Coraz więcej pacjentów skarży się na szkody medyczne w polskich szpitalach. Rocznie do sądów trafia już ponad tysiąc wniosków w tej sprawie - wynika z najnowszego raportu Naczelnej Izby Lekarskiej, Naczelnej Rady Pielęgniarek i Położnych oraz Fundacji "My pacjenci". Co trzeci zgłaszany przypadek to efekt błędu lekarzy i personelu medycznego. Przedstawiciele inicjatywy "Razem dla zdrowia" zaprezentowali dziś rekomendacje dotyczące kierunków zmian systemowych, zwiększających bezpieczeństwo pacjenta i ułatwiające im domaganie się odszkodowań.

Coraz więcej pacjentów skarży się na szkody medyczne w polskich szpitalach. /Marcin Czarnobilski /RMF FM

Poza rekomendacjami dotyczącymi kierunków zmian systemowych, zaproponowano stworzenie ośrodków referencyjnych, specjalizujących się w pomocy pacjentom - ofiarom wypadków medycznych i zajmujących się usuwaniem szkód, do których doszło w innych placówkach. Według pacjentów, konieczne jest też usprawnienie procesu uzyskiwania odszkodowań i zadośćuczynień za wypadki medyczne. Chodzi też o ich wysokość. Powinny one zapewniać pokrycie dodatkowych wydatków związanych z leczeniem naprawczym.

Jak wynika z rekomendacji "Razem dla zdrowia", zgłaszanie zdarzeń niepożądanych powinno się odbywać w sposób poufny, ale nie anonimowy. Mieliby do tego prawo zarówno pacjenci, jak i personel medyczny, a także dyrektorzy szpitali. Kluczem jest jednak właściwa analiza zebranych danych. W każdej placówce leczniczej powinien powstać zespół zajmujący się badaniem przyczyn zdarzeń niepożądanych. Byłby jednocześnie odpowiedzialny za wdrożenie konkretnych procedur naprawczych. Ich celem byłoby zminimalizowanie ryzyka wystąpienia podobnych sytuacji w przyszłości.

Powinien powstać osobny, na bieżąco aktualizowany i publicznie dostępny rejestr zdarzeń niepożądanych, do których doszło w poszczególnych podmiotach leczniczych, a pacjenci powinni mieć dostęp do informacji, ile i jakich zdarzeń niepożądanych miało miejsce w ostatnim roku w placówce, w której się leczą. Wszystkie placówki powinny mieć obowiązek zgłaszania informacji o ciężkich zdarzeniach niepożądanych do centralnego rejestru zdarzeń niepożądanych. Zgłoszenia do rejestru powinni móc zgłaszać pracownicy medyczni, a także pacjenci i ich rodziny - czytamy w rekomendacjach przygotowanych przez inicjatywę "Razem dla zdrowia". 

Jest odpowiedź resortu zdrowia

Na te postulaty odpowiedziało już Ministerstwo Zdrowia. Prace nad projektem ustawy o jakości w ochronie zdrowia są już na finiszu. Resort ma nadzieję, że jeszcze w tym roku dokument trafi do konsultacji społecznych - mówi Beata Rorant, dyrektor Departamentu Organizacji Ochrony Zdrowia. Ministerstwo pracuje też nad ustawą o zdarzeniach medycznych, dzięki której zaczęłaby działać specjalnie powołana agencja utworzona na bazie dzisiejszego Centrum Monitorowania Jakości, która z zewnątrz kontrolowałaby zdarzenia niepożądane w szpitalach. Pacjenci chcą, żeby powstał Fundusz Wypadków Medycznych, który zajmowałby się przede wszystkim wypłacaniem odszkodowań, a nie - jak robią to sądy - skupianiem się na ustaleniu, kto zawinił. Do końca roku projekt zmian przepisów w tej sprawie ma trafić do konsultacji.

Rozmowa Michała Dobrołowicza z prof. Romualdem Krajewskim z Naczelnej Izby Lekarskiej

Michał Dobrołowicz, RMF FM: Panie profesorze, z roku na rok coraz więcej pacjentów idzie do sądu, żeby zgłosić szkodę medyczną. To pokazuje ich obawy, może świadczyć też o większym uwrażliwieniu pacjentów na to, jakie są ich prawa i co im przysługuje. Jak do tych danych podchodzi Naczelna Izba Lekarska?

Prof. Romuald Krajewski, Naczelna Izba Lekarska: Myślę, że wszyscy, w tym pacjenci, zdają sobie sprawę z tego, że różne szkody w związku z chorobą i leczeniem mogą się wydarzyć. Oddzielną rzeczą jest ocena przyczyny szkody. Czasami szkody mogą wystąpić również przy prawidłowym postępowaniu lekarzy i personelu medycznego. Ten błąd może być spowodowany niewłaściwym postępowaniem jednej osoby, wielu osób, niewłaściwą organizacją. Pamiętajmy, że zdarzenie niepożądane mówi o tym, co wydarzyło się w odniesieniu do pacjentów. A dyskusja o tym, jaka była przyczyna to zupełnie inny temat. 

Czym mogłoby być zdarzenie niepożądane, o którym mówi pan profesor?

Typowym zdarzeniem niepożądanym jest wystąpienie zakażenia u pacjenta. Nikt z nas tego nie chce i nie chcielibyśmy, żeby zakażenia zdarzały się w leczeniu, ale wiemy, że nawet w najlepszych ośrodkach około 4-5 proc. (pacjentów) ma zakażenie związane z leczeniem. To jest ryzyko. Przykładem zdarzenia niepożądanego będą sytuacje związane z podaniem niewłaściwej dawki leku, albo niepodaniem leku, albo podaniem niewłaściwego preparatu. To wynika najczęściej z rozwiązań organizacyjnych w danym szpitalu. Podanie leku silnie działającego uzależnione jest często od jednej osoby. Wiadomo, że wszyscy ludzie się mylą, ludzie podający leki też się mylą, do tego celu tworzy się wysoko zaawansowane systemy robotyczne. Nie mówimy o błędach lekarskich w oderwaniu, tylko o tym, że działania niepożądane, czy szkody, jeśli do nich dochodzi, mogą być spowodowane błędnym postępowaniem. To, czy postępowanie było błędne czy nie, jesteśmy skłonni oceniać na podstawie tego, co orzeka sąd. Natomiast eksperckie opracowania dotyczące przyczyn zdarzeń niepożądanych i szkód wskazują, że błędne postępowania różnych osób, nie tylko lekarzy, jest przyczyną jednej trzeciej zdarzeń niepożądanych i szkód. Tak wskazują analizy bezpieczeństwa. To, co dzieje się w sądach, w tym w sądach lekarskich, to zwykle ocena związana z różnymi elementami, ocena fachowa jest tylko jednym z nich, i dlatego to naszym zdaniem nie jest dobre źródło informacji.

Nie mówimy więc tylko o błędach lekarskich...

Dokładnie tak. Zdarzenia niepożądane występują na całym świecie u około 10 proc. chorych. W Polsce mamy dane, które mówią o około 7 proc. Nie różnimy się tu specjalnie od innych krajów. U nas te dane są niższe, bo w naszym kraju hospitalizuje się pacjentów z powodów zupełnie banalnych, choćby żeby pacjent przeszedł badania. Ponieważ podejmujemy się leczenia pacjentów, czasami w bardzo trudnych i beznadziejnych przypadkach, ta liczba zdarzeń na pewno nie będzie malała. W związku z tym mogą wystąpić u części tych chorych szkody związane z leczeniem. I tym pacjentom, tak samo jak ofiarom w ruchu ulicznym, należy się odszkodowanie. I właśnie do tego chcemy dążyć.

W jakich sprawach do sądów najczęściej zgłaszają się pacjenci?

Problem z sądami polega na tym, że wiele osób, gdy zgłasza się tam, mówi o "zbrodniczym działaniu kogoś, które doprowadziło do straszliwych szkód, zagrożenia życia, niezmierzonego cierpienia". To są zwykle sytuacje, gdy pacjenci faktycznie doznają szkody związanej z leczeniem. Rzadko zdarzają się skargi, gdy nic się nie stało. To już popularne zjawisko w Stanach Zjednoczonych, gdzie mówi się o tak zwanych 'frywolnych skargach'. Pacjenci, żeby uzyskać w tym trybie odszkodowanie, zarzucają szpitalowi lub konkretnej osobie błędy w sztuce lekarskiej, niewłaściwe postępowanie czy naruszenie zasad. My dlatego chcemy to zmienić, bo szkody i tak się zdarzają. Więc niech pacjent nie będzie obarczony obowiązkiem udowodnienia czegoś komuś, tylko niech łatwiej dostanie odszkodowanie. Chcemy w Polsce systemu skandynawskiego. Czyli odszkodowania bez potrzeby udowadniania winy w trybie pozasądowym. Tym mogłyby zajmować się specjalne komisje.

(ł)