święta nam to wystarczy, a potem, po świętach, już ich nie będzie - mówi dr hab. Szadkowska.
Równie ważne dla przetrwania Bożego Narodzenia bez złapania dodatkowych kilogramów są spacery. Nie może być tak, że śniadanie płynnie przechodzi w obiad, a obiad w kolację, a my wciąż siedzimy za stołem. Mamy zwykle się ruszają, bo szykują jedzenie, natomiast dzieci, tatusiowie często sobie siedzą. Powinni posprzątać na stole, a potem całą rodziną zabrać na spacer. Między posiłkami powinny być trzy godziny odpoczynku, z czego godzinę powinno przeznaczyć się na ruch - dodaje dr hab. Szadkowska.
Trzeba jednak pamiętać, że im spacer dłuższy tym lepszy. Na pewno inaczej będą po nim pracować jelita. Można np. pójść do parku, popatrzeć na drzewa. Jak ktoś lubi, może przejść się w pierwszy dzień świąt po kościołach obejrzeć szopki. Od kościoła do kościoła, u nas w Łodzi jest ich całkiem sporo, taki spacer robi się co najmniej dwugodzinny - mówi dr. hab. Szadkowska.
Jednym z poważniejszych problemów zdrowotnych, jaki może nas dopaść w czasie świąt jest zgaga. Pieczenie w przełyku pojawia się m.in., gdy jemy zbyt dużo tłustych i smażonych potraw, ostrych przypraw, kwaśnych potraw i gdy pijemy alkohol. Oczywiście są takie osoby, które potrafią zjeść pół garnka bigosu i nic im nie jest. A jak ktoś wie, że ma skłonność do zgagi ma dwa wyjścia. Albo jeść potraw, które mu szkodzą bardzo mało, na zasadzie próbowania, albo wziąć leki, suplementy, które pomagają na trawienie czy zgagę - mówi dr hab. Szadkowska.
Kiedy już zjedliśmy za dużo, można zażyć środki zawierające m.in. wyciąg suchy z karczocha, z mięty pieprzowej, kopru włoskiego, z czarnej rzepy, z kurkumy, ale można stosować również probiotyki.
W przypadku zgagi pomogą leki hamujące wydzielanie kwasu solnego w żołądku, dostępne bez recepty, takie jak: ranitydyna, omeprazol, pantoprazol oraz leki zawierające węglan wapnia, węglan magnezu.
Jak wynika z niektórych publikacji, w zgadze wielu osobom ulgę przynosi wypijanie mleka lub niegazowanej wody mineralnej - napoje te neutralizują i spłukują kwaśną treść przedostającą się do przełyku. Co jednak jest najważniejsze w zapobieganiu zgadze - nie należy się objadać! Posiłki o dużej objętości powodują rozciąganie ścian żołądka, co skutkuje zmniejszeniem napięcia w dolnym zwieraczu przełyku i sprzyja występowaniu tej dolegliwości.
Opracowanie: