Prokuratura Rejonowa w Siemianowicach Śląskich przeprowadzi śledztwo w sprawie pożaru, w którym zginął 4-letni chłopiec. Ogień wybuchł w ostatni poniedziałek w budynku wielorodzinnym przy ul. Kołłątaja. Z dotychczasowych ustaleń wynika, że w mieszkaniu objętym pożarem bez opieki dorosłych była trójka dzieci.
Z dotychczasowych ustaleń wynika, że w mieszkaniu, w którym wybuchł pożar była trójka dzieci: 4-latek, który zginął oraz 8-letni chłopiec i 11-letnia dziewczynka. Byli bez opieki dorosłych.
Matka i jej konkubent mieli w tym czasie załatwiać urzędowe sprawy.
Śledztwo prowadzone będzie w sprawie niemyślnego spowodowania pożaru, którego skutkiem była śmierć chłopca.
Jak usłyszała dziennikarka RMF FM w siemianowickiej prokuraturze, matka dzieci i jej konkubent zostali przesłuchani w charakterze świadków. Śledczy ustalają przyczyny i okoliczności wybuchu ognia.
Zaplanowano sekcję zwłok dziecka i powołany zostanie biegły z zakresu pożarnictwa.
Tragedia w Siemianowicach Śląskich
Do tragedii doszło w poniedziałek przed godziną 13 w Siemianowicach Śląskich (woj. śląskie), przy ul. Kołłątaja.
Pożar wybuchł w mieszkaniu na parterze, w dwukondygnacyjnym budynku. Przed przybyciem służb budynek opuściło 20 osób.
Rzecznik siemianowickiej straży pożarnej mł. kpt. Sebastian Karpiński informował wówczas, że strażacy wynieśli dziecko z mieszkania wypełnionego gazami pożarowymi, a pomieszczenie, w którym znajdował się chłopiec, uległo spaleniu.
Resuscytacja prowadzona przez zespół ratownictwa medycznego nie przyniosła skutku, dziecko zmarło.
Jednopiętrowe budynki przy ul. Kołłątaja pochodzą z lat 30 ubiegłego wieku. W minionych latach zostały przez miasto odnowione i ocieplone.