"Prosimy o dostęp do leku, który wydłuży nam życie" - takie hasła można było usłyszeć dziś przed siedzibą Prawa i Sprawiedliwości w Warszawie. Odbyła się tam pikieta zorganizowana przez chorych na szpiczaka opornego. Kilkadziesiąt osób w ten sposób domagało się refundacji najnowszej terapii. Złożyli petycję z prośbą o spotkanie w tej sprawie z Jarosławem Kaczyńskim. W pikiecie brali udział miedzy innymi pacjenci z Białegostoku, Gdańska i Olsztyna.

REKLAMA
zdjęcie ilustracyjne /Marcin Czarnobilski /Grafika RMF FM

Jeżeli nie dostaniemy tego leku to będziemy umierać. Ten lek jest potrzebny osobom, które są w stanie zaostrzenia choroby. Jestem tu w imieniu mojego chorego męża, który nie mógłby tu przyjechać - mówiła jedna z protestujących w rozmowie z reporterem RMF FM. Widzimy tu na budynku hasło "Bliżej ludzi". Chcielibyśmy poczuć to autentycznie - dodaje pacjentka po przeszczepie, zmagająca się ze szpiczakiem od 9 lat. Nie stać nas na terapię, ona kosztuje od 15 do 20 tysięcy złotych miesięcznie - przekonują.

Jesteśmy w pewnym dramacie, bo Polska jest jednym z niewielu krajów w Europie, w których pacjenci ze szpiczakiem nie mają dostępu do najnowszych terapii. A jednocześnie wiedzą, do jakich możliwości terapeutycznych chorzy mają dostęp za granicą - podkreśla w rozmowie z RMF FM profesor Wiesław Jędrzejczak, konsultant krajowy w dziedzinie hematologii. Nie występujemy o pełną dostępność leków dla chorych na szpiczaka, tylko o dostęp dla pewnych podgrup pacjentów: tych, którzy najbardziej mogą skorzystać na jego udostępnieniu i najbardziej tracą na braku dostępu. W Polsce to grupa kilkuset osób - dodaje profesor Jędrzejczak.