"Wcześniejszy rząd postawił na nas krzyżyk. Liczymy na nowych rządzących" - mówią RMF FM przedstawiciele stowarzyszenia Bałtyckie SOS, którzy nie chcą budowy elektrowni atomowej w Słajszewie koło Kopalina na Pomorzu. W specjalnym liście zapraszają Donalda Tuska, by przyjechał do nich i zobaczył miejsce, o które walczą. Szef rządu zarządził szybki audyt i sprawdzenie, czy warto zmieniać lokalizację. Czy wielką inwestycję można jeszcze zatrzymać?

REKLAMA
Część mieszkańców nie chce budowy elektrowni jądrowej na terenie gminy Choczewo

Słajszewo to mała kaszubska wieś położona obok innych urokliwych miejscowości: Kopalina i Lubiatowa. Szerokie plaże, przepiękne wydmy i lasy jak z bajki, pełne wrzosowisk i borówek. W ostatnich latach zrobiło się głośno o tym miejscu, leżącym między bardziej znanymi: Łebą i Jastrzębią Górą. Wszystko z powodu planów utworzenia tam pierwszej polskiej elektrowni atomowej. Decyzje środowiskową dla jej budowy i eksploatacji wydał w drugiej połowie września Generalny Dyrektor Ochrony Środowiska.

Miesiąc później - jak podały Polskie Elektrownie Jądrowe - wojewoda pomorski poinformował o wydaniu decyzji o ustaleniu lokalizacji - "Lubiatowo-Kopalino" w gminie Choczewo na Pomorzu. Ta decyzja lokalizacyjna - jak czytamy na stronie internetowej PEJ - to jedna z najważniejszych zgód administracyjnych koniecznych do rozpoczęcia budowy.

Gmina Choczewo, na terenie której ma powstać elektrownia, słynie m.in. z wyjątkowych plaż

Wycięte drzewa. "Wyrwany kawałek serca"

Słajszewo, w którym ma powstać elektrownia, to mała kaszubska wieś położona obok innych urokliwych miejscowości: Kopalina i Lubiatowa

O zatrzymanie budowy elektrowni jądrowej w gminie Choczewo walczą członkowie stowarzyszenia Bałtyckie SOS, głównie mieszkańcy okolicznych miejscowości. Aleksandra Aleksandrowicz-Łuc i Agnieszka Olszewska ze stowarzyszenia, regularnie przyjeżdżają do Słajszewa. Jak mówią RMF FM, podczas ostatniej wizyty pękło im serce.

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio

Rozmowa z Aleksandrą Aleksandrowicz-Łuc i Agnieszką Olszewską ze stowarzyszenia Bałtyckie SOS

Ostatnia dewastacja, która miała miejsce w ostatnim tygodniu przed świętami, to była wycinka około 35 hektarów lasu - podobno pod badania geologiczne - mówi Aleksandra Aleksandrowicz-Łuc. Agnieszka Olszewska dodaje, że poczuła ogromny smutek i niedowierzanie. Jak człowiek może zniszczyć to, co obok siebie ma pięknego. Czuję też wściekłość, że ludzie po prostu nie reagują - przyznaje.

Polski rząd postawił krzyżyk na tym cudownym miejscu. Czuję, jakby ktoś wyrwał mi kawałek serca - dodaje łamiącym się głosem Aleksandra Aleksandrowicz-Łuc.

Ten las pamięta po prostu historię całej mojej rodziny. (...) Nie odpuszczę tej walki, bo ta natura się sama nie obroni. Budowanie w tym miejscu, w imię ratowania klimatu, betonowego kloca to nie jest ratowanie środowiska. Mam nadzieję, że nowy rząd będzie respektował prawo, które sam uchwalił i objął lasy specjalną ochroną. Widok wyciętych w pień tych pięknych wieloletnich sosen powoduje, że miesza się we mnie wściekłość, złość i przemoc. Niektóre były ponad stuletnie, wiem, bo liczyliśmy słoje - mówi RMF FM działaczka stowarzyszenia. Deklaruje, że jego członkowie się nie poddadzą.

Aleksandra Aleksandrowicz-Łuc i Agnieszka Olszewska

Projekt jest chwilowo wstrzymany

Projekt chwilo wstrzymano z dwóch powodów. Pierwszy - prostrzy do rozwiązania - to personalia. Ministrowi aktywów Borysowi Budce nie udało się jeszcze wymienić szefów państwowych spółek. Nie zajęli się tym także premier i minister środowiska. U sterów cały czas pozostają ludzie z poprzedniego układu. A to powoduje, że decyzyjność jest żadna.

Drugi problem jest bardziej skomplikowany. To lokalizacja elektrowni jądrowej. Poprzedni rząd - po analizach - wskazał Lubiatowo-Kopalino. Pochodzący z pomorza premier Donald Tusk wsłuchał się jednak w głosy branży turystycznej, skarżącej się na to, że atom psuje walory wypoczynkowo-krajobrazowe. Dlatego szef rządu zarządził szybki audyt i sprawdzenie czy jest sens lokalizację zmienić.

Atom ma powstać w 2033 roku. Każde opóźnienie powoduje, że ta data staje się mniej realna.

List do premiera Tuska

Stowarzyszenie Bałtyckie SOS wysłało list do premiera Donalda Tuska. To prośba o zwrócenie uwagi na piękno tego fragmentu polskiego wybrzeża i zaproszenie do Słajszewa. Aktywiści chcą pokazać szefowi rządu miejsce, o które walczą.

"W naszej gminie już pracuje jedna z największych w Europie elektrowni fotowoltaicznych (Zwartowo), trwa budowa wyprowadzenia mocy z planowanej farmy wiatrowej na morzu (Osieki Lęborskie), posiadamy mniejsze farmy wiatrowe lądowe, które nadal się rozbudowują. Od lat, w naszej okolicy, pracuje elektrownia szczytowo-pompowa (Żarnowiec), podobno jest w planie również budowa fabryki wodoru i fabryki przetwarzania przepracowanego oleju. Bałtyckie SOS uważa, że taka ilość przemysłu energetycznego skumulowana w jednej małej gminie doprowadzi do całkowitego zaniku jej dotychczasowego charakteru, czyli turystyczno-rolnicznej gminy, naturalnie pięknej" - czytamy w liście, skierowanym do szefa rządu.

Cały list stowarzyszenia Bałtyckie SOS do premiera Donalda Tuska można przeczytać tutaj

Pod koniec listopada 2023 r. w czasie spotkania na wrocławskim Jagodnie Donald Tusk został zapytany był o to, czy elektrownia jądrowa musi powstać na terenie gminy Choczewo, znanej z pięknej przyrody. Podkreślił, że bezpieczeństwo energetyczne kraju wymaga "natychmiastowych decyzji wykonawczych, jeśli chodzi o energetykę jądrową".

Elektrownie jądrowe są niezbędne. (...) Jeśli mamy naprawdę uczestniczyć w bezpiecznej i sprawiedliwej transformacji, jeśli mamy wydać europejskie dziesiątki, nawet setki miliardów euro na unowocześnienie naszej gospodarki, naszego przemysłu, naszej energetyki i zmienić cały model energetyczny, to oczywiście musimy jak najszybciej rozpocząć budowę elektrowni jądrowej - mówił lider PO.

Jeśli możliwe będzie rozważnie - bez straty dużych pieniędzy i czasu i bez narażania relacji z Ameryką - przeniesienia lokalizacji na równie uzasadnioną, a nie tak cenną z punktu widzenia krajobrazowego i turystycznego, to oczywiście będziemy to rozważać - zapewniał Tusk. Jeśli będzie to jednak koniecznością, to przynajmniej zrobimy wszystko, by zminimalizować straty bezpośrednio dla tych miejsc, które są tak cenne - dodał.

Na początku stycznia Tusk - już jako premier - przekazał, że trwa "szybki audyt", który ma wykazać, czy lokalizacja elektrowni jądrowej w gminie Choczewo jest optymalna. Jeżeli okaże się, że lokalizacja jest optymalna, to rząd będzie kontynuował inwestycję - stwierdził.

Jak przebiegają prace?

Polskie Elektrownie Jądrowe potwierdzają, że na terenie gminy Choczewo rozpoczęły się pierwsze prace.

"W miejscu, w którym powstanie pierwsza elektrownia jądrowa w Polsce, trwają pierwsze prace terenowe, które są związane z postępującym zaawansowaniem projektu i koniecznością przeprowadzenia pogłębionych badań geologicznych. Odbywają się one na podstawie decyzji Wojewody Pomorskiego o wskazaniu lokalizacji inwestycji z 18 września 2023 r. Badania będą wykorzystane do opracowania raportu lokalizacyjnego, a następnie uzyskania od Prezesa Państwowej Agencji Atomistyki zezwolenia na budowę" - czytamy w odpowiedzi na pytania RMF FM.

"Dotychczas przeprowadzono niezbędną wycinkę drzew i krzewów, a w kolejnym etapie zostaną zrealizowane pogłębione badania pod kątem obecności ewentualnych niewybuchów oraz archeologiczne, które umożliwią bezpieczne osiąganie kolejnych etapów projektu" - podkreślono.

Według planów, pierwszy blok elektrowni ma ruszyć w 2033 r. Docelowo, mają w niej funkcjonować 3 reaktory AP1000 Westinghouse o łącznej mocy 3750 MWe.

Nie wszyscy mieszkańcy są przeciw budowie elektrowni

W 2022 r. opublikowaliśmy obszerny reportaż, w którym oddaliśmy głos mieszkańcom gminy Choczewo. Nie wszyscy w planach budowy elektrowni atomowej widzieli zagrożenie dla turystyki i środowiska. Część twierdziła, że to szansa na rozwój tej okolicy.

Cały reportaż możecie przeczytać TUTAJ.