"W traceniu kilogramów nie ma czegoś takiego jak droga na skróty. To proces. Jak możemy długotrwale odchudzić się w miesiąc, jeżeli przybieraliśmy na wadze przez ostatnie lata" – mówi w rozmowie z dziennikarką RMF FM Urszulą Gwiazdą, dietetyk Maria Przyborowska- Sapek z Poradni Leczenia Otyłości w krakowskim Szpitalu im. Jana Pawła II. Jak podkreśla, nie ma też czegoś jak dieta. Jest zmiana nawyków żywieniowych, bo tylko to gwarantuje długotrwały efekt. Bez efektu jo-jo. Najczęstsze błędy żywieniowe? Kobiety mają tendencję do podjadania słodyczy. Mężczyzn gubi sięganie po wysokokaloryczne przekąski bogate w tłuszcze pochodzenia zwierzęcego. I alkohol. Czyli puste kalorie.

Urszula Gwiazda: Ile prawdy jest w takim stwierdzeniu, że odchudzanie zaczyna się w głowie?

Maria Przyborowska- Sapek: Dość dużo. Żeby zacząć efektywny proces redukcji masy ciała, musimy ustalić strategię, dokładnie cały proces trzeba przeanalizować, przemyśleć, zaplanować i wyznaczyć sobie drogę, którą konsekwentnie będziemy kroczyć.

Jak w tym wszystkim nie zwariować, kiedy w kolorowych pismach pełno jest celebrytek, które występują na ściankach miesiąc po urodzeniu dziecka i wyglądają... jakby nigdy nic.

Nie ufajmy temu bezgranicznie. Każda osoba, która otwiera taką gazetę powinna mieć świadomość, że celebryci to osoby, które do wyglądu przywiązują ogromną wagę. Mają budżet i czas na to, żeby więcej niż "zwykli" ludzie dbać o siebie. Mają do tego sztab ludzi.

Jest mnóstwo prywatnych ośrodków, które oferują spektakularne efekty odchudzania. Ile jest w tym prawdy?

Trafiają do nas pacjenci, którzy podkreślają, że owszem były efekty, ale czasowe. Byli odchudzani bardzo niskokalorycznymi dietami. Problem w tym, że efekt trwa krótko. Nam chodzi o to, żeby zmienić nawyki żywieniowe. Proszę zauważyć, że nie używam słowa dieta tylko "zmiana nawyków żywieniowych". Chodzi o to, żeby efekt był trwały. Zawsze podkreślam, że proces przybierania na wadze trwał nieraz latami. Dlatego proces tracenia kilogramów też musi potrwać. Nie ma drogi na skróty.

Jeżeli jestem zdrową, 41-letnią kobietą, z kilkukilogramową nadwagą... to jak w moim przypadku wyglądał będzie proces schudnięcia?

Przeprowadzamy bardzo szczegółowy wywiad żywieniowy, medyczny. Prześwietlamy jak gdyby, pani sposób żywienia. Czasami pacjenci twierdzą, że odżywiają się zdrowo. Kiedy przyjrzymy się temu ze szczegółami, to już tak dobrze nie jest. A czasami nie występują błędy żywieniowe, jednak aktywność fizyczna jest zbyt mała. U pacjentek po 30-stce musimy pamiętać, że zmniejsza się przemiana materii.

Czyli to nie jest mit.

Nie. Musimy dostosować ilość spożywanego jedzenia również do tego, że zwalnia metabolizm.

Ale czasami jest też tak, że wydaje mi się, że jem zdrowo i w rozsądnych ilościach, a kiedy wieczorem podsumowuje w głowie to... lista jest długa.

Dlatego proponujemy pacjentom prowadzenie dzienniczka. Kiedy go wspólnie analizujemy, to okazuje się że wiele osób przekąsek, które zjada między posiłkami, nie wlicza do swojego bilansu. A to błąd. Podjadanie to naprawdę duży problem. Zmiana nawyków żywieniowych to - jeszcze raz podkreślę -  nie dieta. To nie jest ograniczenie, to nie jest brak wolności. Dajemy pacjentom swobodę w wyborze produktów. Oczywiście określamy to w ramach zapotrzebowania energetycznego, które jest bardzo ważne. Ale przede wszystkim chcemy nauczyć pacjentów: jak dobierać produkty, co im służy, co jest wartościowym jedzeniem, a które produkty mają puste kalorie. Chodzi o dobór i mądry wybór. Chodzi o to, żeby w każdym zakątku świata i u cioci na imieninach, umieć wybrać odpowiednie dla siebie produkty.

Najczęstsze błędy żywieniowe u kobiet?

Mają skłonność do wybierania produktów, które zwierają cukry. Chodzi nie tylko o słodycze, przekąski, ale też białe pieczywo. Chodzi o dietę ubogą w błonnik, a bogatą w cukry proste. Do tego dochodzi podjadanie między posiłkami. Osobnym problemem jest zjadanie zbyt małej ilości posiłków w ciągu dnia. Długie przerwy między posiłkami muszą oznaczać, że np. posiłek zjadany późnym popołudniem, lub wręcz wieczorem, staje się obfity i tym samym obciążający dla organizmu. Nie ma go już czasu spalić. I ważna rzecz. Zdrowie odżywianie to nie jest też pięć posiłków z kolorowych czasopism. To jest liczba dostosowana do indywidualnych potrzeb.

Czy "słodkości" uzależniają mózg?

Ten mechanizm działa tak, że im więcej zjadamy słodyczy, tym bardziej organizm się ich dopomina. Szybko podnosi się poziom glukozy we krwi i równie szybko opada. Wtedy znowu pojawia się uczucie głodu. I nie sięgamy wtedy po coś zdrowego, ale znowu mamy ochotę na coś słodkiego. To jest błędne koło.

Co gubi mężczyzn?

Dojadanie wysokokalorycznych przekąsek, bogatych w tłuszcze pochodzenia zwierzęcego. Zwłaszcza wieczorową porą. A do tego może dochodzić wypijanie czegoś mocniejszego. Wypicie np. jednej butelki piwa oznacza, że również podnosi się poziom glukozy we krwi, bo w piwie jest sporo maltozy. Stąd po wypiciu piwa chce nam się jeść.

Jednocześnie dostarczamy kalorie z piwa i kalorie... "około-piwne".

Tak. I zauważmy, że to wszystko dzieje się głównie wieczorem.

Teoretycznie to jest tak, że odchudzanie jest bardzo prostym procesem. Trzeba więcej spalić, niż dostarcza się do organizmu. Nie ma w tym żadnej magii. Matematyczne fakty.

Teoretycznie tak i na tym nasza rozmowa mogłaby się zakończyć. Ale wprowadzanie zmian w żywieniu jest bardzo trudne. Czasami organizm się broni. Nie chce się dostosować. Początki są łatwe, bo i efekty przychodzą szybciej. Bywają nawet spektakularne. Potem jest coraz trudniej i zapał słabnie.

Diety pudełkowe. Osobny temat. Bardzo popularne. Są tacy, którzy twierdzą, że przynoszą szybkie i bardzo widoczne efekty. Ile można być na takiej diecie. Pomijając fakt, że dopóki nie skończą nam się pieniądze.

One są bardzo wygodne. Nie tracimy czasu na zakupy, przygotowanie posiłków, na  zastanawianie się, co jutro zjemy. Ale ważna rzecz. One nie uczą bilansowania posiłków, bo dostajemy gotowy produkt.

Odstawiamy dietę pudełkową i...

 ... i bywa, że tyjemy. Chyba, że ktoś wyciągnął wnioski z diety pudełkowej. Ona jest urozmaicona, smaczna i można ją na własną rękę kontynuować. Ale znika rygor wielkości porcji. I może pojawić się tendencja do nieznacznego zwiększania ilości spożywanego jedzenia. A potem masa ciała idzie do góry.

Sto kalorii dziennie, których tak naprawdę nie zauważamy, to w ciągu roku...

 ... robi ogromną różnicę.

Otyłość wśród dzieci... Coraz częstszy temat.

Mamy coraz więcej takich pacjentów. Trafiają co nas dzieci z nadciśnieniem, początkami cukrzycy. Ale w przypadku dzieci, zmienić się musi sposób żywienia całej rodziny. Nie odchudza się dziecka. Dziecko patrzy i widzi, co jedzą rodzice.

Nie chce nikogo wskazywać palcem, ale to najczęściej jest tak, że grubszy rodzic to również grubsze dziecko.

Statystycznie niestety tak.