Prawie 50 kilometrów uciekał samochodem przed podlaską policją Rumun przewożący sześciu cudzoziemców, którzy nielegalnie przedostali się z Białorusi do Polski. Jego mikrobus udało się zatrzymać dopiero na policyjnej blokadzie w miejscowości Kuriany, gdy wpadł do rowu.

W niedzielę wieczorem policjanci z Hajnówki ustalili, że w jednej z miejscowości w gminie Narewka jedzie mercedes, którym mogą podróżować migranci nielegalnie przebywający na terenie Polski. Patrol zauważył takie auto wyjeżdżające z lasu.

Funkcjonariusze włączyli sygnały dźwiękowe i świetlne, próbując zatrzymać samochód do kontroli. Kierowca mercedesa zignorował jednak wydawane przez funkcjonariuszy polecenia, nie zatrzymał się i przyspieszył.

Wjechał do rowu i uderzył w studzienkę

Mundurowi od razu ruszyli za uciekinierem. Do pościgu policjantów dołączyły także dwa patrole straży granicznej. O całym zdarzeniu poinformowani zostali także mundurowi pełniący służbę w okolicy przejazdu mercedesa.

W Kurianach jeden z patroli ruchu drogowego białostockiej komendy zablokował radiowozem drogę. Uciekinier, chcąc ominąć blokadę, wjechał do rowu, a następnie uderzył w wystającą studzienkę.

Próbowali uciekać pieszo

Zarówno kierowca, jak i pasażerowie auta próbowali jeszcze uciekać pieszo, jednak już po chwili wszyscy zostali zatrzymani.

Okazało się, że za kierownicą mercedesa siedział 21-letni obywatel Rumunii, a autem podróżowało jeszcze 6 młodych mężczyzn - obywateli Somalii, którzy przebywali na terenie Polski nielegalnie. Na miejscu, zatrzymanym udzielono pierwszej pomocy przedmedycznej.

Cała siódemka została przekazana funkcjonariuszom straży granicznej. Za pomoc w nielegalnym przekroczeniu granicy grozi do 8 lat więzienia.