Andrzej Lis, honorowy krwiodawca, oddał dziś na rynku w Starym Sączu setny litr krwi. Ten niesamowity wynik po weryfikacji może trafić do Księgi Rekordów Guinnessa.

Andrzej Lis pierwszy raz oddał krew 47 lat i 4 miesiące temu.

To było 17 sierpnia 1974 roku w Tarnowie, gdzie wtedy mieszkałem. W Zakładach Azotowych był poważny wypadek, potrzebna była krew. Nie miałem jeszcze 18 lat, ale sytuacja była wyjątkowa i pani doktor wyraziła zgodę - wspomina w rozmowie z RMF FM. Od tego wydarzenia regularnie oddaje krew. Dlaczego to robi? Tak zostałem wychowany. Moi rodzice to byli ludzie bogobojni, tata był ogromnym patriotą. Od dziecka uczył mnie, brata i siostrę szacunku do drugiego człowieka, do starszego, potrzebującego - tłumaczy gość RMF FM.

Na Rynku w Starym Sączu panu Andrzejowi kibicowali mieszkańcy, którzy od lat są z niego bardzo dumni. To dla nas ważne wydarzenie. Andrzeja znam od dawna i podziwiam to, co robi, jak pomaga innym i jak promuje te pomoc. Mam czworo wnucząt i cieszę się, że od niego mogą uczyć się tego, jak być wspaniałym człowiekiem - mówi Wanda, koleżanka i sąsiadka krwiodawcy.

Andrzej Lis podkreśla, że są trzy kategorie oddawania krwi. Oddaje się krew pełną, z żyły do woreczka, można oddać osocze albo plazmę. On oddaje pełną krew, co można robić 6 razy w roku, podczas gdy osocze można oddawać co dwa tygodnie.

Udało mi się dojść do 100 litrów pełnej krwi. Zajęło mi to 47 lat i 4 miesiące - podkreśla Andrzej Lis. 

 

Opracowanie: