Beskidy kuszą narciarzy. Choć temperatury są tam teraz typowo wiosenne, na trasach zjazdowych nadal warunki narciarskie są dobre i bardzo dobre. I samych amatorów białego szaleństwa zdecydowanie mniej, niż to było jeszcze tydzień temu, kiedy kończyły się ferie.

REKLAMA
Zdjęcie ilustracyjne

Na trasach zjazdowych leży obecnie po kilkadziesiąt centymetrów śniegu. Nadal czynna jest większość ośrodków w Wiśle, Szczyrku czy Istebnej.

Dobre warunki są też na szlakach turystycznych, choć miejscami może być ślisko, a powyżej 1000 metrów w górach nadal jest zimowo.

Tegoroczne ferie w statystykach GOPR-u

Na szlaki turystyczne od połowy stycznia do początku marca ratowników beskidzkiego GOPR-u wzywano ponad 60 razy. Pomocy potrzebowało 65 osób. W zdecydowanej większości były to wypadki związane z zimową turystyką pieszą.

Chodzi m.in. o urazy, ale także zachorowania oraz brak odpowiednich umiejętności czy wyposażenia.

Najczęściej pomocy udzielano w pasmach Baraniej Góry (24), Babiej Góry (14) oraz Pilska (11). Poza tym wypadki były też m.in. w okolicach Czantorii, Leskowca czy Wielkiej Raczy. Najmłodsza osoba potrzebująca pomocy miała 7, a najstarsza 89 lat. Natomiast średnia wieku poszkodowanych to 43 lata. W trzech przypadkach do transportu rannych użyto śmigłowca.

Natomiast na stokach narciarskich interwencji było znacznie więcej, bo ponad tysiąc.

Ze względu na poważne obrażenia narciarzy, 11 razy wzywano śmigłowiec.

Niestety we wspomnianym okresie w Beskidach nie udało się uratować życia 3 osób. W połowie lutego m.in. w Szczyrku na jednej z tras zginął narciarz.

Jeżeli zaczynamy przygodę z nartami, pożyczmy sobie narty, ale weźmy też kilka godzin lekcji z instruktorem, który nauczy nas odpowiedniego zachowania, przede wszystkim dobierania tras do swoich umiejętności i myślę, że będzie w miarę bezpiecznie - mówił w rozmowie z RMF FM ratownik beskidzkiego GOPR Ryszard Kurowski.