„Analizujemy czy w związku z tym, że lekarze rezydenci nie zachowali miesięcznego okresu wypowiedzenia klauzuli opt-out wystąpimy na drogę prawną” – powiedział PAP zastępca dyrektora ds. klinicznych i lecznictwa Klinicznego Szpitala Wojewódzkiego (KSW) nr 1 w Rzeszowie Krzysztof Gutkowski.

Zdjęcie ilustracyjne /Arkadiusz Grochot /RMF FM

To w tym rzeszowskim szpitalu 1 stycznia nie było zapewnionego dostępu do lekarzy w ramach nocnej i świątecznej opieki zdrowotnej.

Sytuacja, w której grozi się lekarzom krokami prawnymi prowadzi do konfrontacji - powiedział w reakcji na stanowisko szpitala przewodniczący podkarpackiego OZZL Zdzisław Szramik. My też mamy swoich prawników - dodał.

Zastępca dyrektora ds. klinicznych i lecznictwa KSW nr 1 w Rzeszowie Krzysztof Gutkowski przypomniał, że przed uruchomieniem gabinetu nocnej i świątecznej pomocy lekarskiej w szpitalu ogłoszony został konkurs, a umowa na świadczenie usługi została podpisana za pośrednictwem Obwodu Lecznictwa Kolejowego w Rzeszowie na dziewięć miesięcy. W umowie zapisane było, że okres wypowiedzenia wynosi jeden miesiąc.

System funkcjonował dobrze do grudnia 2017 r. Pod koniec grudnia kilku lekarzy rezydentów odmówiło udzielania świadczeń w styczniu, argumentując ten fakt przystąpieniem do ogólnopolskiej akcji protestacyjnej lekarzy rezydentów. Żaden z lekarzy odmawiających świadczenia pracy, nie złożył stosownego zawiadomienia o podjęciu takiej decyzji z miesięcznym wyprzedzeniem - podkreślił Gutkowski.

Wicedyrektor placówki zaznaczył, że zabezpieczenie pracy szpitala i zapewnienie dyżurów w dni powszednie i wolne od pracy wymaga miesięcznie obsadzenia ok. 1,3 tys. dyżurów lekarskich.

Aby to zrobić potrzebujemy mieć czas, nie jesteśmy w stanie tego zrobić z dnia na dzień. Dlatego nasz prawnik analizuje czy w związku z tym, że nie był zachowany miesięczny okres wypowiedzenia umów, możemy podjąć jakieś kroki prawne - dodał Gutkowski.

Członek zarządu województwa podkarpackiego odpowiedzialny za służbę zdrowia Stanisław Kruczek potwierdził w rozmowie z PAP, że sytuacja jest analizowana.

Szpital został postawiony w bardzo trudnej sytuacji, bo w ostatnim momencie placówka nie była w stanie obstawić dyżurów. W chwili obecnej analizujemy tę sytuację od strony prawnej, bo ona jest bardzo złożona. Nie chcemy jednak iść na konfrontację z lekarzami - zaznaczył Kruczek.

Lekarze, którzy pracowali w rzeszowskim szpitalu podpisali umowy cywilnoprawne, i według Kruczka, protest "w tym przypadku nie wchodzi w rachubę". Ten nasz przypadek pokazuje, jak sama kadra medyczna jest pogubiona, jeśli chodzi o sposoby zatrudnia. Może warto pomyśleć, aby w całej Polsce ujednolicić ten system - powiedział Kruczek.

Zdaniem przewodniczącego regionu podkarpackiego Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy Zdzisława Szramika, sytuacja, w której grozi się lekarzom krokami prawnymi prowadzi do konfrontacji stanowisk obu stron. Z drugiej strony jest też przyznaniem się do błędów, bo w służbie zdrowia nic nie dzieje się nagle. Ta sytuacja była do przewidzenia, narastała od lat. Czasy niewolnictwa się skończyły - dodał.

Szramik podkreślił, że wszystkie umowy klauzul opt-out, które były wypowiadane poprzez związek na pewno składane były prawidłowo. Jeśli pan marszałek ma jakieś argumenty w tej konkretnej kwestii, to spotkamy się w sądzie. My też mamy swoich prawników - zaznaczył szef podkarpackiego OZZL.

Jak zapewnił w piątek, w specjalnie wydanym oświadczeniu dyrektor KSW nr 1 Witold Wiśniewski, w szpitalu zapewniona jest już ambulatoryjna i nocna opieka lekarska.

(ag)