Jest zgoda na płoszenie niedźwiedzi w bieszczadzkiej gminie Lutowiska. Ma to powstrzymać zwierzęta, które coraz śmielej podchodzą do zabudowań i mogą być groźne dla ludzi.

REKLAMA
Będzie płoszenie niedźwiedzi w Bieszczadach (zdjęcie ilustracyjne)
  • Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Rzeszowie wydała zgodę na płoszenie niedźwiedzi w bieszczadzkiej gminie Lutowiska.
  • Można do tego użyć petard, pistoletów hukowych, świateł stroboskopowych i markerów do paintballu. Dozwolone jest również używanie broni gładkolufowej z amunicją, która nie zrani zwierzęcia.
  • Metody płoszenia mogą być stosowane, gdy niedźwiedź zbliży się do zabudowań na odległość mniejszą niż 300 metrów. Zwierzęta nie mogą być jednak zabijane.

Zgodę na płoszenie niedźwiedzi wydała Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Rzeszowie. Dopuściła ona używanie do tego celu petard, pistoletów hukowych, świateł stroboskopowych, czy też markerów do paintballu. Posiadacze pozwolenia mogą używać nawet broni gładkolufowej z amunicją, która nie zrani ciała zwierzęcia.

Takie metody mogą być stosowane jeżeli niedźwiedź podejdzie do zabudowań na odległość mniejszą niż 300 metrów. Co ważne, zwierzęta nie mogą być zabijane.

Obawa przed niedźwiedziami

Część mieszkańców obawia się niedźwiedzi, które nauczyły się szukać pożywienia w ludzkich osadach. Z tego powodu bieszczadzcy samorządowcy już niejeden raz apelowali o to, żeby mieszkańcy nie wystawiali zbyt wcześnie przed dom pojemników z odpadami, tylko robili to dokładnie w dniu odbioru.

Przewracanie pojemników to mały problem w porównaniu z tym, co wydarzyło się w gminie Solina, gdzie kilka dni temu niedźwiedzica włamała się do gospodarstwa, w którym zabiła 21 kóz, a w kolejnym zabiła jeszcze 3 kozy. Wójt Soliny zbiera podpisy pod petycją o odstrzał mający zmniejszyć liczebność bieszczadzkich niedźwiedzi. Na taką akcję zdecydowała się niedawno Słowacja.

Z niedźwiedziami nie ma żartów. Jeżeli człowiek znajdzie się za blisko takiego zwierzęcia, może ono uznać go za intruza zagrażającego jego potomstwu. Takie zdarzenie miało miejsce w Bieszczadach na początku kwietnia, gdy niedźwiedzica zaatakowała mężczyznę, dobrze znającego las mieszkańca okolicy, który wybrał się na spacer w poszukiwaniu zrzuconych poroży.

Dlatego warto pamiętać - jeżeli widzimy niedźwiedzia, nie podchodzimy do niego, nie machamy, nie krzyczymy z zachwytem "o, misio!", tylko oddalamy się spokojnie, choć szybko, nie okazując przy tym zwierzęciu swojego zdenerwowania.