"Pracę trzeba wykonać. Już nie ma odwrotu. My się musimy dostosować do tego klimatu, jaki teraz jest" - mówi reporterowi RMF FM Stanisławowi Pawłowskiemu Maciej Hinc, właściciel pola borówki amerykańskiej w Mezowie na Kaszubach. W tym roku, podobnie jak i w poprzednich, rolnicy muszą zmierzyć się z wyzwaniami, które niesie za sobą zmieniający się klimat. Na kaszubskich plantacjach prace rozpoczynają się niezwykle wcześnie.
Krótka zima, nagłe przymrozki i wcześniejsza wiosna - to główne wyzwania, z jakimi muszą mierzyć się plantatorzy. Do połowy marca na Kaszubach zazwyczaj niewiele się działo w polu, gdzieniegdzie leżał jeszcze śnieg. Dziś na krzewach borówki amerykańskiej są już pąki kwiatów.
Z początkiem marca ruszyliśmy w pole. Najpierw takie prace pielęgnacyjne związane z przycinaniem borówki. Ta wegetacja jest wcześniejsza, pracę trzeba wykonać, już nie ma odwrotu. My się musimy dostosować do tego klimatu, jaki teraz jest - mówi RMF FM Maciej Hinc, właściciel pola borówki amerykańskiej w Mezowie. Jak zauważa, łagodna zima zmusiła go do wcześniejszego rozpoczęcia prac. Kiedyś była zasada, że po św. Józefie ruszało się w pole, czyli po 19 marca.
Przymrozki największym zagrożeniem dla upraw
Jednym z największych zagrożeń dla plantacji są przymrozki, zwłaszcza te późnowiosenne, które na Kaszubach zdarzają się niemal co roku.
Przymrozki to jest właściwie nasza największa zmora. Najgorsze są przymrozki takie późne, wiosenne, czyli majowe - mówi Hinc, podkreślając, że mróz w okresie kwitnienia borówek może być szczególnie szkodliwy.
Zima, mimo że łagodna, przyniosła gwałtowne spadki temperatur, które mogą mieć negatywny wpływ na rośliny. Plantatorzy truskawki kaszubskiej z niepokojem obserwują zmiany pogodowe.
Już można zacząć prace pielęgnacyjne, drapanie, grabienie tych starych liści. Niektórzy już nawet zaczęli pierwsze nawożenie truskawek. Jednak zapowiadane są przymrozki, więc ja się jeszcze wstrzymuję - mówi Nikodem Kostuch, który prowadzi gospodarstwo rolne w Chmielnie.
Do tego zima była dość łagodna, rośliny się nie zahartowały. I nagle przyszły silne mrozy, nawet do minus 13 stopni.
To może spowodować przymrożenie korzenia, co spowoduje mniejszy plon. Ja jeszcze nie sprawdziłem - mówi Kostuch.
Susza stałym problemem Kaszub
Problemem, który co roku daje się we znaki plantatorom, jest susza. Mimo że na Kaszubach większość plantacji jest nawadniana, susza przyspiesza zbiory i nie ułatwia pracy w polu.
Ostatnio susza już co roku jest praktycznie. Na Kaszubach wszystkie plantacje są nawadniane. Ta susza ma na pewno jakiś wpływ, ale nie aż tak bardzo duży - tłumaczy Kostuch. Plantatorzy stosują różne metody nawadniania, aby zmniejszyć negatywny wpływ suszy na uprawy. To jest konieczne przy tej odmianie truskawki.
Tereny są piaszczyste. Nasłonecznienie w miarę korzystne. Ale ostatnio brakuje tej wilgoci, więc bezwzględnie musi być podlewana truskawka, nawadniana. Bez tego to już by truskawka się nie udała - zaznacza Maria Dradrach ze Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego.
Tradycje związane z tymi owocami są pielęgnowane z pokolenia na pokolenie.
Zbieranie, skubanie, wożenie na punkty skupu - ten obiekt handlowy troszeczkę inaczej dziś przebiega, ale zebrać z pola zawsze trzeba. I to jest ta mozolna praca. Tam ta siła, zręczność rąk człowieka jest bezwzględnie potrzebna - dodaje Dradrach.
Jak zauważa z kolei Hinc, poziomy jezior w okolicy są w tym roku bardzo niskie. Jesienią były jakieś tam opady. Na przełomie grudnia i stycznia było trochę śniegu. Oczywiście to wszystko mało. Widać to po poziomie jezior w naszych okolicach, które są w tym roku bardzo niskie. Jest jakiś niepokój przed zbliżającym się sezonem, że te niedobory mogą się pojawić - mówi Maciej Hinc.