Odkryto prawdopodobny mechanizm, który odpowiada za sporadyczne zakrzepy krwi u niektórych osób, które przyjęły szczepionkę AstraZeneca przeciw koronawirusowi. Specjaliści są jednak zgodni, że korzyści płynące ze szczepienia nadal przewyższają związane z nim ryzyko, bo to Covid-19 stanowi znacznie większe ryzyko powstawania zakrzepów krwi niż zastrzyk preparatem AstraZeneca.

Powiązania między szczepionką przeciw Covid-19 firmy AstraZeneca, a rzadkimi przypadkami zakrzepów krwi, skłoniły niektóre kraje do wprowadzenia ograniczeń w jej stosowaniu. A wiele osób z tego powodu szczepiło się preparatami innych producentów.

Naukowcy z Cardiff University w Wielkiej Brytanii i Arizona State University w USA pracowali z koncernem AstraZeneca nad wyjaśnieniem tych powikłań. Swoje analizy opublikowali w czasopiśmie Science Advances.

Według ich badań, problem może tkwić w tzw. wektorze wirusowym - składniku szczepionki używanemu do transportu materiału genetycznego koronawirusa do komórek biorcy.

W zastrzyku AstraZeneca wektorem wirusowym jest adenowirus występujący u szympansów. Został zaprojektowany tak, aby pasował do białka kolca Covid-19 — kluczowej części jego struktury wykorzystywanej do inwazji na ludzkie komórki.

Zespół odpowiedzialny za badanie stoi na stanowisku, że małpi wirus w rzadkich przypadkach może dostać się do krwioobiegu i wiązać się tam z białkiem zwanym czynnikiem płytkowym 4 (PF4).

Naukowcy twierdzą, że gdy wektor wirusowy zwiąże się z tym białkiem, układ odpornościowy postrzega je jako obce. "Niewłaściwa odporność" może wywołać uwalnianie przeciwciał przeciwko PF4, który wiążąc się ze sobą, aktywuje komórki pomagające w krzepnięciu krwi, powodując, że komórki te łączą się i tworzą skrzepy krwi.

Badacze podkreślają jednak, że zjawisko to występuje u "bardzo małej liczby osób".

Wywołana szczepionką immunologiczna małopłytkowość zakrzepowa [zakrzepy krwi] zdarza się niezwykle rzadko, musi powstać cały łańcuch złożonych reakcji, aby spowodować ten efekt uboczny -wyjaśnił Alan Parker, profesor w Cardiff University’s School of Medicine


Źródło: cnbc.com