O tym, jak rok pandemii koronawirusa wpłynął na zdrowie Polaków, także tych, którzy nie zostali zakażeni koronawirusem, będziemy mówić w tym tygodniu w cyklu Twoje Zdrowie w Faktach RMF FM. Głos oddamy między innymi internistom, psychologom i okulistom. Sprawdzimy, jaki wpływ rok pandemii miał na naszą wagę, wzrok i na nasz kręgosłup.
Statystyczny pacjent dzisiaj, w marcu 2021 roku, zmienił się w porównaniu do marca ubiegłego roku - przyznają zgodnie lekarze. "To osoba bardziej zestresowana" - zwraca uwagę w rozmowie z reporterem RMF FM prezes Polskiego Towarzystwa Chorób Cywilizacyjnych, kardiolog profesor Filip Szymański.
Lekarze zwracają uwagę, że starają się, aby do powrotu sprzed epidemii wrócił dostęp do opieki medycznej. "Chcemy udostępnić polskim pacjentom możliwość badań kontrolnych, profilaktycznych, screeningowych. Mamy dane nie tylko z Polski, ale też z całej Europy, że w ostatnich miesiącach wzrosła śmiertelność. Nie ma jednego wytłumaczenia, dlaczego tak się stało. Czynników jest wiele: gorsze leczenie, mniej badań kontrolnych, zanieczyszczone powietrze, odraczanie zabiegów planowych, trudniejszy dostęp do pomocy lekarza" - wymienia profesor Filip Szymański.
Lekarze podkreślają, że nowy, zmieniony przez rok pandemii, profil pacjenta oznacza większe ryzyko wielu chorób. "Za tym idą nowe przypadki cukrzycy, nadciśnienia tętniczego, dyslipidemii. My wykryjemy te nowe przypadki pod warunkiem, że pacjent zgłosi się do nas. Niestety, obserwujemy też - i mamy potwierdzony ten fakt w publikacjach naukowych - wzrost spożycia alkoholu. Wiele towarzystw naukowych, między innymi onkologicznych, zaleca ograniczenie spożywania alkoholu" - twierdzi profesor Filip Szymański i jak dodaje: "Onkolodzy mówią wręcz, że każdy kieliszek zwiększa ryzyko wszystkich chorób nowotworowych. Pacjent dzisiaj, w 2021 roku, jest inny niż dwanaście miesięcy temu. Charakteryzuje się wielochorobowością: stres i zaburzenia lękowe to czynniki ryzyka chorób serca i naczyń. Jeśli nie będziemy odpowiednio leczyli tego pacjenta, będzie mieć większe ryzyko zgonu".
"Pacjent dzisiaj ma w sobie dużo lęku" - zauważa pulmonolog, profesor Polskiego Towarzystwa Chorób Metabolicznych, profesor Piotr Kuna. "Tego pacjenta trzeba uspokoić. A najlepiej uspokoić go, przekazując mu rzetelną wiedzę. Ten pacjent wymaga lepszego leczenia niż dawniej, bo jest więcej czynników ryzyka. Lepiej musimy leczyć nadciśnienie, cukrzycę, astmę, przewlekłą obturacyjną chorobę płuc, skuteczniej kontrolować te choroby. Wtedy pacjenta przygotujemy na ewentualne zakażenie koronawirusem i on to zakażenie przejdzie w sposób łagodny" - dodaje.
Profesor Filip Szymański podkreśla, że najważniejszy jest zdrowy rozsądek całej polskiej populacji. "Od tego zależy dalsze postępowanie resortu zdrowia i Głównego Inspektoratu Sanitarnego. To, co obserwujemy teraz, czyli praca zdalna, lekcje w domach, nie jest dobre. Jest to na chwilę obecną rodzaj by-passa, rozwiązaniem tymczasowym, reakcją na aktualna sytuację epidemiczną. Możemy znaleźć artykułach publikowanych w bardzo dobrych czasopismach naukowych pokazujące, że home office związany jest z większym ryzykiem otyłości. Większe ryzyko otyłości to nie tylko wyższe ryzyko chorób serca i naczyń, ale też większe ryzyko chorób zwyrodnieniowych stawów, większe ryzyko udaru, zawału, czyli twardych powikłań. Jeśli dojdzie do tego nikotynizm czy nadużywanie alkoholu, to wszystko przekłada się na to, że ten pacjent jest inny, trudniejszy do wyleczenia i wymaga większej kontroli niż było to jeszcze rok temu".