"Wirusy, które zostały znalezione na powierzchniach w mieszkaniach zakażonych osób, nie były aktywne" – przekazał niemiecki wirusolog Hendrik Streeck, który prowadzi badania w powiecie Heinsberg. Specjalista opiera się jednak w swoich wypowiedziach na cząstkowych wynikach badań.
Hendrik Streeck, dyrektor Instytutu Wirusologii Uniwersytetu w Bonn, na zlecenie rządu Nadrenii Północnej-Westfalii od 30 marca prowadzi badania na temat koronawirusa w powiecie Heinsberg.
Teren został uznany na początku pandemii COVID-19 za epicentrum rozprzestrzeniania się wirusa w Niemczech. Pierwsze infekcje zidentyfikowano tam już w połowie lutego. Ok. 60-osobowy zespół Streecka bada obecnie, w jaki sposób rozprzestrzenia się wirus SARS-CoV-2.
Wirusy, które znaleźliśmy na klamkach lub w ściekach, nie były zaraźliwe - ujawnił Streeck. Potwierdziliśmy istnienie DNA martwego wirusa, ale nie znaleźliśmy żadnego żywego wirusa - tłumaczył wyniki próbek pobranych z różnych powierzchni w rozmowie w publicznej telewizji ZDF.
Z kolei powołując się na dwa niezależne badania, dziennik "Sueddeutsche Zeitung" napisał, że dotykanie tych samych opakowań w sklepie nie jest obciążone dużym ryzykiem zakażenia.
"Także przesyłka, ostrożnie oddana przez listonosza, prawdopodobnie nie stanowi większego ryzyka infekcji" - napisał dziennik.
ZOBACZ RÓWNIEŻ: Kiedy nastąpi szczyt epidemii w Polsce? Jest prognoza naukowców