Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie wydał wyrok korzystny dla ciężko chorej 13-letniej Oli z okolic Bytowa na Pomorzu. Chodzi o refundowanie leków, umożliwiających życie dziewczynki, która cierpi na zespoły autozapalne. Miesięczna kuracja kosztuje 20 tysięcy złotych, a jej przerwanie może mieć tragiczne skutki. Ministerstwo Zdrowia rozważa jednak walkę o kasację tego wyroku. Równocześnie resort chce stworzyć ustawę, która ma pomóc cierpiącym na rzadkie choroby.

Reporterowi RMF FM Kubie Kałudze udało się porozmawiać z adwokatem Piotrem Barteckim, który nieodpłatnie reprezentuje 13-letnią Olę przed sądem. Jak twierdzi Bartecki, ewentualne wniesienie skargi do Naczelnego Sądu Administracyjnego "jest igraniem z życiem dziecka i przeciąganiem sprawy w nieskończoność".

Jestem jako pełnomocnik Oli dość mocno przekonany, że przed NSA również wygramy - tłumaczy Bartecki.

Jak dodaje, Wojewódzki Sąd Administracyjny oparł swoją decyzję nie tylko o ustawę o refundacji, ale również o Konstytucję RP "wskazując, że wydana decyzja jest niezgodna z podstawowymi normami konstytucji naszego kraju". M.in. chodzi o powszechny dostęp do służby zdrowia. Ten przepis, zdaniem sądu, został naruszony w tej konkretnej sprawie - dodał.

Z kolei resort zdrowia twierdzi, że dopiero po analizie pisemnego uzasadnienia wyroku sądu zdecyduje, czy wnieść skargę kasacyjną.

Mama 13-letniej Oli mówi jednak, że dzisiejszy wyrok sądu daje nadzieję. Zauważyłam te łzy w oczach pani sędzi, zresztą tam były trzy kobiety i też czuję, że to były matki - mówiła w rozmowie z naszym reporterem. Dodała również, że wyrok WSA oznacza "nadzieję na to, że ministerstwo też się jakoś ustosunkuje i po prostu podpisze tę refundację".

Jak twierdzi pani Iwona, "nie chce nawet myśleć", co się stanie, jeśli ministerstwo złoży wniosek o kasację.To jest tylko przedłużanie czasu. Póki co, jeśli (Ola - red.) bierze ten lek, to może normalnie żyć. To dlaczego mamy jej to zabierać? - mówi.

Mam taką nadzieję, że dużo ludzi w ministerstwie się zmieniło i mam nadzieję, że to była zmiana na lepsze i po prostu przejmą się naszym problemem i po prostu nam pomogą - dodaje.

Będzie specjalnie ustawa?

Z kolei w resorcie zdrowia pojawił się pomysł stworzenia ustawy, która ma pomóc cierpiącym na rzadkie choroby. Dzięki niej minister zdrowia mógłby decydować o częściowej refundacji leków, które są niedostępne w Polsce. Wówczas byłyby one sprowadzane z zagranicy, na podstawie potrzeb zgłaszanych przez szpital lub lekarza prowadzącego leczenie.

Aktualnie ustawa o refundacji takiej możliwości szefowi resortu nie daje. Zdaniem adwokata Piotra Barteckiego taka zmiana jest ważna, ale już teraz sądy w swoich wyrokach orzekają, że resort ma takie kompetencje - na podstawie ustawy i konstytucji.

Ola walczy o życie

O sprawie ciężko chorej Oli pisaliśmy już w ubiegłym roku. Dziewczynka cierpi na rzadką chorobę genetyczną - zespoły autozapalne.

Ta choroba, to zespół różnych schorzeń. W przypadku Oli wciąż nie wiadomo, jakie jest jej podłoże. Badania trwają. To jest po prostu tak, że sobie organizm sam wytwarza stan zapalny. Tak nagle. Temperatura idzie do ponad 40 stopni Celsjusza. Jest wysoki stan zapalny w organizmie. U Oli o tyle przechodzi to dramatycznie, że też ma obrzęki oka, skroni, policzka. Do tego dochodzą obrzęki mózgu, drgawki. To już jest takie zagrożenia życia, że jeśli karetka nie zdąży przyjechać, to może się to skończyć tragicznie - mówiła nam we wrześniu pani Iwona.

Prawie połowę swojego życia Ola spędziła w szpitalach. Ma za sobą między innymi dwa obrzęki mózgu. Od maja ubiegłego roku przyjmuje jednak Kineret - lek, który sprawił, że zaczęła normalnie funkcjonować. Wróciła nawet do szkoły. Ministerstwo tego leku refundować jednak nie chce tłumacząc, że producent leku nie wystąpił o dopuszczenie go do obrotu w Polsce.

A kuracja miesięczna kosztuje 20 tys. złotych. Na razie w zbieraniu środków pomagają fundacje, dba również o to rodzina, m.in. organizując zbiórki pieniędzy.

(abs)