W każdym domu śniadanie wielkanocne wygląda nieco inaczej, nasze zwyczaje również bardzo mocno ewoluują – szczególnie w kontekście sposobu, w jaki przygotowujemy konkretne potrawy. Wiele tradycyjnych potraw wielkanocnych jest bogatych w składniki odżywcze, ale niestety często są też bardzo kaloryczne i zawierają dużo tłuszczu i cukru. Co samo w sobie nie jest problemem, o ile potrafimy zachować umiar.
Podstawowym składnikiem takich sałatek są gotowane warzywa. Jeśli wyjmujesz je z wywaru na żurek/rosół, to OK, ale jeśli nie, to możesz przygotować je na parze. To pozwala zachować im jeszcze więcej wartości odżywczych i smaku.
No i sos. Tłuste i ciężkie sosy potrafią kalorycznie "zepsuć" całe danie.
Sos możesz przygotować na tłusto - jak każe tradycja - lub w wersji fit, czyli na przykład tak jak u nas - z wykorzystaniem chudych jogurtów, musztardy i przypraw (tymianek, oregano, bazylia, pietruszka, koperek).
Które z wielkanocnych klasyków możemy uznać za "najzdrowsze"?
Sałatki warzywne za nami, a teraz pozwól, że wylistuję Ci po prostu najfajniejsze "wiosenne produkty". Będzie Ci łatwiej samodzielnie ocenić, które dania są bardziej wartościowe od innych.
Kiedy myślę: "zdrowe śniadanie wielkanocne", to widzę:
- Rzeżuchę - bomba naturalnych multiwitamin,
- Chrzan - poprawia trawienie, wspiera odporność w walce z infekcjami dróg oddechowych,
- Jajka - źródło białka idealnego i wielu cennych witamin i mikroelemetnów (np.: witamin z grupy B, witaminy D, żelaza, selenu, choliny),
- Ryby - źródło nienasyconych kwasów omega-3, czyli "witaminy" dla układu nerwowego i odporności.
Jak możemy to przełożyć na dania? Moje propozycje to:
- jaja nadziewane chudym sosem chrzanowym,
- pieczone ryby (np.: łosoś jurajski czy dobry dorsz),
- ale również sałatki śledziowe z warzywami i sosem fit ;)
- zupa chrzanowa,
- żurek i tak dalej...
Bardzo ważny jest sposób przygotowania świątecznych dań. Wybierajmy częściej gotowanie, duszenie na parze i pieczenie niż smażenie. Szukajmy produktów wysokiej jakości - warto wspierać lokalnych rolników i firmy, które dbają o samopoczucie kurek.
Osobiście uwielbiam, ale lepiej nie przesadzać z ich ilością - szczególnie kiedy czujemy, że jesteśmy już dobrze najedzeni.
Moja taktyka wygląda tak: na każdy kawałek ciastka - godzina spaceru albo po prostu aktywnego czasu z bliskimi na zewnątrz, niezależnie od pogody.