Panuje przekonanie, że krztusiec (nazywany kiedyś kokluszem) to choroba dzieci, w dodatku dzisiaj niewystępująca, związana ze złymi warunkami sanitarnymi. Nic bardziej mylnego.

Chorują na niego nie tylko dzieci (choć to one były przed wprowadzeniem powszechnych szczepień najczęściej jego ofiarami, także śmiertelnymi), ale też dorośli, których w dodatku obecnie częściej dotyczą ciężkie powikłania tej choroby.  

Krztusiec to choroba wywoływana przez bakterię, która powoduje martwicę wewnętrznego nabłonka w pęcherzykach płucnych i zniszczenie ich drobnych naczyń krwionośnych, zaburzając tym wymianę gazową. Zniszczone nabłonki wytwarzają gęsty, lepki śluz, który indukuje odruch kaszlu. Im więcej tego śluzu tym częstsze, dłuższe i silniejsze są napady kaszlu - wyjaśnia prof. Grażyna Cholewińska-Szymańska konsultant wojewódzki w dziedzinie chorób zakaźnych, ordynator Oddziału III w Wojewódzkiego Szpitala Zakaźnego w Warszawie.

Krztusiec jest chorobą bardzo zakaźną - jeden chorujący na niego człowiek w okresie ostrej infekcji zaraża od 12 do 17 osób ze swojego otoczenia! Dla porównania osoba z Covid-19 zaraża około dwóch osób

Nie wszyscy wiedzą, że odporność na krztusiec jest nietrwała, z czasem zanika, zarówno po szczepieniu, jak i zakażeniu. Dlatego najskuteczniejszym sposobem zapobiegania tej chorobie są regularne szczepienia ochronne, które zapewniają odporność do 10 lat.

Warto dodać, że w Polsce szczepienia dzieci przeciwko krztuścowi są obowiązkowe a dla dorosłych - zalecane (co w praktyce oznacza odpłatne).

Źródło: Monika Wysocka, zdrowie.pap.pl