Koniec wyczekiwanego urlopu: odpoczynku, relaksu, przyjemności – może wywoływać różne emocje. Najczęściej jest to smutek, ale czasami także lęk związany z powrotem do pracy i obowiązków. Specjaliści podkreślają, że te odczucia są naturalne, przejściowe i nie powinny nas niepokoić, choć bywa i tak, że się nasilają oraz towarzyszą im także fizyczne objawy.

Lęk może być związany z tym, że martwimy się, czy zmieniło się coś w pracy pod naszą nieobecność. Być może też, w ogóle nam się w niej nie układa - wywołuje w nas stres, od którego chcieliśmy odpocząć. Urlop minął szybko i trzeba wracać. Zdarza się, że ten strach przytłacza.

Narasta chandra, narasta niepokój, może się pojawić bezsenność, a u niektórych osób - mogą pojawić się takie objawy somatyczne, jak ból głowy czy ból brzucha - mówi dla portalu Twoje Zdrowie RMF24 dr Karolina Grządziel, lekarz psychiatra dorosłych, dzieci i młodzieży z Wojskowego Szpitala Klinicznego w Krakowie.

Specjalistka zaznacza, że to objawy syndromu powakacyjnego. Według badań odczuwa je od 40 do ponad 50 proc. osób. Tymczasem, przecież powinniśmy wracać wypoczęci, wzmocnieni i pełni nowej energii. Dr Grządziel podkreśla, że ona jest - natomiast nie utrzymuje zbyt długo. Zwykle jej zasoby wyczerpują się po czterech, sześciu tygodniach. Czasami jednak osłabienie przychodzi wcześniej - już po kilku dniach. Najwięcej mają jej osoby, które przeżyły wakacje aktywnie, zgodnie ze swoim planem.

Duże znaczenie mają cechy osobowości i nastawienie - czy jesteśmy zadaniowi, czy jesteśmy nastawieni na pracę jako na sukces, albo miejsce do rozwoju osobistego... czy bardzo wysoko stawiamy sobie poprzeczkę, czy jesteśmy nastawieni krytycznie, czy mamy dużą presję wewnętrzną - to wszystko może spowodować, że wakacyjna energia stopnieje jak lód pod wpływem dużej temperatury i te zasoby nie wystarczą nam na długo - podkreśla psychiatra.

Wszystko kiedyś się kończy

Jak w takim razie radzić sobie z syndromem powakacyjnym? Według niektórych zaleceń, warto wracać do obowiązków w połowie tygodnia albo pod jego koniec - tym sposobem, zmniejszamy sobie ilość dni w pracy. Innym rozwiązaniem jest organizacja obowiązków - jeżeli mamy taką możliwość, to postarajmy się, żeby nie zaczynać od zadań obciążających intelektualnie i stresujących.

Natomiast w sytuacji, gdy musimy od razu wskakiwać na głęboką wodę - warto zadbać o to, co robimy poza pracą:

  • spotykać się ze znajomymi,
  • być aktywnym fizycznie,
  • zdrowiej się odżywiać,
  • wysypiać się.


To też dla wielu osób po wakacjach jest taki punkt zapalny - że trzeba przestawić się z dnia na dzień na inny tryb funkcjonowania. Musimy kłaść się wcześniej i wstawać wcześniej, a przecież wakacje to jednak pewien luz i dowolność - zaznacza dr Karolina Grządziel.

Trzeba więc zadbać o kwestie biologiczne i społeczne, ale przede wszystkim - zmienić nastawienie do pracy, żeby nie była źródłem stresu. Dobrze pomyśleć o tym, że nie jest tylko przymusem.

W pracy widzimy się z innymi ludźmi. Część z nich jest naszymi kolegami, przyjaciółmi, lubimy z nimi rozmawiać. Warto więc nastawić się bardziej na to, co będzie przyjemne w pracy i że różne wyzwania są naturalną koleją tej pracy, a nie odwrotnie - że w pracy spotkają nas same przykre wyzwania, a okoliczności miłe są tylko przypadkiem - wyjaśnia ekspertka.

Warto dzielić się doświadczeniami, zacieśniać więzi, żartować, wychodzić na kawę - bo to inni ludzi pomagają nam przetrwać najtrudniejsze momenty w pracy. Niepokojące myśli z kolei - przywołują takie same emocje i podpowiadają złe rozwiązania.

Dr Grządziel przestrzega, że jeżeli będzie kusił nas dodatkowy urlop, albo spróbujemy opóźnić powrót do pracy - to będzie nam jeszcze trudniej, bo syndrom powakacyjny może się nasilać i sprawiać, że emocje wezmą górę.