Zwolnienia w firmie produkcyjnej Eko-Okna w Kędzierzynie-Koźlu mogą objąć nawet 4 tys. pracowników. Już teraz z firmą pożegnało się blisko tysiąc osób. To bolesny cios nie tylko dla lokalnej społeczności, ale i całej branży przemysłowej. Zwłaszcza że jeszcze niedawno spółka była stawiana za wzór stabilności i atrakcyjnych warunków pracy. Rzecznik Eko-Okna pisze w oświadczeniu, że "nie dochodzi do zwolnień grupowych w rozumieniu przepisów Kodeksu Pracy, a zmiany są wynikiem trudnej, ale koniecznej reorganizacji".
Jeszcze w 2023 roku Eko-Okna mogły pochwalić się imponującym zyskiem netto na poziomie ponad 445 mln zł. W 2024 roku wynik ten spadł aż o 77 proc., osiągając jedynie 100,2 mln zł. Choć firma wciąż notuje dodatni wynik finansowy, zarząd zdecydował się na szukanie oszczędności w skali 150-200 mln zł miesięcznie. To właśnie z tego powodu podjęto decyzję o radykalnej redukcji zatrudnienia.
W czerwcu firma rozstała się z 993 osobami. W oświadczeniu Eko-Okna zaznaczyły, że podana liczba obejmuje różne formy zakończenia współpracy - zarówno rozwiązania umów czasowych, zerwanie kontraktów z agencjami pracy, jak i zwolnienia dyscyplinarne oraz odejścia z inicjatywy samych pracowników.
Jednocześnie pojawiły się nieoficjalne informacje, że w kolejnych tygodniach redukcje mogą objąć nawet 3-4 tys. osób. To przy 15-tysięcznej załodze spora liczba. Zaskoczeni są pracownicy, którzy jeszcze niedawno byli kuszeni ofertami zatrudnienia z wynagrodzeniem "do 6500 zł na rękę" i hasłami o stabilności. Eko-Okna zostały uznane bowiem za jednego z najlepszych pracodawców w Polsce w 2025 roku, zajmując drugie miejsce w rankingu tygodnika "Wprost", który docenił przede wszystkim stabilność zatrudnienia w firmie.
Kontrowersje wokół właściciela i ideologicznych kampanii
Decyzja o masowych zwolnieniach budzi tym większe emocje, że w ostatnich latach właściciel firmy - Mateusz Kłosek - aktywnie finansował kampanie ideologiczne o charakterze religijnym i pro-life. Związana z nim Fundacja Nasze Dzieci tylko w 2022 roku przeznaczyła ponad 26 mln zł na reklamy promujące m.in. nauczanie Jana Pawła II, tradycyjne wartości rodzinne i kampanie takie jak "Kochajcie się, mamo i tato". Akcje te często wywoływały silne reakcje społeczne - część billboardów, przedstawiających wizerunek płodu wpisanego w serce, pojawiła się w niemal każdej większej miejscowości w Polsce.
Tymczasem firma argumentuje, że obecna decyzja ma na celu "zabezpieczenie przyszłości i konkurencyjności". Nie podano jednak, czy dla zwalnianych pracowników przewidziano jakiekolwiek działania osłonowe.
Wyciekł kontrowersyjny mail
Sytuację zaogniła jeszcze treść maila do pracowników, który ujawnił portal WP. W dokumencie poruszono wątek narkotyków:
Drodzy pracownicy, będąc w reorganizacji, staramy się, aby osoby uzależnione od narkotyków podjęły terapię i w sytuacji, gdy nie mamy wystarczająco pracy dla uczciwych i wydających na swoje oraz swojej rodziny utrzymanie pracowników, nie chcemy pomagać narkomanom niszczyć swojego życia oraz swoich bliskich - czytamy w wiadomości.
Firma uruchomiła również specjalną infolinię, na którą mogą dzwonić osoby z problemami. Poprosiła również pracowników, aby zgłaszali każdego, kto potrzebuje terapii "a zarazem blokuje miejsce pracy". Dziennikarz Wirtualnej Polski Finanse postanowił zadzwonić na podany w mailu numer telefonu, podając się za pracownika uzależnionego od substancji psychoaktywnych, który jest w trakcie walki z nałogiem. Dziennikarz wyraził obawy, czy nie zostanie zwolniony. Jeżeli nie będzie podstaw do zwolnienia i będzie pan trzeźwy w pracy, to pana nie zwolnią - zapewniła kobieta, z która rozmawiał przez "telefon zaufania".
To jest tylko taka informacja, żeby ludzie, którzy są pod wpływem używek i mają z tym problem, zaczęli o siebie dbać - miała podkreślić.
Firma zaprzecza masowym zwolnieniom
W specjalnym oświadczeniu Adam Wita, rzecznik prasowy firmy Eko-Okna, zaprzeczył masowym zwolnieniom:
W Eko-Okna nie dochodzi do zwolnień grupowych w rozumieniu przepisów Kodeksu Pracy. Zmiany w poziomie zatrudnienia są wynikiem trudnej, ale koniecznej reorganizacji, podyktowanej dynamiczną i wymagającą sytuacją na europejskich rynkach budowlanych. Decyzje te polegają głównie na rezygnacji ze współpracy z agencjami pracy tymczasowej oraz nieprzedłużaniu kończących się umów o pracę zawartych na czas określony.
Jak napisał, w czerwcu firma zakończyła współpracę z 993 osobami zatrudnionymi na umowy terminowe poprzez agencje pracy. Odbyły się także dobrowolne odejścia, choć były wśród nich także przypadki porzucenia pracy, co zakończyło się dyscyplinarką.
Do końca lipca wygaszona zostanie produkcja w Kędzierzynie-Koźlu, jednak tamtejsi pracownicy będą mogli przenieść się do głównego zakładu w Kornicach.