40 proc. Polaków cierpi na alergię - wynika z badań ECAP (Epidemiologia Chorób Alergicznych w Polsce). Co więcej, liczba alergików w Polsce podwaja się średnio co 10 lat. 40-45 proc. Polaków ma zmiany skórne (egzemę), co piąty z nas cierpi na alergiczny nieżyt nosa a blisko 5 procent ma astmę oskrzelową. Na część alergii "pracujemy" latami - m.in. codziennie używając tych samych kosmetyków.
Właśnie teraz, w okresie jesienno-zimowym, jest najlepszy czas, żeby rozpocząć odczulanie na alergeny sezonowe, przede wszystkim drzewa, zarówno leszczyna, brzoza - to ostatni dzwonek. Najpóźniej możemy rozpocząć odczulanie w styczniu - podkreśla prof. Ewa Czarnobilska, kierownik Centrum Alergologii Klinicznej i Środowiskowej Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie. Odczulanie na trawy można zacząć nieco później - w lutym lub marcu.
Odczulanie musimy rozpocząć przed sezonem pylenia. Podajemy dawki uczulającego nas alergenu we wzrastających dawkach, żeby przyzwyczaić organizm, nauczyć go tolerancji alergenu. Podawanie tych wzrastających dawek w czasie, kiedy alergizujące pyłki znajdują się w powietrzu, może być niebezpieczne dla pacjenta, ponieważ może bardzo mocno nasilić objawy alergii - ostrzega prof. Czarnobilska.
Odczulanie metodą iniekcyjną jest refundowane i możemy się już odczulać za 3,20 zł. Część szczepionek jest droższa, kosztują od 80 do 100 zł. Niektóre szczepionki na roztocza w zastrzykach mogą nawet kosztować około 200 zł. Natomiast odczulanie podjęzykowe jest o wiele droższe, kropelki kosztują od około 280 do 300 zł na 2 miesiące odczulania, a trzeba się odczulać co najmniej 3 lata. Tabletki kosztują 500 złotych miesięcznie. Tabletkami odczulamy się 6 miesięcy w roku przez co najmniej 3 lata. Roczne odczulanie kosztuje więc około 3 tys. zł - mówi prof. Czarnobilska.
Odczulanie metodą iniekcyjną polega na podawaniu alergenu we wzrastających dawkach. Pacjent musi zgłaszać się do poradni alergologicznej na kolejne zastrzyki co tydzień, co dwa tygodnie przez okres 2 do 6 miesięcy. Jest to dawka początkowa odczulania, a następnie na dawki podtrzymujące pacjent zgłasza się co 1 do 1,5 miesiąca przez okres minimum 3 lata, a najlepiej do 5 lat, żeby utrwalić tolerancję alergenu - podkreśla.
Kropelki odczulające pod język pacjent podaje sobie sam w domu. Pierwszą dawkę przyjmuje oczywiście w obecności lekarza. Tym sposobem możemy się odczulać zarówno na pyłki roślin, roztocza, jak i zarodniki grzybów pleśniowych a nawet na sierść kota - tłumaczy prof. Czarnobilska. Najnowszą metodą odczulania są tabletki. Również aplikujemy je pod język i tym sposobem odczulamy się w domu. Tabletkami możemy się odczulać tylko i wyłącznie na trawy.
Jesień i zima to okres, kiedy gorzej czują się osoby uczulone na roztocza kurzu domowego, a także na alergeny odzwierzęce, jak kota, psa. Jak dodaje prof. Czarnobilska, obok alergii oddechowych mogą też nasilić się różnego rodzaju zmiany skórne, wypryski na dłoniach, zaostrzenie atopowego zapalenia skóry u dzieci, świąd skóry. Przyczyną tych objawów mogą być również roztocza, dlatego w tym czasie powinniśmy stosować leki, ponieważ nieleczony katar może dać wiele powikłań, a nieleczona skóra może również nadkazić się bakteryjnie i potem wymaga leczenia antybiotykami. Warto więc pójść do lekarza, do alergologa i zastosować odpowiednie leczenie - radzi prof. Czarnobilska.
Coraz częściej jesteśmy uczuleni nie tylko na naturalne alergeny, takie jak pyłki roślin, roztocza kurzu domowego, sierść psa czy kota, ale także na substancje chemiczne. Z substancji chemicznych najczęściej uczulają nas metale jak nikiel, chrom, kobalt, ale też substancje zapachowe jak również różnego rodzaju konserwanty - mówi prof. Czarnobilska.
Brak jest danych światowych jak również ogólnopolskich w jakim odsetku populacja jest uczulona na te substancje chemiczne. Naukowcy z Zakładu Alergologii Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego w ciągu trzech lat zbadali ponad 28 tys. 7- i 8-letnich uczniów szkół podstawowych oraz 16-17-letnich ze szkół średnich. Rezultaty są przerażające. Okazuje się, że u co drugiego dziecka występuje alergia na co najmniej jedną substancję chemiczną. Najczęściej uczula nikiel. Jak zauważa prof. Czarnobilska, jednym z czynników rozwoju alergii na nikiel jest zakładanie małym dziewczynkom kolczyków. 65 proc. uczulonych na nikiel nosi bowiem kolczyki. Co gorsza, nasz organizm "pamięta" o tym uczuleniu. Nawet jeśli zrezygnujemy z kolczyków, to objawy alergiczne mogą się pojawić w momencie styczności z preparatami, które zawierają ten metal (np. aparaty ortodontyczne, czekolada).
Kolejnym problemem są kosmetyki. Stosując je codziennie, sami się alergizujemy. Wcierając nasze ulubione kosmetyki codziennie w skórę, po kilku latach stosowania, możemy doprowadzić do alergii na konserwanty obecne w tych kosmetykach. Potem, po zjedzeniu pokarmu, który zawiera ten sam konserwant, może dojść do reaktywacji reakcji alergicznej, czyli pojawiają się zmiany skórne, które często niepotrzebnie kojarzymy ze zjedzonym konkretnym pokarmem, a to jest alergia na konserwanty - mówi prof. Czarnobilska. Kierownik Poradni Alergologicznej Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie zauważa, że często na taką alergię narażone są małe dziewczynki. Używają kosmetyków starając się upodobnić do swoich pięknych mam. I tym sposobem mogą się zalergizować. Oczywiście jednorazowe stosowanie kosmetyków nie doprowadzi do rozwoju alergii. Ale codzienne na pewno może być przyczyną tej choroby - ostrzega.
Najprostszy sposób walki z alergią na konserwanty w kosmetykach? Stosować ich jak najmniej. A jak już stosujemy, to zmieniajmy rodzaj kosmetyków, zmieniajmy firmę, nie przywiązujmy się tylko i wyłącznie do jednej firmy. Powinniśmy być świadomi, że w kosmetykach są różne konserwanty, więc zmieniając rodzaj konserwantów poprzez zmienianie kosmetyków, unikniemy alergii. Alergia na substancję chemiczną to jest alergia nabyta. Musimy się napracować i starać przez kilka miesięcy, a nawet lat, żeby doprowadzić do rozwoju tej choroby - podpowiada prof. Czarnobilska.
Wśród substancji chemicznych - obok niklu i innych metali jak chrom czy kobalt - bardzo często uczulają mieszanki zapachowe. Odświeżacze powietrza używane w naszych domach, w sklepach w supermarketach, w samochodach szczególnie szybko uczulają młode pokolenia, małe dzieci, które z łatwością uczulają się na substancje chemiczne, bo ich bariera skórna, śluzówki są delikatne. Stąd mogą doprowadzić do objawów alergii, jak napadowe kichanie, katar, świąd oczu, a nawet kaszel - tłumaczy prof. Czarnobilska. Często kojarzymy to z infekcjami wirusowymi, bakteryjnymi, niepotrzebnie włączane są antybiotyki, a tymczasem wystarczy mniej stosować odświeżaczy w naszych domach, nie wybierać się z dziećmi na długie zakupy do supermarketów i te objawy samoistnie ustąpią - radzi.