Śledczy zbadają, czy w szpitalu w Oleśnicy w 2023 roku doszło do nielegalnego przerwania ciąży. O śledztwie poinformowała prok. Karolina Stocka-Mycek. Postępowanie dotyczy zabiegu u pacjentki, którego wcześniej odmówił szpital w Pabianicach, za co został ukarany przez NFZ. Szpital w Oleśnicy to miejsce, do którego w kwietniu wtargnął europoseł Grzegorz Braun.

REKLAMA
Zdjęcie ilustracyjne. Prokuratura prowadzi śledztwo ws. nielegalnej aborcji w szpitalu w Oleśnicy

  • Prokuratura bada, czy w szpitalu w Oleśnicy w 2023 r. doszło do nielegalnej aborcji.
  • Sprawa dotyczy pacjentki, której wcześniej odmówiono zabiegu w Pabianicach.
  • Śledztwo obejmuje przesłuchania personelu i analizę dokumentacji medycznej.
  • Zawiadomienie złożyła Fundacja Życie i Rodzina, twierdząc, że aborcja nie poprawiła stanu psychicznego kobiety.
  • Pacjentka miała zaświadczenie psychiatry o zagrożeniu zdrowia psychicznego.
  • NFZ ukarał szpital w Pabianicach za odmowę zabiegu.
  • Nowe przepisy z 2024 r. ułatwiają dostęp do aborcji ze względów zdrowotnych.
  • Prokuratura bada też inną sprawę aborcji w tym szpitalu.
  • W Polsce aborcja jest legalna tylko w określonych przypadkach (zagrożenie życia/zdrowia matki, ciąża z czynu zabronionego).

W planach przesłuchania personelu

Prokuratura Rejonowa w Oleśnicy wszczęła śledztwo 25 maja 2025 r.; dotyczy ono zabiegu przerwania ciąży w 2023 r. Rzeczniczka Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu, prok. Karolina Stocka-Mycek, poinformowała, że postępowanie toczy się w sprawie czynów opisanych w art. 152 §1 i 2 Kodeksu karnego. Są to: przerwanie ciąży za zgodą kobiety z naruszeniem przepisów ustawy o planowaniu rodziny (kara do trzech lat pozbawienia wolności) oraz pomoc w przerwaniu ciąży z naruszeniem przepisów (taki sam wymiar kary).

W toku śledztwa uzyskano pełną dokumentację medyczną i obecnie planowane jest przesłuchanie w charakterze świadków personelu medycznego szpitala w Oleśnicy - przekazała prok. Stocka-Mycek. Poinformowała też, że pokrzywdzoną jest kobieta, której wcześniej szpital w Pabianicach odmówił wykonania zabiegu.

"Aborcja nie pomaga matkom"

Zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa złożyła Fundacja Życie i Rodzina. "Wskazujemy, że aborcja została wykonana w celu ratowania zdrowia psychicznego. Jednak jej efektem było raczej pogorszenie stanu matki, a nie jego polepszenie" - poinformowała we wrześniu 2024 r.

"Wnosimy o sprawdzenie dokumentacji medycznej w Pabianicach i Oleśnicy oraz o ustalenie osób odpowiedzialnych za decyzję i przeprowadzenie aborcji. W świetle wiedzy medycznej jest jasne, że aborcja nie pomaga matkom. Ustalenia w tej konkretnej sprawie potwierdzają, że kobieta nie doznała poprawy stanu psychicznego. Organy ścigania powinny zająć się sprawą i postawić zarzuty konkretnym osobom" - podkreśliła fundacja. Powoływała się wówczas na wywiad, którego kobieta udzieliła Onetowi.

41-latka miała się załamać po informacji o wadach płodu

Historia pacjentki, której dotyczy obecne postępowanie, została ujawniona przez Fundację na Rzecz Kobiet i Planowania Rodziny "Federa", pomagającą w realizacji prawa do legalnej aborcji. Kobieta była wtedy w 17. tygodniu ciąży.

"U 41-letniej pacjentki stwierdzono wady płodu: wątroba i jelita w worku przepuklinowym - badanie USG oraz zespół Edwardsa - badanie biopsji kosmówki. Pacjentka zgłosiła się do Pabianickiego Centrum Medycznego z przygotowanym przez naszą adwokatkę pisemnym wnioskiem o przeprowadzenie aborcji. Powoływała się na to, że informacja o wadach płodu doprowadziła ją do załamania psychicznego. Miała przy sobie zaświadczenie specjalisty psychiatrii o zagrożeniu dla jej zdrowia psychicznego" - informowała Federa w czerwcu ubiegłego roku.

Przekazała też, że szpital odmówił wykonania aborcji do momentu dostarczenia przez pacjentkę wyników dodatkowych badań prenatalnych. "Adwokatka Kamila Ferenc zaskarżyła to do Rzecznika Praw Pacjenta, wskazując, że wady są już stwierdzone, nie cofną się ani nie da się ich wyleczyć, a powodem aborcji nie są same wady, ale stan psychiczny pacjentki. To częsty wytrych lekarzy, żeby zlecać badania w nieskończoność i tym sposobem nie wykonywać aborcji" - wskazała Federa, dodając, że zabieg został przeprowadzony w Oleśnicy.

Kara dla szpitala

Narodowy Fundusz Zdrowia nałożył na Pabianickie Centrum Medyczne za niewykonanie aborcji karę - najpierw 550 tys. zł, a ostatecznie 250 tys. zł. Podstawą kary były wyniki kontroli przeprowadzonej przez Rzecznika Praw Pacjenta z konkluzją, że w placówce doszło do naruszenia uprawnień przysługujących jednej z pacjentek (RPP powołał się przy tym na stanowisko konsultanta krajowego w dziedzinie psychiatrii, prof. Piotra Gałeckiego).

Pabianicki szpital nie zgadzał się z tą decyzją i argumentował, że nie doszło do odmowy udzielenia świadczenia, natomiast konieczne było przedłożenie przez pacjentkę ostatecznych wyników diagnostycznych.

Według znowelizowanego przez ministrę zdrowia Izabelę Leszczynę rozporządzenia z maja 2024 r., placówki medyczne mają obowiązek tak zorganizować pracę, by przynajmniej jeden z lekarzy mógł wykonać zabieg przerwania ciąży. Resort wprowadził też karę do 2 proc. kwoty kontraktu na dane świadczenia, gdy stwierdzone zostanie naruszenie zobowiązania.

Dodatkowo szefowa MZ wydała pod koniec sierpnia 2024 r. wytyczne dla szpitali, jak zapewnić bezpieczeństwo kobietom, które ze względów zdrowotnych nie chcą donosić ciąży. Podczas ich prezentacji podkreśliła, że do procedury przerwania ciąży powinno wystarczyć jedno orzeczenie lekarza, które stwierdza istnienie przesłanki zagrożenia zdrowia kobiety. Może to być np. zaświadczenie od lekarza psychiatry. Minister sprawiedliwości Adam Bodnar także potwierdził wtedy, że ze względu na ochronę zdrowia psychicznego możliwa będzie decyzja o przeprowadzeniu zabiegu przerwania ciąży. "To jest okoliczność, która w świetle prawa jest absolutnie dopuszczalna. W takich sytuacjach nie powinna ona powodować zaangażowania prokuratury" - podkreślił.

Śledczy badają też inną sprawę

Prowadzone przez oleśnicką prokuraturę rejonową śledztwo jest kolejnym, które dotyczy Powiatowego Zespołu Szpitali w Oleśnicy.

Na początku kwietnia śledczy zdecydowali, by przyjrzeć się sprawie przerwania ciąży u pacjentki z wadą płodu w 9. miesiącu ciąży, która została opisana przez "Gazetę Wyborczą". Właśnie w tej sprawie do szpitala wtargnął Grzegorz Braun. Kandydat na prezydenta Polski próbował dokonać "zatrzymania obywatelskiego" ginekolożki pracującej w szpitalu w Oleśnicy (woj. dolnośląskie).

Jak tłumaczyła dziennikarzom prok. Stocka-Mycek, decyzję o wszczęciu postępowania podjęto w oparciu o doniesienia medialne. Prokuratura bada sprawę pod kątem art. 152 Kodeksu karnego §3, który mówi o przerwaniu ciąży w przypadku osiągnięcia przez płód zdolności do samodzielnego życia poza organizmem ciężarnej. Przewiduje karę dla osoby przerywającej ciążę od sześciu miesięcy do ośmiu lat więzienia (kobieta nie podlega karze).

Według obecnie obowiązującej ustawy przerwanie ciąży jest w Polsce dozwolone, gdy zagrożone jest zdrowie lub życie matki, albo kiedy powstała ona w wyniku czynu zabronionego. W 2020 r. Trybunał Konstytucyjny uchylił przesłankę mówiącą o ciężkiej wadzie płodu.