Dzisiaj wykluło się pierwsze z tegorocznych piskląt pary sokołów ze słynnego gniazda na kominie elektrociepłowni Lublin-Wrotków. Mieszkające tam ptaki wysiadują jeszcze dwa jaja
Najsłynniejszą w Lublinie parę sokołów tworzą: blisko 11-letnia samica o imieniu Wrotka oraz niespełna 3-letni samiec Czajnik. Ptaki "poznały się" w zeszłym roku, gdy Wrotka owdowiała po śmierci otrutego partnera o imieniu Czart, który zresztą był jednym z jej synów.
Samotna matka piskląt była przez pewien czas obserwowana przez Czajnika, który coraz śmielej zbliżał się do skrzydlatej wdówki. Później rozmiękczył jej serce tym, że pomagał w odchowaniu młodych, przynosząc pożywienie. Ostatecznie Wrotka i Czajnik zostali parą. Niewiele brakowało, a związek rozbiłaby nowa samica, która próbowała przejąć gniazdo i partnera. Ostatecznie dała za wygraną.
W tym roku Czajnik po raz pierwszy ma własne, a nie przysposobione, potomstwo. Para doczekała się trzech jaj. Obserwatorzy ptasiej rodziny, śledzący jej losy dzięki zamontowanym w gnieździe kamerom, obawiali się, że jaja mogą być niezalężone. Obawy wynikały z tego, że na transmisjach widać było, jak samica jednoznacznie dawała Czajnikowi do zrozumienia, że chciałaby popracować z nim nad spłodzeniem potomstwa, a samiec zdawał się nie wiedzieć, o co jej chodzi. Niektórzy internauci twierdzili wręcz, że młody sokół nie bardzo wie, skąd biorą się pisklęta, skoro w zeszłym roku przyleciał "na gotowe".
Okazuje się, że Czajnik wiedział, co trzeba i z tej wiedzy skorzystał, po prostu nie dzielił się intymnymi chwilami z tysiącami widzów wpatrzonych w obraz z kamer. Niedowiarkowie musieli to przyznać, gdy z jaj zaczęło dochodzić popiskiwanie. Ostateczny dowód pojawił się dziś rano, niebawem mogą zakwilić jeszcze dwa, bo tyle jajek wysiaduje para, choć nie ma pewności, czy z każdego wykluje się pisklę.
Młody ojciec od dawna wydaje się być przejęty nową życiową rolą, donosząc Wrotce duże ilości pokarmu. Co więcej, bardzo gorliwie zajmuje się wysiadywaniem jaj, ochoczo wyręczając w tym swoją partnerkę.