Na jednym centymetrze kwadratowym skóry mamy 12 receptorów zimna, a tylko dwa receptory ciepła. Stąd jesteśmy bardziej wrażliwi na niską temperaturę. W czasie mroźnej aury nie wystarczy włożyć kurtkę, czapkę i szalik.
Zanim założymy ciepłe ubranie, zabezpieczmy przed zimnem naszą skórę, która o tej porze roku jest zaczerwieniona i łatwiej się łuszczy. Niestety uniwersalne kremy nawilżające niewiele pomogą podczas mroźnej aury. Nie wystarczy bowiem tylko nasączyć skórę wodą, trzeba też zapobiec jej utracie. W przeciwnym razie skóra przez krótki czas będzie nawilżona, ale nie utrzyma wilgoci. W wyborze kremu sugerujmy się jego składem. Szukajmy w nim np. silnie nawilżającego mleczanu amonu, oleju z awokado, kwasu laktobionowego oraz witamin: C i E.
Narażenie naszej skóry na niskie temperatury bez odpowiedniego zabezpieczenia skończy się jej wiotczeniem oraz popękanymi naczyniami krwionośnymi.
Przed wyjściem z domu - szczególnie podczas mrozu - pokryjmy ręce warstwą kremu, a dopiero potem załóżmy rękawiczki - powinny być wełniane lub wyścielane polarem i z jednym palcem. Takie skutecznie izolują przed zimnem. Z kolei zimowe obuwie powinno być o numer większe. Czekając na przystanku swobodnie będziemy mogli nieco rozgrzać stopy poruszając palcami u nóg. Skarpetki też nie mogą być za ciasne, by nie utrudniać krążenia krwi.