Naukowcy z Louisiana State University proponują nową metodę walki z kleszczami, która może zmniejszyć liczbę przypadków przekazywanych nam przez nie chorób. Chodzi o podanie pajęczakom substancji, które zakłócają gospodarkę jonową ich gruczołów ślinowych, znacznie ograniczają wydzielanie śliny i zmniejszają zagrożenie zakażeniem. Testowane preparaty zmniejszyły wydzielanie śliny nawet o 95 proc. i skróciły czas życia kleszczy do niespełna 12 godzin. Metodę opisano podczas konferencji American Chemical Society Fall 2019 National Meeting & Exposition w San Diego.
Kleszcze potrzebują śliny między innymi po to, by po wkłuciu się w skórę spowodować rozkurczenie naczyń krwionośnych i zwiększyć dopływ krwi, zapobiegać krzepnięciu krwi i blokować reakcję układu odpornościowego, by wkłucie było dla nas niezauważalne. Zablokowanie produkcji śliny im to wszystko uniemożliwia, zmniejszając ilość wypijanej krwi nawet 15-krotnie i redukując zagrożenie, że ze śliną przekażą nam bakterie wywołujące choćby boreliozę.
Mamy prawdziwą epidemię boreliozy w północno-wschodnich stanach USA - mówi pierwszy autor pracy, dr Daniel Swale. O ile w rolnictwie większość metod pozbywania się kleszczy wymaga stosowania neurotoksyn, nie możemy podobnie postępować w rejonach mieszkalnych. Dlatego zależało nam na znalezieniu nowych metod walki z kleszczami". "Zdawaliśmy sobie sprawę, że praca gruczołów ślinowych ma krytyczne znaczenie dla odżywiania i przetrwania kleszczy, dlatego właśnie tu szukaliśmy celu działania nowych środków owadobójczych - dodaje współautor, Zhilin Li.
Li i Swale skoncentrowali się na kanałach potasowych, tzw Kir, które umożliwiają jonom potasu przemieszczanie się przez błony komórkowe nie tylko gruczołów ślinowych, ale także innych komórek kleszczy i pozwalających utrzymać niezbędną do życia i wydzielania śliny równowagę jonową. Odkryli dwa środki, które korzystnie działają, albo w postaci oprysków, albo podawane we krwi zwierzęcych żywicieli kleszczy. To tzw. VU0071063 i pinacidil, lek na nadciśnienie. Ich zastosowanie ograniczyło wytwarzanie śliny nawet o 95 proc. i sprawiło, że kleszcze ginęły przed upływem 12 godzin. To istotna skala czasowa, bo przekazanie patogenów za pośrednictwem śliny człowiekowi lub zwierzętom trwa co najmniej 12, a czasem nawet do 40 godzin.
Autorzy pracy zapowiadają dalsze badania, są przekonani, że na bazie znanych już substancji w przyszłości będzie możliwe wyprodukowanie preparatów, które będą zabijać kleszcze albo w postaci zwykłych oprysków, albo podane zwierzętom, które są narażone na ukąszenie. Są szanse, że podobna metoda pomoże też w redukcji zagrożenia ze strony innych szkodników.