Ponad pół miliona złotych zebrano na internetowej zbiórce dla schroniska w Dąbrówce koło Wejherowa w Pomorskiem. To tam w noc z czwartku na piątek doszło do pożaru, podczas którego nie udało się uratować jedenastu psów i kilkunastu kotów. Na miejscu trwają intensywne prace. "Wszyscy jesteśmy pogrążeni w żałobie. Ale nie mamy czasu usiąść i zapłakać" – mówi RMF FM Anna Dawidowska, dyrektor placówki. Budynku, w którym wybuchł pożar, już nie ma. W jego miejsce powstanie nowy. Kilkaset psów czeka na swój nowy dom.
W schronisku OTOZ Animals w Dąbrówce koło Wejherowa, które nawiedził tragiczny pożar, trwają intensywne prace porządkowe. Jak mówi naszemu reporterowi Anna Dawidowska, dyrektor placówki, pracownicy wraz z wolontariuszami nieustannie sprzątają teren i próbują uporać się z pozostałościami po pożarze. Codziennie pracujemy bardzo ciężko od rana, w zasadzie od zmierzchu do świtu - zaznacza Dawidowska.
Dwie kociarnie, ambulatorium, tzw. ciepłe pomieszczenie. Tego wszystkiego już nie ma. Zostało zrównane z ziemią - relacjonuje dyrektor. Ponad 50 kotów zostało przewiezionych do innych placówek, a psy, w szczególności młodsze, nadal czekają na adopcję. Dzięki uzbieranym środkom na zbiórce internetowej schronisko ma nadzieję na odbudowę i stworzenie lepszych warunków dla swoich podopiecznych.
W tej trudnej sytuacji schronisko apeluje również o wsparcie w postaci suplementów, opatrunków, gaz, podkładów oraz kuwet i drapaków dla kotów. Tak naprawdę całe ambulatorium spłonęło wraz ze wszystkim, co było w środku - dodaje dyrektor.
Lisa, Astor, Faustyna - wszystkie czekają na nowy dom
Pracownicy schroniska przypominają, że wciąż największym prezentem dla ich podopiecznych byłoby znalezienie nowego domu.
Psów jest około 260, więc pragniemy znaleźć dla każdego jednego dom kochający. Może niektóre pójdą w dwupaku - mówi Dawidowska. Jak dodaje, spotkania adopcyjne są możliwe jedynie po wcześniejszym umówieniu telefonicznym.
Można to zrobić pod numerem tel. 607 540 557.
Pożar w schronisku
Pożar wybuchł w placówce OTOZ Animals około godz. 2:00 w nocy w piątek, w pomieszczeniu weterynaryjnym.
Pracownik nocny zauważył płomień. Od razu podjął akcję gaśniczą. Dzwonił po straż pożarną i pracowników. Wszyscy przyjechaliśmy - relacjonowała w rozmowie z reporterem RMF FM Aleksandra Pawlak, która nadzoruje schronisko w Dąbrówce koło Wejherowa.
Ratowaliśmy, co się dało. Uratowaliśmy 24 koty, 5 psów. Zabezpieczyliśmy schronisko, żeby innym zwierzętom nie działa się krzywda - dodała.
Policja ustala przyczynę pojawienia się ognia. W piątek wstępnie wykluczono udział osób trzecich.