Katastrofa smoleńska to wciąż wielka, niezabliźniona rana w sercach rodzin, bliskich i przyjaciół zmarłych - powiedział prezydent Andrzej Duda w orędziu wygłoszonym w 15. rocznicę katastrofy samolotu Tu-154M z 2010 r. Olbrzymią stratę poniosła cała Rzeczpospolita - podkreślił.
Andrzej Duda w orędziu przyznał, że choć od katastrofy smoleńskiej minęło 15 lat, to wciąż ma przed oczami "tamtą Warszawę" i stojące w Pałacu Prezydenckim trumny pary prezydenckiej - Lecha i Marii Kaczyńskich - "i moich zmarłych przyjaciół".
Tworzyły żałobną aleję, którą kroczył niekończący się pochód oddających im. hołd Polaków. Gabinet Lecha Kaczyńskiego był pusty, pod drzwiami biur tych, którzy odeszli płonęły znicze. Pałac Prezydencki, zwykle tętniący życiem, rozbrzmiewający rozmowami i spotkaniami nagle zamarł. Wypełniła go cisza i rozpacz - wspominał prezydent Duda.
Mam też przed oczami wielki gmach prosektorium w Moskwie i jego mroczne pomieszczenia, w których znajdowały się ciała ofiar tragedii smoleńskiej - dodał.
Duda ocenił, że "katastrofa smoleńska to wciąż wielka niezabliźniona rana w sercach rodzin, bliskich i przyjaciół zmarłych".
Olbrzymią stratę poniosła cała Rzeczpospolita, my wszyscy Polacy. Zginął wybitny mąż stanu, prezydent profesor Lech Kaczyński, jego małżonka Maria Kaczyńska oraz prezydent Rzeczypospolitej na uchodźstwie Ryszard Kaczorowski. Zginęli przedstawiciele Kancelarii Prezydenta, Rady Ministrów, reprezentanci wszystkich sił politycznych. Zginęli urzędnicy, działacze społeczni, państwowcy bez reszty oddani służbie publicznej. Zginęli generałowie, dowódcy sił zbrojnych, znakomici uczeni, duchowni, ludzie kultury. Zginęli funkcjonariusze Biura Ochrony Rządu i cała załoga samolotu. Rosyjska ziemia znów wchłonęła polską krew - podkreślił Duda.