Jutro po południu przesłuchany zostanie sprawca śmiertelnego ataku na ratownika medycznego w Siedlcach - dowiedział się reporter RMF FM. 59-letni mężczyzna wczoraj wieczorem zaatakował nożem ratowników, którzy udzielali mu pomocy. Jeden z rannych zmarł w szpitalu. W poniedziałek ratownicy z całej Polski oddadzą hołd zabitemu koledze, uruchamiając syreny o godz. 17.

REKLAMA
Stacja Ratownictwa Medycznego w Siedlcach, w której pracował zamordowany ratownik

"W związku ze wstrząsającym wydarzeniem i tragiczną śmiercią na dyżurze naszego Kolegi ratownika medycznego, uprzejmie prosimy, aby w poniedziałek, 27 stycznia o godzinie 17.00 zespoły ratownictwa medycznego, które nie będą wtedy udzielać pomocy medycznej, wyszły z budynków i włączyły na minutę sygnały karetek" - przekazała w mediach społecznościowych Krajowa Rada Ratowników Medycznych (KRRM).

Pod apelem podpisał się prezes KRRM Mateusz Komza i prezes Związku Pracodawców Ratownictwa Medycznego Małgorzata Popławska.

"Całe życie ratował innych"

W okolicy miejsca śmiertelnego ataku na ratownika medycznego pojawiły się dziś znicze. Mieszkańcy Siedlec w rozmowie z naszym reporterem Michałem Dobrołowiczem podkreślali, że nie spodziewali się tak dramatycznego zdarzenia.

Tragedia. Mam w rodzinie osobę, która pracuje w tym pogotowiu ratunkowym. Często jeździ na interwencje, więc martwiłem się, że to on - przyznał jeden z mężczyzn.

To jest szok. To był pan, który całe życie ratował innych. Miał 64 lata, był blisko okresu, kiedy mógł spokojnie odejść na emeryturę - zwróciła uwagę mieszkanka Siedlec.

"Próbujemy się pozbierać"

Reporter RMF FM odwiedził Stację Ratownictwa Medycznego w Siedlcach, w której pracował zamordowany mężczyzna. Jesteśmy wstrząśnięci tym dramatem, który się rozegrał. Próbujemy się pozbierać - mówił dyrektor stacji, Leszek Szpakowski.

Pojechałem od razu do szpitala. To był dramat. Rana była tak rozległa i głęboka, że lekarze nie mieli szansy prawdopodobnie - tłumaczył.

W reakcji na wczorajszą tragedię, ministerstwa zdrowia i sprawiedliwości zadeklarowały dzisiaj, że w najbliższym czasie zostanie przedstawiony plan działań wspierających bezpieczeństwo ratowników.

Zaatakował ratowników, gdy udzielali mu pomocy

Do tragedii przy ul. Sobieskiego w mazowieckich Siedlcach doszło w sobotę ok. godz. 18:30. Reporter RMF FM Michał Dobrołowicz dowiedział się, że trwała tam wówczas impreza, w której brało udział kilka osób. Jeden z uczestników zabawy, 59-letni mężczyzna, gorzej się poczuł i - jak poinformowała mazowiecka policja - sam zadzwonił na pogotowie ratunkowe.

W momencie, gdy ratownicy medyczni udzielali pomocy poszkodowanemu mężczyźnie, ten zaatakował ich dwoma nożami. Jeden z medyków, 64-latek, został ugodzony w klatkę piersiową i po przewiezieniu do szpitala zmarł. Drugi z ratowników został zraniony w nadgarstek.

Sprawca, który miał ponad 2 promile alkoholu w organizmie, został zatrzymany przez policję. Przewieziono go do szpitala, gdzie jest pilnowany przez mundurowych.

Prokuratura Rejonowa w Siedlcach wszczęła śledztwo w sprawie zabójstwa ratownika medycznego. Trwają oględziny na miejscu zdarzenia oraz przesłuchiwani są świadkowie.

"Nie wyeliminujemy problemu, ale możemy zmniejszyć skalę"

Gdy dowiedziałem się o tej tragedii poczułem frustrację, zdenerwowanie, smutek i dreszcze na plecach - powiedział PAP rzecznik prasowy Krajowej Izby Ratowników Medycznych Michał Winter. Podkreślił, że ataki na ratowników medycznych nasiliły się w ostatnich pięciu latach.

One mają różny charakter. Począwszy od agresji słownej, która jest na porządku dziennym. Praktycznie codziennie się z nią spotykamy. Nie ma też tygodnia, w którym nie wystąpi atak fizyczny na ratowników medycznych, na ambulans. Ja sam w swojej pracy, bo też jestem ratownikiem, miałem trzy takie przypadki - wyliczał.

My nie wyeliminujemy problemu ataków na ratowników medycznych, ale możemy zmniejszyć skalę zjawiska. Działania w tej sprawie nie mogą być ukierunkowane w jedną stronę, ale muszą być wielowektorowe. Po pierwsze, musi być edukacja społeczeństwa, ale pacjent w widzie alkoholowym lub narkotycznym nie za bardzo będzie brał pod uwagę, że zwiększono kary za ataki na ratowników. Po drugie, musi być ochrona prawna samych ratowników i wyposażenie ich w środki ochrony indywidualnej, które zapobiegłyby przy takich sytuacjach obrażeniom ciała. Muszą być także szkolenia dla nas z rozmowy sytuacjach kryzysowych, ze sposobów postępowania z agresywnym pacjentem, z samoobrony - dodał Winter.