Szokujące sceny rozegrały się w jednym z parków w Zielonej Górze. Grupa nastolatek terroryzowała 14-letnią koleżankę, nagrywając całe zdarzenie telefonem komórkowym i publikując je w internecie. Na filmie widać, jak dziewczyny wyśmiewają, obrażają i biją ofiarę. Policja ustaliła już tożsamość sprawczyń, a sprawa trafiła do sądu rodzinnego.
- Policja natychmiast ustaliła tożsamość sprawczyń i przekazała sprawę do sądu rodzinnego; jedna z dziewczyn już wcześniej była pod nadzorem kuratora.
- Szkoła, do której uczęszcza poszkodowana, zapewniła jej pomoc psychologiczną i pedagogiczną.
- Władze miasta potępiły publikację filmiku i zapowiedziały wzmocnienie działań prewencyjnych w ramach programów bezpieczeństwa.
Do ataku doszło w sobotę 18 maja. Na nagraniu widać, jak jedna z dziewcząt przytrzymuje ofiarę, a druga jej pomaga. Padają obraźliwe pytania: "Jakiś ferment chcesz jeszcze puścić?", "Masz jeszcze coś do mnie?". Gdy dziewczyna odpowiada cicho "nie", jedna z oprawczyń odparowuje: "A ja do ciebie tak" - po czym uderza ją pięścią w twarz. Ofiara spokojnie pyta, czy może już odejść. W odpowiedzi słyszy: "Uklękniesz grzecznie jak piesek". Po chwili jedna z agresorek śmieje się i mówi: "Fajnie bije się ludzi".
Dziewczyny miały nie tylko uderzać swoją ofiarę po twarzy, pośladkach i brzuchu, ale i zniszczyć jej telefon. Jedna z oprawczyń od pewnego czasu objęta jest dozorem kuratora.
Jak przekazała podinsp. Małgorzata Stanisławska z zielonogórskiej policji, o sytuacji poinformowała funkcjonariuszy matka poszkodowanej. Zgłoszenie przyjęliśmy bezpośrednio od niej. Ustaliliśmy tożsamość wszystkich uczestniczek zajścia i sprawdzamy, czy były tam osoby postronne, które mogły widzieć przebieg zdarzenia - powiedziała rzeczniczka. W środę rano materiały przekazano do sądu rodzinnego, który poprowadzi dalsze postępowanie.
Do bulwersującej sprawy odniósł się Marek Kamiński, zastępca prezydenta Zielonej Góry. Poziom tej agresji jest skandaliczny. Skandaliczne jest również to, że całe zajście zostało nagrane i wrzucone do sieci. To podwójne upokorzenie - stwierdził.
Jak dodał, szkoły, do których uczęszczają zarówno sprawczynie, jak i ofiara, zostały niezwłocznie poinformowane o sytuacji. Dyrektorzy, pedagodzy i psychologowie natychmiast podjęli działania wychowawcze. Ofiara została objęta wsparciem psychologicznym i terapeutycznym - zapewnił Kamiński.
Dyrektor Szkoły Podstawowej nr 14 Sylwia Matuszak o sprawie dowiedziała się z mediów. Jest zbulwersowana całą sytuacją.
Od momentu przyjęcia uczennicy do naszej szkoły udzieliliśmy jej wszelkiej potrzebnej pomocy związanej z adaptacją w placówce. Częste rozmowy z dzieckiem i opiekunem nie wskazały wcześniej na jakiekolwiek próby zastraszania. Z mojej wiedzy wynika, że do pierwszego ataku doszło w miniony weekend, w godzinach popołudniowych poza terenem szkoły. Jesteśmy, jako cały zespół, w stałym kontakcie z opiekunem dziewczynki. Deklarujemy dalszą pomoc psychologiczno - pedagogiczną, zarówno dziecku, jak i opiekunowi - powiedziała Sylwia Matuszak w rozmowie z "Gazetą Lubulską".
W Zielonej Górze prowadzony jest program "Bezpieczny przedszkolak, bezpieczny uczeń", w ramach którego 80 nauczycieli ze wszystkich szczebli edukacyjnych przeszło specjalistyczne szkolenia z zakresu bezpieczeństwa w szkołach. To właśnie ci nauczyciele będą liderami programu, który chcemy wdrażać na szeroką skalę - zarówno wśród uczniów, jak i kolejnych grup pedagogów - podkreślił zastępca prezydenta.
Rzeczniczka zielonogórskiej policji zwróciła uwagę na konieczność szybkiego reagowania na wszelkie przejawy przemocy. Podkreśliła, że policja prowadzi wiele działań profilaktycznych w całym kraju, uczy o odpowiedzialności karnej związanej z przemocą, jednak profilaktyka często wydaje się niewystarczająca.
Musimy rozmawiać z dziećmi, interesować się ich życiem, wiedzieć, czym się zajmują. Nastolatki nie zawsze mówią o wszystkim, ale warto budować z nimi relacje i poświęcać im czas. Tylko wtedy można zareagować w porę. Jeśli ktoś wie, że dzieje się coś złego, a nie reaguje - dochodzi do dramatów, które potem oglądamy w mediach - dodała.
Zdaniem psycholożki i terapeutki Natalii Łaby cała sytuacja to nie tylko dramat ofiary, ale również wyraźny sygnał alarmowy dla dorosłych, którzy w pewnym momencie życia i rozwoju tych nastolatek po prostu zawiedli.
Jej zdaniem przyczyny takich zachowań mogą być różne: dysfunkcje w systemie rodzinnym, brak uwagi ze strony rodziców, brak kontroli nad treściami oglądanymi przez dzieci w internecie.
Zawsze powtarzam rodzicom, że oglądanie agresji generuje agresję w codziennym życiu. W dzisiejszych czasach przemoc jest ogólnie dostępna, "modna". Przemoc to nie tylko uderzenie kogoś. Oczywiście to jest poniżające i bolesne, ale przemocą jest także wyśmiewanie, wyzywanie, karanie milczeniem, alienacja rówieśnicza czy hejt w sieci - podkreśla w rozmowie z "Gazetą Lubuską".
Jak dodaje, skutki przemocy rówieśniczej mogą pozostawać z dzieckiem na długo. Nikt nie zasługuje na upokorzenia i nikt nie powinien ich doświadczać. Jako dorośli obserwujmy dzieci i nastolatków w naszym otoczeniu. Czasami jedna rozmowa może naprawić sytuację - apeluje psycholożka.