Temat Polskiego Komitetu Olimpijskiego stał się w czwartek przyczyną utarczek pomiędzy ministrem sportu Sławomirem Nitrasem (PO) a prezesem PiS Jarosławem Kaczyńskim. Nitras przekonywał w Sejmie, mówiąc o wynagrodzeniu prezesa PKOl Radosława Piesiewicza, że to politycy związani z PiS stworzyli wokół tej instytucji system korupcyjny. "Pan był capo di tutti capi całej tej mafii PiS-owskiej" - powiedział, zwracając się do Kaczyńskiego. W odpowiedzi prezes PiS wezwał ministra, by sformułował swoje zarzuty, nie korzystając z immunitetu - tak, by mógł go za nie pozwać do sądu.
- Minister sportu Sławomir Nitras zarzucił prezesowi PiS Jarosławowi Kaczyńskiemu odpowiedzialność za system korupcyjny związany z Polskim Komitetem Olimpijskim.
- Funkcjonariusze CBA weszli do siedziby PKOl-u oraz mieszkania prezesa stowarzyszenia, Radosława Piesiewicza. Działania te są częścią prowadzonego śledztwa dotyczącego nieprawidłowości finansowych.
- Według informacji mediów, przeszukania mają związek z podejrzeniami o niegospodarność i możliwe nadużycia w zarządzaniu środkami publicznymi. CBA zabezpieczyło dokumenty i nośniki danych do dalszej analizy.
- PKOl wydał oświadczenie, w którym zapewnia o współpracy z organami ścigania i deklaruje pełną transparentność. Radosław Piesiewicz nie usłyszał dotąd żadnych zarzutów, a stawianym mu oskarżeniom zaprzecza.
Sławomir Nitras odpowiadał w czwartek w Sejmie na pytanie Jakuba Rutnickiego (KO) o odpowiedzialność poprzedniego rządu i innych polityków za sytuację w PKOl. Podkreślał, że - jego zdaniem - "sprawa jest niezmiernie poważna".
Mówił, że udział polskich sportowców na Igrzyskach Olimpijskich w Paryżu kosztował PKOl 7,5 mln zł. A w latach 2022-2024 pan Piesiewicz wystawił sobie faktury na prywatną firmę na kwotę niemal 11 mln zł, a dodatkowo wypłacił sobie wynagrodzenie na poziomie 1,5 mln zł. Razem 13,5 mln zł. Dla sportowców na całe igrzyska - 7,5 mln zł, dla pana Piesiewicza - 13. Ale to dopiero początek, bo skala wyprowadzenia tych pieniędzy z instytucji, którymi zarządzał, jest znacznie większa. Koledzy, spółki zaprzyjaźnione - powiedział Nitras w Sejmie.
Panie prezesie Kaczyński, mówię to do pana. To pana ludzie stworzyli ten korupcyjny, złodziejski system. Mówię "złodziejski", bo ludzie na ulicach inaczej niż Piesiewicza tej sitwy nie nazywają, jak złodzieje. To wy jesteście winni temu, że okradliście polskich sportowców. Okradliście ludzi, którzy z biało-czerwoną flagą zdobywają dla nas medale i daliście te pieniądze - powiedział.
Przekonywał, że najbliżsi współpracownicy pana Piesiewicza, członkowie zarządu PKOl są dzisiaj w komitecie honorowym popieranego przez PiS kandydata na prezydenta Karola Nawrockiego. Co to za komitet honorowy. Wstyd w takim ciele zasiadać z takimi ludźmi - uważa minister sportu.
Kaczyński odpowiedział Nitrasowi. Ja mam do tego pana, który tutaj przemawiał, właśnie to: prawdy się boicie, panicznie się boicie - powiedział. Otóż niech ten osobnik, który tutaj przemawiał, powie to samo, tylko nie korzystając z immunitetu materialnego. Będzie miał procesy i wtedy będzie musiał udowodnić, jakie ja mam związki z panem Piesiewiczem - dodał.
Ja panu powiem, jakie pan ma związki. Pan był capo di tutti capi (po włosku "szef wszystkich szefów" - red.) całej tej mafii PiS-owskiej. To są pana związki z panem Piesiewiczem. Gdyby nie pana władza, to tacy ludzie nigdy by nie zajmowali funkcji - odpowiedział Nitras Kaczyńskiemu.
Kwestia ta nie była kontynuowana w Sejmie, bo marszałek Szymon Hołownia zarządził zakończenie tego wątku. Kaczyński powiedział później dziennikarzom, że "to jest próba wmówienia ludziom, że nasze rządy były rządami semi-kryminalnymi".
Pojawił się jakiś człowiek, na którego wybór nie miałem żadnego wpływu najmniejszego i sądzę, że moi koledzy też nie mieli najmniejszego wpływu, bo to jest wybór dokonany przez związki sportowe. I że ten człowiek - zakładam, że on tu mówił prawdę, bo może mówił nieprawdę - że on dokonał jakichś nadużyć. No ale oni po prostu z jednej strony muszą atakować, muszą kłamać, bo to jest ich modus operandi istnienia tej partii, ale z drugiej strony także oni tacy są, oni tak rozumują. (...) Oni nie mogą zrozumieć, że można błądzić uczciwie. Bo to przekracza ich sposób myślenia - stwierdził Kaczyński.
W czwartek rzecznik MSWiA Jacek Dobrzyński poinformował, że agenci CBA prowadzą przeszukania m.in. w siedzibach PKOl i PZKosz; działania obejmują łącznie 16 miejsc w kraju - poinformował. Chodzi o śledztwo dot. podejrzenia wystawiania nierzetelnych faktur VAT przez szefa PKOl Radosława Piesiewicza.
Na początku marca Prokuratura Regionalna w Gdańsku poinformowała o wszczęciu śledztwa w sprawie podejrzenia popełnienia przestępstw przez prezesa PKOl. Według niej zachodzi uzasadnione podejrzenie popełnienia przez Radosława Piesiewicza malwersacji finansowo-gospodarczych w latach 2022-24. Miały one polegać m.in. na "wystawieniu w ramach prowadzonej własnej jednoosobowej działalności gospodarczej, w krótkich odstępach czasu, w wykonaniu z góry powziętego zamiaru, nierzetelnych faktur VAT na łączną kwotę ok. 9,3 mln zł".
W czwartkowym komunikacie prokuratura potwierdziła, że działania CBA mają związek z tym śledztwem.
Zarzewiem konfliktu między Nitrasem a prezesem Piesiewiczem był słaby występ polskich sportowców na igrzyskach w Paryżu. 10 medali, w tym tylko jeden złoty, to najskromniejszy dorobek Biało-Czerwonych od olimpijskich zmagań w Melbourne w 1956 roku, co przełożyło się na najniższe w historii, 42. miejsce w klasyfikacji medalowej.
Zaraz po igrzyskach głośno zrobiło się o pobieraniu wynagrodzenia przez szefa PKOl, czego nie robił żaden prezes tej organizacji w przeszłości. Według ministra i nieoficjalnych informacji pensja Piesiewicza w różnych okresach dochodziła do 100 tys. złotych miesięcznie. Szef PKOl temu zaprzeczał.
Pojawiły się też zarzuty o brak transparentności i zastrzeżenia do sposobu wydatkowania przez PKOl środków pozyskanych w wyniku umów sponsorskich, głównie ze spółkami Skarbu Państwa. Według ministra kontrowersje budziły też umowy tych firm ze związkami sportowymi, które były zawierane za pośrednictwem PKOl. To wszystko sprawiło, że kolejni mecenasi polskiego sportu zaczęli wypowiadać umowy PKOl i w większości zakończyli już współpracę z organizacją.
Piesiewicz, którego kadencja trwa do 2027 roku, nie zamierza odejść z PKOl i konsekwentnie zaprzecza stawianym mu zarzutom.